Umorzenie sprawy Lisa pokazuje, iż retro dziaderstwo trzyma się mocno

krytykapolityczna.pl 6 miesięcy temu

Na łamach Wirtualnej Polski Szymon Jadczak pisze, iż „prokuratura umorzyła dochodzenie w sprawie zachowań Tomasza Lisa. Wątek naruszenia nietykalności cielesnej dwóch współpracowniczek został umorzony z powodu… przedawnienia karalności czynu”.

Jadczak przytacza w tekście fragmenty zeznań świadków: „Tomasz Lis miał pójść za nią przyspieszonym krokiem, złapać ją za twarz, przycisnąć do ściany i pocałować w policzek, mimo iż kobieta próbowała się wyrwać”. „Tomasz Lis […] podjął próbę pocałowania kobiety w usta, jednak ona zdołała się przed tym uchylić”.

WP podaje, iż w sierpniu 2022 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła dochodzenie w sprawie „uporczywego i złośliwego naruszania praw pracowniczych oraz naruszenia nietykalności cielesnej”. A w kwietniu tego roku zostało ono umorzone.

Z opisu sprawy wynika, iż osoby współpracujące z Lisem bały się go, a jednocześnie uważały, iż żadne skargi na zachowanie dziennikarza nie mają sensu, bo Lis jest nietykalny. Kiedy jednak miarka się przebrała i ktoś zgłosił przełożonym, iż Lis zachowuje się niewłaściwie, szefowie go pouczyli i kazali wziąć udział we właściwym szkoleniu. Było to w roku 2018. Chyba nie pomogło, bo w maju 2022 miarka znów się przebrała – i tym razem firma postanowiła rozstać się z Tomaszem Lisem.

Przyczyn rozstania nie podano do publicznej wiadomości, ale już wtedy media pisały o chamskich zachowaniach Lisa, niewybrednych żartach, złym traktowaniu współpracowniczek.

Zrobiłam wtedy wywiad z Lisem. Wielu osobom to się nie spodobało, bo z przemocowcem się nie rozmawia. Rozumiem ten argument, ale chciałam usłyszeć i dać innym szansę usłyszenia, co Lis mówi nie tylko o stawianych mu zarzutach, ale też o tym, jakim był szefem. To w tym wywiadzie Lis powiedział, iż jego „metody zarządzania były trochę retro. […] A może bardzo retro”.

Wygląda na to, iż prokuratura przyznała Lisowi rację. W cytowanej przez Jadczaka decyzji o umorzeniu postępowania zajmująca się sprawą prokuratorka uznała, iż „Tomasz Lis nie był mobberem. Był szefem, którego styl zarządzania zatrzymał się w latach 90. – jego grubiańskie zachowania, dowcipy z seksualnym podtekstem, straszenie utratą pracy, władczy styl zarządzania budziły coraz większy sprzeciw podległych mu osób. Do redakcji »Newsweeka« przychodzić zaczęli również ludzie młodzi, wychowani w nowoczesnym społeczeństwie, którzy zupełnie nie rozumieli, iż model zarządzania naczelnego »Newsweeka« był kiedyś standardem w mediach i oceniali go jako nieakceptowalny”.

Przytaczam ten dłuższy fragment, bo doskonale pokazuje, iż wciąż usprawiedliwiamy karygodne zachowania tym, iż kiedyś tak się robiło i po prostu szefowie się od tamtego czasu nie zmienili, więc tkwimy w dziaderstwie lat 90.

Konsekwencją takiego myślenia jest nie tylko usprawiedliwianie chamstwa i naruszania zasad dobrej pracy, ale także nakręcanie opowieści o konflikcie pokoleń, w którym mamy przeciwko sobie pokolenie „płatków śniegu”, młodych i zbyt wrażliwych, by się odnaleźć w kulturze zapierdolu, oraz pokolenie „retro dziadersów”, którzy po prostu tak mają, iż zatrzymali się w mentalnych najntisach, a przekonani o własnej zajebistości w ogóle nie mają poczucia, iż warto by było się nieco otworzyć na zmieniający się świat.

W tej sprawie jeszcze jedna rzecz musi zwrócić naszą uwagę, a mianowicie kwestia przedawnienia. Znów cytuję Szymona Jadczaka: „Prokuratorka prowadząca zakwalifikowała sprawę zachowania Tomasza Lisa wobec dwóch współpracowniczek jako mogące naruszać artykuł Kodeksu karnego dotyczący naruszenia nietykalności cielesnej. Tego typu przestępstwo przedawnia się po roku od jego popełnienia. Do przedawnienia doszło więc w maju 2023 roku, a przesłuchania kobiet miały miejsce dopiero w drugiej połowie 2023 roku”.

Wszyscy ci, którzy pomstują na cancel culture i na to, iż osoby pokrzywdzone zabierają głos publicznie, a nie idą ze sprawami do sądu, niech się zastanowią, czemu tak się dzieje. Może dlatego, iż w sądzie nie tak łatwo jest wywalczyć rozstrzygnięcie skomplikowanej i dla wielu trudnej osobiście sprawy, a kiedy zegar wytykał „przedawnienie”, nic już się nie da zrobić. Może więc warto przyjrzeć się prawu, które najwyraźniej też jest – jak Tomasz Lis – trochę retro.

Idź do oryginalnego materiału