W rytm jakiego tańca układasz swoje relacje?

euphonia.pl 1 tydzień temu

Korzystając z noworocznego oczekiwania na zmiany w układzie gwiazd, chcę Państwa jeszcze raz zachęcić do pochylenia się nad tematem bliskich relacji. Tym razem w nieco bardziej wymagający sposób. Bez wymagania wobec siebie prawie zawsze utkniemy w trudnych związkach: w pozycji ofiary, kogoś, kto musi ze wszystkim poradzić sobie sam, czy osoby trafiającej na partnerów, którzy zawodzą. Scenariuszy mamy tutaj bez liku. Utrzymywanie, iż tkwimy w jednej z opisanych wcześniej (lub podobnych) sytuacji może być niekiedy wygodne, skutkuje też współczuciem i uwagą otoczenia. Jednak w dłuższej perspektywie nikomu nie służy. Myślę, iż każdy, kto ma odwagę być ze sobą szczery, ma tego świadomość. Spróbujmy więc popatrzeć na siebie w związkach z innej strony, co ma szansę przewietrzyć nasze głowy i serca.😉 Z taką też nadzieją dzielę się z Państwem poniższymi refleksjami.

Wśród autorów dostępnych w mediach wyjaśnień i porad, jak budować bliską relację, nie brakuje osób z wiedzą oraz doświadczeniem zawodowym, a także tych, które cierpiały w związkach i szukają wyjaśnienia, co to cierpienie spowodowało. Bezpośrednio i między słowami tych mniej lub bardziej wnikliwych analiz wyczuwa się tendencję do lokowania przyczyn porażek w toksycznych cechach partnera lub, co się zdarza niezwykle rzadko, w swoich własnych ograniczeniach. Pomija się przy tym jedno z najważniejszych ich źródeł, mianowicie ścisłą współzależność i nie zawsze świadomą współpracę obu partnerów na rzecz utrzymania status quo relacji (niezależnie od jej doświadczanego standardu).

Relacja partnerska to wspólny taniec dwóch odrębnych osób, które rezonują ze sobą i równolegle współtworzą to, co nazywają związkiem. Bliska relacja między partnerami jest w ciągłym ruchu, zmienia się i jednocześnie cały czas posiada swój unikalny, stały schemat, który podtrzymuje tożsamość obu stron jednocześnie. Ten nie do końca uświadomiony mechanizm zakorzeniony jest w konieczności skutecznego zachowania własnej tożsamości (stanowi ona gwarant bazowego poczucia bezpieczeństwa i stabilności psychicznej). Jest to więc fundament, którego naruszenie może dezorganizować życie. W tym miejscu mamy szansę zrozumieć, z jakiego powodu uwikłania w relacjach są aż tak trudne do rozbrojenia i zwykle w kolejnych związkach wracają pod tym samym „tytułem”. Porównując relację do tańca, każdy z nas ma swój ulubiony sposób ekspresji😉. Niezależnie od tego, czy jest nim stonowany i kontrolowany menuet, ogniste tango czy dynamiczny taniec nowoczesny, chcąc utrzymać tożsamość, będziemy tańczyć przede wszystkim ten najbliższy nam układ, rzadko decydując się na zatańczenie czegoś, co daleko odbiega od znanych kroków.😊

Dla przykładu, jeżeli jedna z osób w relacji definiuje się jako samodzielna, samowystarczalna, radząca sobie ze wszystkim doskonale i wierzy w to, iż właśnie taka jest, po drugiej stronie musi się znaleźć ktoś, kto tę przyjętą za prawdę tożsamość będzie utrzymywał w ciągłej aktywności. Zatem czy chce, czy nie chce (w dużym uproszczeniu), musi się okazać zależnym, słabym, kiepsko radzącym sobie z rzeczywistością człowiekiem. Przy takim partnerze gwarantowane jest utrzymanie własnej „idealnej” tożsamości w stabilnej pozycji. Patrząc od strony nie do końca świadomych mechanizmów jest to układ idealny w tym sensie, iż wszystko do siebie pasuje i działa w sposób, który mimo frustracji zapewnia obu partnerom stabilność. W innym wariancie, kiedy „idealny” partner trafia na „idealną” partnerkę, wówczas relacja trwa do momentu osłabnięcia erotycznej fascynacji i uruchamia się między partnerami rywalizacja oraz walka o dominację, nierzadko okraszona poszukiwaniem kogoś trzeciego, na którego tle będzie można wyraźniej potwierdzać przekonanie o wartości tego „kim się jest”.

Te i podobne relacyjne scenariusze mają miejsce dopóty, dopóki definiujemy siebie poprzez wykreowane wizerunki, jesteśmy sztywno przywiązani do swojego obrazu czy wyobrażenia związku i dopóki wykluczamy prawdę na własny temat lub się jej boimy. Skazujemy się w ten sposób na permanentne zmagania w bliskich relacjach. W efekcie zamykamy się i blokujemy doświadczanie miłości. Szansa na budowanie intymności w ważnych obszarach związku jest wówczas znikoma, a przecież właśnie dzięki intymności rodzi się między partnerami miłość. To właśnie za jej sprawą powstaje relacja oparta na uczuciach wyższych, tworzy się więź, związek staje się elastyczny, ewoluuje i sprawia, iż doświadczamy poczucia spełnienia. Niezależnie od czasu i okoliczności, w jakich trwa.

Podsumowując, prostota, otwartość i odwaga bycia sobą w zgodzie z tym, jak doświadczamy życia, jest jedyną skuteczną drogą do zainteresowania się drugim człowiekiem takim, jakim on jest, a także do tego, by przestać naginać go do swojego własnego standardu bycia w świecie lub egzekwować spełnianie własnych oczekiwań. W takim kontekście łatwiejsze staje się również odpuszczanie odruchu porównywania i oceny. Decyzje, jakie przychodzi podejmować z tego poziomu, nie zawsze są łatwe i przyjemne, jednak w długofalowej perspektywie budują poczucie godności oraz szacunek do siebie i partnerów. A czasem też i respekt wobec ludzi, których spotykamy na swojej drodze.

Niełatwa to i wymagająca perspektywa. Czy warto ją przyjąć? jeżeli chcemy zmiany, sensownie jest zaryzykować i sprawdzić, jak może być inaczej😊.W nowym 2025 roku życzę Państwu odwagi we wprowadzaniu ważnych zmian tam, gdzie uznacie, iż warto 😊. Jestem przekonana, iż wówczas i gwiazdy staną się nam bardziej przychylne.

Jolanta Toporowicz

Idź do oryginalnego materiału