Ustawienie porządku przez zuchwałą szwagierkę

polregion.pl 53 minut temu

**Dziennik, 15 maja 2024**

Dzisiaj w końcu postawiłem na swoim z tą bezczelną szwagierką.

Mama powiedziała, iż restauracja jest już potwierdzona oznajmiła Kinga swobodnym tonem, kompletnie ignorując napięcie w głosie Anety. A co z pieniędzmi? Ty i Maciek już wszystko przelewacie?

Aneta zawahała się, szukając słów, ale Kinga nie dała jej dojść do głosu:

To przecież nie jest jakaś wielka suma, sama choćby myślałam, żeby dołożyć z własnej kieszeni, ale teraz mam spore wydatki To przecież dla mamy, rozumiesz?

Czekaj przerwała jej w końcu Aneta, próbując zachować zimną krew. Nigdy się na coś takiego nie umawialiśmy. Maciek mi nic nie mówił.

Oj, wiesz przecież, iż on zawsze wszystko zapomina zaśmiała się Kinga, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Powiedziałam mu, iż wyjdzie około dwudziestu tysięcy złotych. To rozsądna cena jak na taką okazję, nie?

Słowa brzmiały, jakby decyzja już zapadła, a sprzeciw był bezcelowy. Aneta ściśnięła telefon, czując, jak rośnie w niej irytacja.

Dwadzieścia tysięcy? powtórzyła wolno, niemal szeptem.

Tak, choćby dostałam zniżkę! Mamy ciasta, obsługę, sami zobaczysz. Mama będzie zachwycona. Nie stresuj się, już wpłaciłam zaliczkę. Maciek powiedział, iż wyślecie resztę.

Kinga rozłączyła się, nie czekając na odpowiedź.

Aneta siedziała nieruchomo, wpatrując się w ekran. W gardle miała gulę, a w głowie tylko jedną myśl: *Znowu te jednostronne układy.*

***

Wieczorem w kuchni powietrze było ciężkie jak przed burzą. Maciek otworzył lodówkę, wyjął butelkę piwa i, nie patrząc na Anetę, mruknął:

Kinga mówi, iż nie chcesz dać pieniędzy na tę restaurację.

Aneta zesztywniała.

*Nie chcę*? Tak powiedziała? Zerwała się z krzesła, powstrzymując emocje. Czy ja w ogóle się sprzeciwiłam? Nic o tym nie wiedziałam, dopóki nie zadzwoniła i nie postawiła mnie przed faktem dokonanym!

Maciek odwrócił się, marszcząc brwi.

Daj spokój, ona nie robi tego dla siebie. Mama nie obchodzi urodzin co roku.

I to ma być normalne, iż my za to płacimy? Dwadzieścia tysięcy, Maciek! Aneta ledwo powstrzymała się od krzyku. To dla ciebie w porządku?

Machnął ręką, unikając jej wzroku.

No cóż, to dla mamy. Czego ty chcesz? Kinga wszystko ogarnęła.

Aneta parsknęła.

Jasne, świetna robota. Łatwo się wydaje cudze. I wiesz co, Maciek? Nie rozumiem, dlaczego od razu się zgodziłeś. Rozmawialiśmy o tym? Nie. Ona po prostu zdecydowała, a ty tylko kiwnąłeś głową.

Daj już spokój mruknął Maciek, sięgając po szklankę. Ona chce jak najlepiej.

Dla kogo? Dla nas? Dla mamy? A może dla siebie? Aneta podniosła głos, ale natychmiast go stłumiła, by nie obudzić synka. Maciek, mam dość. Dla niej to zawsze: *Dajcie, przelejcie, zapłaćcie*. A potem znika, jakby nigdy nic.

Milczał, wpatrując się w ścianę.

No i co mam zrobić? Taka już jest. Pogadaj z nią, jeżeli chcesz.

Już to zrobiłam odcięła się Aneta. I wiesz, co mi powiedziała? Że to nasz obowiązek.

No i czego się spodziewałaś? Ona sama się tym zajmuje. Może ma trudniej niż my.

*Ona się zajmuje*?! wybuchnęła Aneta. Maciek, ona wykorzystuje wszystkich wokół! A ty jej w tym pomagasz!

Rozmowa utknęła w martwym punkcie. Maciek wzruszył ramionami, mruknął coś pod nosem i wyszedł, zostawiając Anetę samą z jej myślami.

***

Następnego dnia obudził ją niespodziewany telefon. Aneta odebrała bez entuzjazmu.

Hej Anetka! Zajęta? Kinga brzmiała podejrzanie żywo.

Słucham cię odparła sucho Aneta, gotowa na kolejne żądanie.

Słuchaj, potrzebuję pomocy. Zaczynam mały projekt z sąsiadką, sklep internetowy, wiesz, jakie teraz są możliwości. Muszę coś opłacić, a teraz jestem skuta. Pomyślałam, iż pożyczysz mi swoją kartę. Tymczasowo, tylko na kilka dni.

Aneta zamarła, próbując ogarnąć, co właśnie usłyszała.

Kinga powiedziała stanowczo ty serio? Moją kartę?

No! Dlaczego nie? Przecież wiesz, iż jestem ostrożna. Oddam ci wszystko, nic ponadto nie wydam.

Nie. choćby o tym nie rozmawiamy.

Z drugiej strony zapadła ciężka cisza.

Nie rozumiem głos Kingi zbladł. To tylko karta. Dlaczego się sprzeciwiasz?

Kinga, bo mój spokój jest bezcenny. Tak samo jak moja karta.

Anetka, nie ufasz mi? Kinga udawała oburzenie, ale brzmiało to jak kolejna zagrywka. Jesteśmy rodziną.

Aneta powstrzymała się, by nie powiedzieć więcej.

Kinga, skończmy ten temat. Mam coś do zrobienia.

Rozłączyła się, czując ulgę zmieszaną ze złością. Kinga przekraczała wszelkie granice.

Gdy Maciek wrócił z pracy, Aneta wiedziała, iż czeka ich trudna rozmowa.

Maciek zaczęła spokojnie twoja siostra znów dzwoniła.

Rozwiązywał buty, nie patrząc na nią.

I co?

Chciała moją kartę. Na swój „projekt”.

Maciek zatrzymał się, patrząc na nią zaskoczony.

No i co jej odpowiedziałaś?

Naturalnie, iż nie.

A dlaczego nie mogłaś pomóc? zapytał ostro. To przecież Kinga.

Aneta powoli wypuściła powietrze, powstrzymując gniew.

Maciek, wy w swojej rodzinie nie odróżniacie prośby od bezczelności? Ona sama nie da rady?

Anetka, nie prosiła o miliony. Zawsze wszystko komplikujesz.

Spojrzała na niego niedowierzająco.

*Ja* komplikuję? A może to ona myśli, iż tak można w nieskończoność?

Maciek milczał, w końcu mruknął:

Po prostu potrzebowała pomocy, tyle.

Tak, a potem znika, a my mamy problemy.

Machnął ręką i odszedł w stronę sypialni.

Aneta została przy stole, czując, iż coś w niej pękło. Nie mogła już dłużej tegoNajważniejsza lekcja? Czasem trzeba postawić granice, choćby jeżeli to boli.

Idź do oryginalnego materiału