W każdym z nas jest Nosferatu – „Pocałunek wampira” (1988) [CAMPING #69]

filmawka.pl 1 dzień temu

W filmach z lat osiemdziesiątych istnieje jakiś nieodzowny urok, który rzadko pojawia się w innych dekadach. Moim zdaniem spowodowane jest to nieoczywistymi miksami gatunkowymi – po wyczerpaniu wszystkich oczywistych klisz z poprzednich dekad twórcy musieli zacząć eksperymentować z wcześniej określonymi ramami, aby nieprzerwanie móc przyciągać i zaskakiwać widownię. Z racji na to, Pocałunek wampira nie jest tworem, który łatwo zamknąć w typowych gatunkowych ramach. Można spróbować określić go jako czarną komedię, (mniej lub bardziej udany) horror albo dramatyczną, surrealistyczną analizę psychologiczną.

Film przedstawia historię Petera Loewa (granego przez Nicolasa Cage’a) – agenta literackiego, którego życie zmienia się po ugryzieniu przez nietoperza. Po spotkaniu ze zwierzęciem, nasza główna postać zaczyna odczuwać, iż staje się wampirem – nie widzi swojego odbicia w lustrze, reaguje negatywnie na światło słoneczne oraz zaczyna żądać krwi jako swojego posiłku. Czy to jednak faktyczne objawy wampiryzmu, czy też wyłącznie paranoja bohatera? Przez większość seansu nie wiemy, w jaki sposób powinniśmy interpretować jego stan i akcje. Jego interakcje ze swoją terapeutką lub współpracownikami rozmazują linię pomiędzy światem rzeczywistymi, a szaleństwem bohatera – a my, jako widzowie, znajdujemy się pośrodku tego stanu nieświadomości, skacząc pomiędzy dwoma wymiarami.

fot. kadr z filmu „Pocałunek wampira”

Ta niestabilność narracji to coś, co może odrzucić część widzów, ale moim zdaniem to właśnie na niej opiera się cały kunszt Pocałunku wampira. Można ten film interpretować jako psychologiczny thriller albo czarną komedię i obydwie te perspektywy są w pełni zrozumiałe. W zależności, czy bardziej skupiamy uwagę na sceny, gdzie postać Nicolasa Cage’a maltretuje i prześladuje swoją podwładną z pracy, czy syczy na widok swojego odbicia w lustrze oraz szwęda się ulicami Nowego Jorku niczym przeciętny cosplayer Nosferatu. Wyobrażenie głównego bohatera i jego wiara w transformację w wampira są wyłącznie metaforą ludzkich, stłumionych pragnień. Film zagłębia się w ludzką psychikę i – w dość groteskowy i przesadny sposób – pokazuje, jak jednostka może radzić sobie ze swoimi wewnętrznymi kompleksami i chęciami.

Bohater z jednej strony pragnie znaleźć partnerkę na dłużej niż jedną noc, a z drugiej – jest kompletnie niedojrzały emocjonalnie. Próbuje mieć kontrolę nad każdym aspektem swojego życia, ale chęć kontroli doprowadza go do sabotowania każdego swojego działania w relacjach z innymi. Ironią losu jest to, iż jego „przemiana w wampira” opiera się na powracającej kochance, która jest niewrażliwa na jego uczucia i zmusza go do oddania jakiejkolwiek sprawczości i kontroli. Nakłania to naszego bohatera do konfrontacji ze swoim psychologicznym cieniem, czyli tymi częściami psychiki, które uznawane są za niechciane i nieakceptowalne – co powoli doprowadza protagonistę do szaleństwa.

fot. kadr z filmu „Pocałunek wampira”

Cały psychologiczny obraz postaci opiera się na fenomenalnej grze aktorskiej Nicolasa Cage’a. Łatwo wyśmiać ekspresywność jego postaci z racji na komicznie przesadzone zachowania oraz gestykulacje, ale w konwencję tego filmu szaleństwo aktora wpasowuje się idealnie. Postać Petera Loewa jest idealna dla Cage’a, który idealnie odnajduje się w tak groteskowych kreacjach. Z każdą kolejną sceną podbija on sposoby na ukazanie obłędu postaci i, pomimo przeciętnie napisanych dialogów, znajduje on metodę, aby uczynić głównego bohatera jednocześnie absolutnie dziwacznym, ale też autentycznym i prawdziwym. Gdyby nie Nicolas Cage, „Pocałunek wampira” by nie istniał – aktor sprawia, iż jest to film warty polecenia, gdyż jego kreacja stanowi jeden z najlepszych przykładów na to, dlaczego zasługuje on na swój kultowy status w historii kina.

Pocałunku… nie da się opisać poprzez włożenie go w ramy gatunkowe czy też próbę streszczenia. To jeden z tych filmów, który trzeba zobaczyć, żeby uwierzyć w to, co się w nim wyprawia. jeżeli nie zniechęcają was podróże w głąb podświadomości, połączone z niesamowicie impresywną grą aktorską oraz okraszonymi kiczem latami 80. – gorąco polecam sięgnąć po magnum opus szaleństwa Nicolasa Cage’a.

Korekta: Krzysztof Kurdziej, Anna Czerwińska
Idź do oryginalnego materiału