W dniu swoich czterdziestych urodzin mój mąż powiedział mi wprost, iż ma inną kobietę i do niej odchodzi. A ja naiwna myślałam, iż w tym wieku, z dziećmi, to on już nikomu nie będzie potrzebny. Okazało się, iż jednak jest. Nie miałam czasu w żal. Trzeba było natychmiast szukać pracy, bo przez ostatnie lata byłam w domu, zajmując się dziećmi. Do rozwodu pozostał tydzień, kiedy zadzwonił. Przez te wszystkie dni ani razu się nie pojawił, a teraz nagle mówi, iż chce mnie zobaczyć. Ale nie w domu. Zgodziłam się. Spotkaliśmy się w parku niedaleko naszego osiedla

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Wszystko zaczęło się psuć tuż przed jego czterdziestką. Nagle zaczął dbać o siebie jak nigdy, wracał coraz później, wymyślał powody, by nie zdążyć na kolację. Coś zaczęło mi nie pasować. Kiedy w końcu zapytałam wprost – przyznał się, iż odnowił znajomość ze swoją dawną miłością. Najpierw wspomnienia, potem spotkania, a w końcu – decyzja, by spróbować jeszcze raz.

Co wtedy czułam – nie da się opisać. Kochałam go. I dopiero wtedy zrozumiałam, jak bardzo. Błagałam, by się opamiętał, by nie odchodził, ale był nieugięty. Chciał rozwodu. I co mogłam zrobić? Musiałam puścić go wolno.

Skupiłam się na dzieciach i na tym, iż nie mam pracy. Ale dzieci już nie są maluchami – coś sobie ugotują, przypilnują się nawzajem. A ja poszłam do pracy – nie chciałam, by czegoś im brakowało.

Szczęśliwie, już dwa dni później dostałam propozycję pracy w sklepie osiedlowym. Zgodziłam się od razu – dobra stawka, blisko domu. Czułam się bezpieczniej, wiedząc, iż mogę gwałtownie wrócić do dzieci, jeżeli coś się stanie. Mąż wyprowadził się, a ja powoli przyzwyczajałam się do samotności. Noce płakałam w poduszkę, ale za dnia starałam się być pogodna przy dzieciach.

Został tydzień do rozwodu, kiedy niespodziewanie zadzwonił. Poprosił o spotkanie – nie u nas. Poszłam. Czekał na mnie w parku… z walizką. Głowę miał spuszczoną, oczy pełne winy. Powiedział, iż tęskni za dziećmi, iż nie może żyć z myślą, iż je opuszcza. Chce wrócić. Siedzieliśmy na ławce, płakaliśmy razem. Wybaczyłam mu. Nie wiem, czy zapomnę, ale wiem jedno – wyciągnęłam wnioski. I tego samego dnia wycofaliśmy wniosek o rozwód.

Czy będzie dobrze? Nie wiem. Potrzebuję czasu. Ale może – mimo wszystko – warto próbować jeszcze raz.

Idź do oryginalnego materiału