Jolanta Majewska-Machaj: Kim jest twoja bohaterka w "Komisarzu Aleksie"?
Maria Jeleniewska: - Moja bohaterka ma na imię Pati, jest influencerką tak jak ja - i na tym się kończą między nami podobieństwa. No i jeszcze obie lubimy panterkę (uśmiech)... Ale poza tym nie widzę już żadnych wspólnych cech.
- To osoba nacechowana negatywnymi emocjami, silnie zaznaczająca swoje terytorium, bezwzględna i ordynarna. Używa wulgaryzmów, które prywatnie są mi całkowicie obce, toteż granie tej roli, dosadne i dosłowne, było dla mnie prawdziwym wyzwaniem. A z drugiej strony ciekawym doświadczeniem, bo to moja pierwsza w życiu aktorska rola i debiut w serialu.Reklama
Jak do niego trafiłaś?
- Dostałam zapytanie prosto od produkcji serialu, czy byłabym zainteresowana takim epizodem. Uznałam, iż skoro życie daje mi taką możliwość, to czemu nie. A nuż mam ukryty aktorski talent... (śmiech)
I masz?
- Zobaczymy, jak to wypadnie, jak odbierze mnie widownia. Na planie towarzyszył mi mój chłopak, Kuba - zaproponowano mu na miejscu również zagranie małej scenki ze mną, zgodziliśmy się z chęcią.
- Nie spodziewałam się, iż zdjęcia realizowane są tak długo, codziennie od świtu do nocy, ale podoba mi się to zajęcie, otoczenie, ludzie. Reżyser nie miał żadnych uwag do mojej pracy - nie wiem, czy byłam tak dobra, czy uznał, iż nic więcej ze mnie nie wyciśnie? (uśmiech).
- Pomyślałam, iż kiedyś zapiszę się na jakiś kurs aktorski, dla własnej satysfakcji, jeżeli tylko znajdę na to czas. Staram się rozwijać w różnych kierunkach i próbować nowych rzeczy, ponieważ bardzo to lubię.
Z tym czasem może być problem, bo jako wiodąca twórczyni internetowa z pewnością masz ręce pełne roboty. Jesteś liderką, jeżeli chodzi o zasięgi w całym kraju...
- Miło mi to słyszeć, dziękuję (uśmiech). Doceniam to każdego dnia, wkładam całe serce w swoją pracę i cieszę się, iż od kilku lat mam możliwość, by się tym zajmować, mieć przy sobie tak wspaniałą, zaangażowaną społeczność i osiągać takie wyniki.
Liczby nie kłamią - 13,5 mln obserwujących na TikToku, ponad 1,2 mln na Instagramie - wygląda to imponująco. Jak ci się udało odnieść taki sukces?
- Kluczem jest dobry pomysł na siebie i motywacja, by go realizować. Samozaparcie i nieprzejmowanie się niepowodzeniami. Trzeba mieć pasje, którymi się chce dzielić z innymi. Być na bieżąco z trendami. Bardzo ważna jest też regularność, praca w stałym, ustalonym tempie na tym samym poziomie i ciągły rozwój. A także kreatywność i nieustanne zaskakiwanie odbiorców.
Od początku twoje nagrania wyróżniały się jakością filmu i montażu. Kto cię tego nauczył?
- Uczyłam się sama. Podpatrywałam twórców z innych krajów, korzystając z rozległych możliwości technicznych, jakie oferują aplikacje, skupiając się w głównej mierze na TikToku. Jako pierwsza w Polsce realizowałam filmiki typu transition, dzięki czemu w nagraniu przypominającym jedno ujęcie zmieniają się stroje, fryzury czy miejsce, w którym się przebywa. Po polsku to się nazywa przejścia - ciągiem nagrany obraz tnie się na kawałki, z kadru do kadru i umiejętnie scala. Nikt przede mną tego tu nie umiał robić. Uczyłam się długo, zajmowało mi to godziny dziennie, ale uznałam, iż jak poświęcę temu czas, to jest szansa, iż się uda. No i udało się... (uśmiech)
Przekaz, jaki płynie z twojej twórczości, jest miły, beztroski, wręcz sielankowy. Ludzie chcą wchodzić w ten świat, w którym dzieją się same dobre rzeczy...
- Takie było moje założenie - relacjonować rzeczywistość przez pryzmat szacunku dla innych, życzliwości, kultury i dobrych emocji. A jednocześnie pokazywać to, co mnie otacza, co robię, czym się pasjonuję, czego pragnę. Mam świadomość odpowiedzialności, jaka ciąży na twórcach internetowych, których odbiorcami są często ludzie bardzo młodzi. Dlatego dbam o to, by promować dobre wartości i zachowania godne naśladowania - aktywność fizyczną, czytanie książek, pasje naukowe, sportowe, podróżnicze.
- Pozostaję w ścisłej interakcji z moimi odbiorcami, okazuję im wdzięczność, iż ze mną są, iż chcą uczestniczyć w moim życiu, a ja mogę w dużym stopniu być bliżej nich. Co interesujące są wśród nich też rodzice, którzy również oglądają moje filmy i dziękują mi, iż dostarczam ich dzieciom i im samym godnej rozrywki i edukacji. Ten szeroki odbiór i pozytywne opinie są dla mnie niezwykle cenne.
Powodzenie w mediach internetowych to zarazem gigantyczny sukces finansowy, profity od wyświetleń, kontrakty reklamowe, kooperacja z markami. Dzięki nim, mimo młodego wieku, jesteś już tak zamożna, iż stać cię chyba na wszystko?
