VENOM 3. Na szczęście ostatni taniec [RECENZJA FILMU]

panodkultury.com.pl 4 godzin temu
Read Time:4 Minute, 33 Second

Wąchanie chrzanu, sprzątanie kuwety, skrobanie grzyba z fugi w łazience, liczenie spadających kasztanów… można robić wiele ciekawszych rzeczy, niż oglądanie filmu „Venom 3: Ostatni taniec”.

Sony kontynuuje to w czym osiągnęło mistrzostwo – marnowanie potencjału świetnych postaci i historii z komiksów Marvela. Morbius, Venom, Carnage, Madame Web, niedługo Kraven – uniwersum porażek rośnie jak na drożdżach. jeżeli rozczarowywanie fanów byłoby dyscypliną sportową, to Sony filmem „Venom 3: Ostatni taniec” osiągnęło formę olimpijską. Mieć w zanadrzu jednego z najbardziej ikonicznych bohaterów Marvela i zrobić z nim COŚ TAKIEGO?

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i

Venom 3: taniec z idiotami – film który obraża widza

Oszałamiające sceny akcji, zabawne dialogi, dobre aktorstwo, monumentalna kulminacja trylogii, przerażający czarny charakter, wzruszające zakończenie… tego w „Venom 3: Ostatni Taniec” nie znajdziecie. Ten film jest ANI. Ani zabawny, ani straszny, ani wzruszający. Pierwsza część Venoma była kiepskim „buddy movie”. Druga nieudolnie udawała horror. Trzeci „Venom” zupełnie nie wie czym chce być.

Fabuła? Jakaś jest, byle odhaczyć. Eddie Brock jest poszukiwany za zabójstwo z „Venom 2: Carnage”. Postanawia wyruszyć w podróż do Nowego Jorku, by oczyścić swoje imię. Daleko jednak nie zajdzie, bo na planecie Klyntar budzi się wszechpotężny Knull. Chce zdobyć Kodeks, który tkwi w Brocku/Venomie. Wysyła więc na Ziemię kosmiczne robale polujące na symbionty. Dobra, odhaczone, możemy się naparzać i rzucać głupimi żartami.

Venom, tak jak większość postaci w filmie, jest idiotą do kwadratu. Eddie Brock przez cały film narzeka, iż ma kaca. Gęsto jest od żenujących żartów (sikanie na buty, ha ha…), topornych ekspozycji i przerysowanych postaci – jakbyśmy cofnęli się w czasie o 20-30 lat. Sony od lat stoi uparcie w miejscu i nie chce zrozumieć, iż ten gatunek filmowy poszedł naprzód. Zero wyciągniętych wniosków po Morbiusie czy żenującej Madame Web.

Venom 3 – na szczęście to już Ostatni Taniec

Scenariusze poprzednich części Venoma napisała Kelly Marcell. Niestety, znowu chwyciła za pióro i do tego zadebiutowała jako reżyser. Okej, nie wszyscy mają talent, to można wybaczyć. Ale to, jak Marcell próbuje robić z widza kretyna, jest niewybaczalne. Przykład? Jedna z postaci wspomina w finałowej sekwencji „wzruszające” momenty z poprzednich filmów oraz to…, co przeżyła kilka scen wcześniej! Szanowna pani Marcell, nie cierpię na sklerozę, pamiętam co działo się kwadrans wcześniej.

„Venom 3: Ostatni taniec” osiągnął coś niespotykanego w kinie superbohaterskim. Trwa półtorej godziny, a dłuży się jak diabli. Trzeba przyznać, to imponujący wyczyn. Twórcy chyba obawiali się, iż widzowie zaczną wychodzić w trakcie seansu, więc trzeba zdążyć powiedzieć jak najwięcej (a nie ma się nic interesującego do powiedzenia). Dodajmy do tego sceny walki kosmicznych smarków, w których znowu panuje totalny chaos. Efekt jest taki, iż „Venom 3” wygląda jakby montował go Daredevil. Naprawdę nie dało się tego lepiej posklejać? Cały film i tak przypomina konstrukcję sklejaną na ślinę i resztki kleju biurowego, które zostały po poprzednich częściach Venoma.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kim jest Venom? Najlepsi wrogowie Spider-Mana TOP 11

Nadzieją filmu był wszechpotężny Knull. Czyste zło, Bóg Symbiontów istniejący jeszcze przed powstaniem wszechświata. W komiksach („Absolute Carnage”, „King in Black”) jest to drań groźniejszy od Thanosa, którego z trudem pokonała ekipa złożona z takich bohaterów jak X-Men, Fantastyczna Czwórka, Silver Surfer i Avengers. Sony ma jednak komiksy w miejscu, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Zrobiono z Knulla czarny charakter pokroju Rity Odrazy z „Power Rangers”. Nie było czasu w budowanie postaci, więc w pierwszej scenie filmu Knull od razu opowiada kim jest i co planuje. No tak, musimy zdążyć ze wszystkim w 90 minut.

Tak mało czasu, a jednak scen zupełnie zbędnych jest od groma. Przykładowo, jedna z postaci dostaje sporą ekspozycję. Dowiadujemy się o tragedii z dzieciństwa, śmierci brata i jego fascynacji Strefą 51. Jak na tak krótki film, poświęcono na to wprowadzenie sporo cennego czasu. I co? I NIC. Jakby reżyserka o tym zapomniała.

VENOM: THE LAST DANCE – po co i dla kogo powstał ten film?

Kogo obchodzi „Venom 3: Ostatni taniec”? Na pewno nie aktorów, którzy ewidentnie mają ten film w miejscu niecenzuralnym. I na pewno nie widzów. Przez trzy filmy nie położono emocjonalnych fundamentów, nie ma więzi z bohaterami. Nie ma nostalgii, która ratuje filmy Marvela w chwilach słabości. Ostatni (oby) Venom jest filmem bez stawki.

Podatki, przekręty finansowe, masochizm, robienie komuś na złość, tajemne spiski… cholera, musi być jakiś powód dlaczego Sony kręci te *** filmy! Przecież widzą scenariusz i wiedzą, iż szykuje się klapa w box office. Wiedzą jakie będą recenzje, iż stracą miliony dolarów. A jednak uniwersum porażek rośnie.

Oglądając komiksowe adaptacje Sony, tak jak filmy Warner Bros./DC, nasuwają się zawsze te same dwa pytania. Przed seansem: jak bardzo źle będzie tym razem? I po seansie: jak można to było aż tak zepsuć? Teraz dodałbym trzecie pytanie: jak długo jeszcze?

Wniosk po seansie „Venom 3: Ostatni taniec”

  • Knull stał się czarnym charakterem na miarę Rity Odrazy z Power Rangers
  • Film montował chyba Daredevil
  • Film ma ok. 95 minut, a się dłuży
  • Najgorsza scena retrospekcji/wspomnień ever
  • Należy się nagroda za zgon w najdziwniejszej pozycji
  • Z Venoma zrobiono totalnego idiotę
  • Tytuł filmu wybierał ktoś niepełnosprytny
  • W czasie walk znowu chaos, nie wiadomo kto z kim
  • Wszystko co najlepsze jest w zwiastunach
  • Twórcy Venoma chcieli być jak Marvel? Przypomniał mi się cytat z Pitbulla… „Chciałeś być jak Rutkowski, ale jesteś debilem”. Pasuje idealnie

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i

SPIDER-MAN – najlepsi wrogowie z komiksów Marvela [TOP 11]
Idź do oryginalnego materiału