Mocne uderzenie.
Kiedy portugalski producent Nuno Costa wkraczał na klubową scenę w swym kraju, była druga połowa pierwszej dekady XXI wieku. Na kontynencie królował wtedy minimal, a na Wyspach Brytyjskich – dubstep. Młody chłopak z przekory zainteresował się angielską muzyką. Efektem tego był projekt Sinner, który penetrował rozległe obszary basowych brzmień rodem z Londynu i Bristolu – od dubstepu do UK garage’u. Z czasem tego typu granie znudziło się artyście, bo porwała go nowa fala mocnego techno, która wezbrała na początku następnego dziesięciolecia.
Sinner poszedł do lamusa, a na jego miejscu pojawił się Vil. Do dziś Costa zrealizował kilkanaście EP-ek firmowanych tym szyldem, które z roku na rok publikowały coraz bardziej renomowane wytwórnie. Dziś jego nagrania mają w swym katalogu takie tłocznie, jak Planet Rhythm, Hardgroove czy Klockworks. Początkowo portugalski producent buszował w rejonach dub techno (zapewne za sprawą wcześniej fascynacji dubstepem), z czasem jednak wyspecjalizował się w bezpośrednim techno o gorącym tchnieniu. Nie inaczej rzecz się ma z debiutanckim albumem Vila, który wydała właśnie firma Steffi – Dolly.
To tylko osiem nagrań, ale o mocnym uderzeniu. Zaczyna się od „Ritmo Duro” – a jest to szybkie i sprężyste techno, sprawnie podrasowane dubowymi akordami i turbo basem. „Drea” ma równie twardy podkład rytmiczny, ale bliżej mu do house’u ze względu na dziewczęce wokalizy. „Magaz” lokuje się w formule detroitowego hard techno ze szkoły Jeffa Millsa w stylu „Waveform Transmission Vol. 1” sprzed 30 lat. Dla odmiany „Vial” to buchający ognistą energią tribal, łączący rozwibrowane conga z sonicznymi akordami w stylu wczesnych nagrań Underground Resistance.
Tytułowy „Birds Of Prey” też kojarzy się z początkiem lat 90, tym razem jest to jednak muskularny hard house o zaskakująco melodyjnym pochodzie mruczącego basu i wokalnych samplach. Tribal powraca w „Handful”, wnosząc jednak ze sobą trance’owe arpeggio o pobrzękującym tonie. Jeszcze bardziej ognisty charakter ma „Solitude”, bo to typowo brytyjski hardgroove ze szkoły Bena Simsa czy Marka Brooma. Wątek ten kontynuuje „Lowblow”, wciągając hipnotycznym loopem o świdrującym brzmieniu.
Teraz w klubach gra się szybko. Być może jest to efekt mocniejszych narkotyków, a być może reakcja na widmo wojny wiszące nad Europą. Tak gra też Vil, ale jego szybkie techno i twardy house są za każdym razem zaskakująco melodyjne. Dzięki temu muzyka ta zyskuje dodatkowy walor i lepiej nadaje się do tańca. „Birds Of Prey” to zdecydowanie klubowe wydawnictwo. Tu nie ma miejsca na brzmieniowe fanaberie. Toteż największy pożytek będą mieli zeń didżeje, choć na słuchawkach podczas biegania po mieście też się sprawdzi.
Dolly 2024
www.facebook.com/pages/Dolly
www.facebook.com/vilmusic.pt