- Nie jestem osobą rozrzutną. Wynajmuję mieszkanie, do tej pory jeździłam starszym samochodem, co mi nie przeszkadzało... Jestem kobietą, lubię ładnie wyglądać - ale nie czuję snobistycznego przymusu, by obrastać w luksusowe gadżety, loga drogich firm, z czym często się spotykam wśród różnych osób, rówieśników z mojej branży. Znam wartość pieniądza, jako licealistka dorabiałam w sklepie odzieżowym jako kasjerka, to ciężka praca. Dlatego tym bardziej doceniam to, co teraz robię i pieniądze, jakie zarabiam. Chciałabym podkreślić, iż przede wszystkim moim założeniem nie jest robienie tego dla pieniędzy - jak finanse się pojawią, to są tylko wartością dodaną. Inwestuję je głównie w nieruchomości, z myślą o bezpieczeństwie na przyszłość.
Jak wiadomo, zakupiłaś w Hiszpanii trzy mieszkania - jedno z nich podarowałaś swojej mamie...
- Była wsparciem od pierwszych chwil mojej działalności, rozmawiała z klientami i negocjowała umowy. Robiła to od zawsze i robi do dziś, nie ma nikogo, komu ufałabym bardziej niż jej. Jest moim największym, niezawodnym przyjacielem, tarczą, która chroni mnie przed złem świata biznesowego oraz krzywdą, która spotyka mnie teraz lub spotykała w przeszłości.
Podobno w czasach szkolnych byłaś nękana przez rówieśników?
- Tak, właśnie z powodu nagrań w internecie. To jeszcze nie było takie modne. Z tego powodu pojawiły się nieprzychylne zachowania, wytykanie palcami, szczególnie dwie dziewczyny z klasy sprzysięgły się i wyśmiewały mnie przed wszystkimi. Nauczyciele też nie pomagali, trochę kpili, iż to takie infantylne zajęcie, iż po co to i komu potrzebne. Bałam się chodzić do szkoły, sytuacja była niesprzyjająca, ale się nie poddałam, przetrwałam, choć nie był to łatwy czas.
Nie mogłaś zmienić szkoły?
- Nie chciałam zostawić brata. Jest młodszy ode mnie o półtora roku (choć poszedł do szkoły z moim rocznikiem, tak iż chodziliśmy do jednej klasy w podstawówce i do równoległych - z powodu różnych wybranych profili - w gimnazjum). Czułam, iż powinnam się nim opiekować. Nasi rodzice się rozwiedli, mama dużo pracowała, musiałam mieć na niego oko. Takie poczucie odpowiedzialności starszej siostry.
Masz też młodszą siostrę.
- Uroczą siedmiolatkę, chodzi do pierwszej klasy. O dziwo jest do mnie bardzo podobna, choć to moja przyrodnia siostra. Fajnie ją mieć, choć dzieli nas znaczna, kilkunastoletnia różnica wieku.
Porozumiewasz się bez problemu z całym światem, bo jesteś poliglotką, co w dużej mierze zawdzięczasz mamie...
- Mama jest tłumaczem z niemieckiego, wychowywała mnie dwujęzycznie, tak iż do czwartego roku życia mówiłam już płynnie po niemiecku. Potem poszłam do przedszkola, trochę straciłam tę płynność, ale nie na tyle, by nie nadrobić w liceum, kiedy to zostałam finalistką olimpiady z niemieckiego. Maturę też zdawałam w tym języku i po angielsku, którym władam biegle. Oglądam dużo seriali, filmów anglojęzycznych, czytam książki, wykorzystuję go w pracy. Kolejnym moim językiem jest hiszpański, uczyłam się go najpierw w szkole, a od dwóch lat indywidualnie, ale to jeszcze nie jest ten poziom, który chciałabym osiągnąć. Prawdziwą poliglotką to jest moja mama, która posługuje się swobodnie sześcioma językami. Jest dla mnie inspiracją.
Odziedziczyłaś dobre geny...
- Geny to jedno, a wychowanie drugie. Rodzice nie mieli prawie nic, a nauką i pracą doszli daleko. Od dzieciństwa uczono mnie poczucia obowiązku, pracowitości, solidności. Zawsze się dobrze uczyłam, lubiłam zdobywać nowe umiejętności i z nich korzystać.
A co z twoimi studiami?
- Niestety, przerwałam je. Bardzo tego nie chciałam, ale nie byłam w stanie kontynuować ich z rożnych powodów. Głównie dlatego, iż wybrałam chyba dość niefortunnie kierunek - zarządzanie biznesem i mediami. Szczerze powiedziawszy, wiedza, jaką oferowały te studia, nie jest mi już na tym etapie potrzebna, bo znam te rzeczy z autopsji. Porozumiałam się z uczelnią, iż kiedyś wrócę i podejmę naukę czegoś nowego - może to będzie psychologia, może finanse - coś, co poszerzy moje horyzonty i kompetencje. Bardzo bym tego chciała.
Czy zamierzasz działać jako influencerka przez następne lata?
- Sama chciałabym znać odpowiedź. Nie wiemy, co przyniesie życie.
A jak widzisz swoją przyszłość prywatnie. Masz już plan?
- Dokładnie sprecyzowany. W ciągu najbliższych góra dwóch lat zamieszkać na swoim. Potem założyć rodzinę - wziąć ślub, mieć dwoje dzieci i dwa pieski. Stworzyć bezpieczny, pełen miłości dom, oparty na dobrych wartościach i wzajemnym zaufaniu. Żyć mądrze, przyjemnie, spokojnie i pięknie. Wierzę, iż to się spełni.
To wszystko z twoim obecnym chłopakiem, Kubą?
- Tylko. Z nikim innym! (śmiech)
Rozmawiała: Jolanta Majewska-Machaj


















