Tak jak w przypadku każdej adaptacji, w „Rodzie smoka” znalazło się sporo zmian względem pierwowzoru. Część z nich polega na przekształceniu materiału źródłowego, a część na dodaniu nowych rzeczy. Jak wygląda ten proces?
„Ród smoka” to serial, w którym nie brakuje zmian względem oryginału, czyli książki „Ogień i krew” George’a R.R. Martina. Część z nich polegała na dodaniu zupełnie nowych rzeczy przez filmowców – jak na przykład spotkanie Alicent (Olivia Cooke) i Rhaenyry (Emma D’Arcy) w sepcie na początku 2. sezonu. Showrunner hitu HBO opowiedział, w jaki sposób zapadają decyzje o takich zmianach.
Ród smoka – jak twórcy dodają wątki spoza książki?
Showrunner 2. sezonu „Rodu smoka”, czyli Ryan Condal, gościł w oficjalnym podcaście serialu z okazji premiery 7. odcinka w tej chwili emitowanej serii. W trakcie rozmowy współtwórca hitu (Condal stworzył serial wraz z autorem książkowego pierwowzoru) odniósł się do kwestii modyfikacji i dodawania wątków nieobecnych w książce – czyli w praktyce rzeczy, które mogły się wydarzyć, ale nie mogły trafić do kroniki historycznej, jaką jest książka. Co miał na ten temat do powiedzenia showrunner?
— Nie traktuję żadnej z tych decyzji pochopnie. Nie ma nic lekkomyślnego w tym, co robimy. jeżeli słuchaliście moich wywiadów i mnie w tym podcaście – czytałem tę książkę wiele razy. Czytałem sagę „Pieśni Lodu i Ognia” wiele razy. Jestem głęboko zakorzeniony w tym świecie. Bardzo mi na nim zależy. Zdaję sobie sprawę, iż spoczywa na mnie wielka odpowiedzialność za tę adaptację. Za każdym razem na początku zawsze pada proste pytanie: czy możesz czytać „Ogień i krew” i nie być zbitym z tropu tym, co się wydarzyło? Zawsze staramy się upewnić, iż niezaprzeczalne wielkie wydarzenia historyczne mają miejsce w serialu. Nie chcemy zabijać nikogo, kto żyje w książce. Nie chcemy zabijać kogoś, kto później musi mieć potomstwo, które zostanie przyszłym królem. Nie chcę mieszać w kanonie w taki sposób, by wywołać ogromny efekt domina. Jesteśmy bardzo ostrożni w tej kwestii.
W dalszej części wypowiedzi showrunner zaznaczył, iż każda z decyzji ostatecznie sprowadza się też do formy, jaką jest adaptacja telewizyjna. Mając to na uwadze, filmowiec stwierdził, iż zmiany muszą zostać przefiltrowane przez jego osobistą perspektywę. Co to dokładnie znaczy?
— Jestem pewien, iż ktoś może przywołać przykład, w którym coś zostało potencjalnie zniekształcone. Pierwszym kryterium, do którego podchodzimy, jest to, czy [coś, co dodaliśmy w serialu] mogło się wydarzyć poza zasięgiem wzroku tych trzech osób, które tworzą ten historyczny zapis [„Ogień i krew” napisano w konwencji kroniki, w której historycy spierają się ze sobą]? Staramy się odhaczyć wszystkie nagłówki, staramy się pogłębić psychologię i wewnętrzne historie tych postaci, które [w książce] istnieją tylko jako relacje historyczne. (…) Chcemy dostarczyć wierną adaptację tej książki, tak wierną, jak to tylko możliwe, jednocześnie tworząc serial telewizyjny dla milionów ludzi, którzy nie czytali książki. Nie zawsze uzyskamy adekwatną odpowiedź. Pozostaje mi trzymać się własnej intuicji, która zawsze wraca do pytania: jak wygląda serial, który ja chciałbym zobaczyć jako ogromny fan tych książek?
W rozmowie z Serialową Ryan Condal z kolei objaśnił, jak ekipa „Rodu smoka” wybiera „swoją” wersję wydarzeń, w książce najczęściej podawanych z trzech różnych perspektyw. A co wydarzy się w ostatnim odcinku tej serii prequela „Gry o tron”? Po sieci śmiga zwiastun finału 2. sezonu „Rodu smoka”, który zapowiada kolejną bitwę Tańca Smoków. Jednocześnie HBO walczy z wyciekiem klipów z finału „Rodu smoka”. W oczekiwaniu na premierę zachęcamy was do zapoznania się z naszą opinią o minionym odcinku: Ród smoka sezon 2 – recenzja 7. odcinka.