Dziś są urodziny mojej żony. I nie, nie powiem, które. To znaczy – powiem, ale tylko pół żartem: 23. Bo przecież umówmy się, wiek to nie metryka, tylko stan ducha. A Marysia – ma w sobie więcej energii, pasji i determinacji niż niejeden dwudziestolatek. Zawsze szalona, zawsze uśmiechnięta.
Ten tekst nie jest laurką. Taka po prostu jest. I jest ze mną. Na dobre i złe. W biegu i w ciszy. W codzienności i w momentach, które zapadają na zawsze. Więc jej urodziny musiały być odlotowe.
Jak sobie poradziła z nowym wyzwaniem? No przecież. Jak zawsze z uśmiechem. I być może spróbujemy czegoś więcej. jeżeli nie mieliście okazji spróbować – Wam też polecamy. Krótka, ale bardzo intensywna przyjemność. I wrażenia, których nie można podrobić. jeżeli boicie się skoku na spadochronie, a chcieliście dostać namiastkę tego uczucia… Flyspot to odpowiedź.
Możecie zobaczyć urodzinowy film z latania – raptem kilkadziesiąt sekund ujęć!
Wracając do Marysi. Czego jej życzę?
• Cudownych chwil – bo potrafi je tworzyć, choćby gdy świat się wali.
• Niesamowitych wypraw – bo nie boi się ruszać w nieznane.
• Zdobywania szczytów – bo nigdy nie wybiera łatwej drogi.
• I osiągania celów, które dla innych są nieosiągalne – bo ona po prostu nie zna słowa „niemożliwe”.
A przy okazji – tak zupełnie przyziemnie – życzę jej zawsze pięknych tarasów. Bo jeżeli wiecie, o co chodzi, to wiecie. jeżeli nie – wystarczy, iż zapamiętacie jedno: idealna deska, idealny kolor, idealna linia. Taki ma być taras. I życie.
Historia tarasu… dużo by opowiada. Zerknijcie na mojego Facebooka, tam są dostępne wszystkie odcinki tego serialu. Polubcie, śledźcie co się u nas dzieje. A to dopiero 1 sezon, bo przed nami kolejne deski to wyprostowania…
Prezent od córki to ten artystyczny, piękny portret. Jak widzicie – nie odeszła daleko od oryginału, chociaż przybyło barw. I tak ma być. Kolorowo.
Przy Marysi się zmieniłem. Bez niej byłbym inny. Mniej odporny. Mniej cierpliwy. Mniej uważny. Dzięki niej lepiej rozumiem, co w życiu naprawdę ważne, ale to jest temat na osobny post. W końcu go napiszę. Bo to zwyczajnie widać, czuć i zwracają na to uwagę ludzie, którzy mają ze mną kontakt.
W każdym razie za to wszystko – choć pewnie nigdy nie da się tego wystarczająco powiedzieć – po prostu dziękuję.
Wszystkiego najlepszego, Kochanie.
.
.
PS. Dziękuję Wam drodzy Czytelnicy za wszystkie miłe słowa i życzenia, które dostała od Was Marysia, które otrzymaliśmy niejako “wspólnie”. Jesteście fantastyczni, dziękuję.