Ulli Hammann is a Superproducer.
Do odsłuchu szóstej płyty studyjnej .VRILa zapraszam Was krótką parafrazą jej tytułu czyli „Saturn Is A Supercomputer”. To dlatego, iż słuchając najnowszego materiału niemieckiego producenta wydaje się, iż najłatwiej zajawić tenże odwołując się do talentu, renomy i doświadczenia jej autora. Tak, Ulli Hammann aka .VRIL to superproducent, jedna z najjaśniejszych gwiazd elektronicznej galaktyki zwanej „techno” i niewątpliwie genialny live’actowiec, którego występy na żywo to zawsze fantastyczne przeżycie, o oryginalnej i niespotykanej energii.
„Saturn Is A Supercomputer”, która ukazała się 29 listopada nakładem amerykańskiej wytwórni OMNIDISC z Miami, od pierwszych dźwięków wtóruje mojej tezie. Otwiera ją tajemnicze intro w postaci utworu „The Secret Teaching Of All Times” po którym otrzymujemy atmosferyczne deep techno w kawałku „Batumi Stranding”. O ciepłych więziach .VRILa z gruzińską sceną techno wspominałam już na łamach NM, a ten utwór, jeden z najlepszych z całego zestawu, wyraźnie to umacnia, nawiązując przy tym jednocześnie do brzmień z kultowej płyty .VRILa – „Anima Mundi”.
Kolejny, tytułowy „Saturn Is A Supercomputer” to kosmiczne elektro ozdobione błogą melodią i popowymi wokalami. Zmianę nastroju przynosi „Sohn (SP12 Rework)”, w którym nostalgiczną linię wyznaczają perkusyjne basy. Klubowy charakter płyty przełamuje następny utwór – „Their Sign Of Weakness”. Jego ambientowa delikatność została zestawiona z niską, przybrudzoną harmonią, której echa budują melodię utworu. Przepiękny, nieco rozczulający klimat utrzyma się już do końca albumu, choć im dalej w tej podróży, tym więcej usłyszymy dźwiękowych osobliwości.
W „Habit Forming” z gościnnym udziałem ZDBT będą to celowe kiksy, fałsze i spłaszczenia nałożone na rytmikę głównej osi melodii, w „Final Earthbound” dziwne robotyczne wokale zestawione z przejmującą, chłodną melodią i niezmąconym beatem, a w „Truth Out The Cave” – wyraźnie klubowy charakter, który .VRILowi udało się zbudować z surowych środków i którego pełną dekonstrukcję przeprowadził w kolejnym, nieco ponad 2-minutowym „Zivten Im Lab”, pełniącym tu rolę przerywnika.
Z tej dekonstrukcji wracamy do atmosferycznego techno za sprawą wyjątkowego utworu „Pneuma”, który otwiera jednocześnie przestrzeń na ostatnią, zamykającą część najnowszej płyty niemieckiego producenta. A ten, w znany tylko sobie sposób, potrafi stworzyć aurę międzygalaktycznego orbitowania. Czy to dzięki masywnej, ciężkiej rytmiki techno (album „Torus” z 2014 r. czy „Bad Manners 4” z 2020 r.), czy to sięgając po wibrujące duby („Anima Mundi” z 2018 r.) czy też „bawiąc” się elektro dzięki plątaniny lekkich efektów i zamierzonych fałszy, jak to ma miejsce na płycie „Saturn Is A Supercomputer” i co najwyraźniej słychać w utworze „Missin”. Następujący po nim, ostatni kawałek pt. „Ataraxia”, uwydatnia to swoim błogim brzmieniem, choć szkoda, iż nie jest dłuższy, bo płyta urywa się wrażeniem dość niespodziewanego, nagłego końca.
Jednak, żeby było jasne: nie ma mowy, iż najnowszy album .VRILa to jakiś niedopracowany materiał, ukierunkowany na zysk, który zapewnić ma jego ugruntowana już renoma. Wręcz przeciwnie, „Saturn Is A Supercomputer” to płyta, na której oddani fani niemieckiego producenta znajdą absolutnie wszystko, za co pokochali jego muzykę przez lata, a z drugiej – kolejny rozdział w błyskotliwej karierze .VRILa, który może przynieść mu nowe grono słuchaczy. Otóż nie ma wątpliwości – „Saturn Is A Supercomputer” to zdecydowanie najcieplejszy, najswobodniejszy, a przy tym niosący najwięcej luzu album .VRILa w całej jego dyskografii. Tym samym okazuje się, iż .VRIL potrafi swoją muzyką dać nie tylko dużo energii, ale też zarazić optymizmem i radością. Świetna płyta!
29 listopada 2024 | Omnidisc