W tym tygodniu przypadają urodziny Haliny Poświatowskiej, zmarłej przedwcześnie poetki, i wielkiego pisarza Władysława Stanisława Reymonta bez którego polska literatura nie mogłaby się obyć.
Przyszły laureat literackiej Nagrody Nobla urodził się 7 maja 1867 r. w Kobielach Wielkich w powiecie radomskim. Był synem Józefa Rejmenta – wiejskiego organisty i zubożałej szlachcianki Antoniny de domo Kupczyńskiej. Rok później siedmioosobowa rodzina przeniosła się do Tuszyna k/ Łodzi, gdzie ojciec małego Władka otrzymał posadę w tamtejszym kościele. Rejmentowie zamieszkali w drewnianym domu nieopodal parku otaczającego dwór Czetwertyńskich. W 1875 roku Władysław trafił do tuszyńskiej szkoły elementarnej, a pięć lat później, jako 12-latek, wysłany został do Warszawy by uczyć się zawodu krawca.
Choć zdobył uprawnienia czeladnicze nie dane było mu pracować w wyuczonym zawodzie. W latach 1888–1893 znalazł zatrudnienie w Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, co spowodowało, iż odnowił swoje związki z ziemią łódzka. To właśnie w tym czasie, nie cierpiący na nadmiar obowiązków Reymont, zaczął pisać wiersze i notatki, a następnie pierwsze opowiadania i nowele.
W 1896 roku niemal rok mieszkał w Łodzi, wtedy to powstały pierwsze szkice jednej z dwóch najsłynniejszych dzieł pt. „Ziemia obiecana”. Pierwszy tom powieści kończy się opisem:
Lubił włóczyć się bez celu, przyglądać się ludziom, fabrykom, węszyć po mieście, lubił oddychać tym rozedrganym, przesyconym węglem i zapachami farb powietrzem. Olśniewała go potęga miasta, olbrzymie bogactwa nagromadzone w składach i fabrykach zapalały mu w oczach płomienie chciwości, rozpalały duszę marzeniami strasznymi, przepełniały coraz potężniejszą żądzą panowania i użycia; ten szalony wir życia, ta struga złota jaka przepływała przez miasto upajały go swoją potęgą, hipnotyzowały, przejmowały drżeniem żądzy nieopowiedzianej, dawały siły do walki, do zwyciężania, do grabieży.
Kochał tę „ziemię obiecaną” jak kocha zwierzę drapieżne głuche puszcze pełne łupów. Uwielbiał tę „ziemię obiecaną” płynącą złotem i krwią, pożądał jej, pragnął, wyciągał do niej ramiona chciwe i krzyczał głosem zwycięstwa — głosem — głodu — Moja! Moja! I już chwilami czuł, iż ją posiadł na zawsze i iż nie puści zdobyczy, póki nie wyssie złota wszystkiego.

Już dziś w Łodzi rozpocznie się świętowanie 158. rocznicy urodzin Władysława St. Reymonta. Dwudniowe wydarzenie organizują: Dom Literatury i Miejska Strefa Kultury. W zaproszeniu do udziału czytamy: „Obchody te, organizowane w ramach ustanowionego Roku Reymonta, stanowią niepowtarzalną okazję do oddania hołdu jego twórczości oraz do refleksji nad jej nieprzemijającą aktualnością”. Program wydarzenia dostępny jest: > tutaj.
Warto jeszcze przypomnieć, iż w tym roku przypadać będzie 100. rocznica śmierci pisarza i 50. ekranizacji „Ziemii obiecanej” w reż. Andrzeja Wajdy. W 2024 r. roku minęło 100 lat od otrzymania przez Reymonta Nagrody Nobla za powieść „Chłopi”.
Na 8 i 9 maja w Częstochowie zapowiedziano wydarzenia związane z 90. rocznicą urodzin Haliny Poświatowskiej, polskiej poetki i pisarki, częstochowianki, zmarłej w 1967 r. wieku 32 lat.

Ta nadwrażliwa istota niemal przez całe życie zmagała się z chorobą serca. Większość młodości i kolejnych lat spędziła w szpitalach i sanatoriach. Pozbawiona kontaktów z rówieśnikami ukojenie znalazła w twórczości literackiej. Jej debiut prasowy miał miejsce w 1956 r. w „Gazecie Częstochowskiej”, a ogólnopolska prezentacja rok później w „Kierunkach”. Jest autorką czterech tomów poezji, z których „Hymn Bałwochwalczy”, wydany w 1958 r., był debiutem książkowym.
Nie tylko zdrowie, ale także życie osobiste przysparzało Poświatowskiej zmartwień. W 1954 r., w wieku 19 lat, wyszła za mąż za Adolfa Ryszarda Poświatowskiego, studenta Szkoły Filmowej w Łodzi, podobnie jak ona dotkniętego nieuleczalną chorobą serca. Dwa lata później poetka była już wdową.
Poświatowska jest uznawana za autorkę pokolenia „Współczesności”, ale ze względu na swoje położenie nie miała zbyt ścisłych związków z innymi twórcami, nie da się także w jej twórczości znaleźć charakterystycznych dla rówieśników motywów lirycznych z odniesieniami do bieżącej polityki włącznie. Była skupiona na własnych przeżyciach, własnej religii, którą otaczał nimb śmierci. W wierszu *** (czy świat umrze trochę…) pisała:
czy świat umrze trochę
kiedy ja umrę
patrzę patrzę
ubrany w lisi kołnierz
idzie świat
nigdy nie myślałam
że jestem włosem w jego futrze
zawsze byłam tu
on – tam
a jednak
miło jest pomyśleć
że świat umrze trochę
kiedy ja umrę
Organizatorami urodzin Poświatowskiej są: Biblioteka Publiczna w Częstochowie i Muzeum Częstochowskie. Program uroczystości znajduje się na plakacie powyżej.
→ oprac. (red.)
6.05.2025
• collage: barma / Gazeta Trybunalska
• więcej o wydarzeniach literackich” > tutaj