Marta Nawrocka, przyszła pierwsza dama, opowiedziała o zmianach, jakie zaszły w jej życiu po wyborach prezydenckich i zwycięstwie męża, Karola Nawrockiego. W rozmowie z synem, Danielem Nawrockim wspomniała o swojej nowej codzienności i emocjach, towarzyszących jej każdego dnia. Pierwsza dama elekt odniosła się także do hejtu, który spadł na jej siedmioletnią córeczkę, Kasię. Zapowiedziała walkę.
Życie Marty Nawrockiej po wyborach
Od zwycięstwa Karola Nawrockiego w II turze wyborów prezydenckich minął niespełna tydzień, a życie jego rodziny już diametralnie się zmieniło. Marta Nawrocka udzieliła pierwszego wywiadu po wygranej męża i intensywnym czasie kampanii. Emocje wciąż nie gasną! Choć oficjalne zaprzysiężenie zaplanowane jest na 6 sierpnia — w ostatnim dniu urzędowania Andrzeja Dudy — atmosfera wielkiej zmiany już zagościła w ich domu.
„Zapraszam na wyjątkową rozmowę z moją mamą, Pierwszą Damą! W tym filmie poruszamy tematy kampanii prezydenckiej, życia po jej zakończeniu oraz prywatnych chwil naszej rodziny", zapowiadał jej syn, Daniel Nawrocki. Pierwsza dama elekt nie ukrywa, iż jej rzeczywistość znacząco się zmieniła. Marta Nawrocka szczerze opowiedziała o pierwszych dniach po ogłoszeniu wyników i o tym, jak wygląda codzienność u boku prezydenta elekta.
„Wiadomo trzeba się do tego wszystkiego przygotować, co nas czeka, naszą rodzinę, wielkie zmiany, wielka odpowiedzialność przede wszystkim. Bardzo dziękujemy za wszystkie głosy, iż nie zwątpiliście w nas, w mojego małżonka, naszego prezydenta elekta, bardzo się cieszymy”, wyznała na kanale Daniela Nawrockiego. Choć nie traci pogody ducha, nie ukrywa, iż największym wyzwaniem pozostaje dla niej przyzwyczajenie się do bycia rozpoznawalną, a pod jej domem stoi paparazzi. „Tyle się zmieniło, iż teraz jestem bardziej rozpoznawalna na pewno i ta pani paparazzi, która stoi 24 godziny przed blokiem, chyba niedługo wyjdę do niej z kawą. Średnie to jest, ale wiadomo taką ona też ma pracę. [...] Ochrona, która mi towarzyszy to jest dla mnie nowe. (...) Czuję się bezpiecznie, ale dziwnie, nie mogę prowadzić samochodu, dzieci też już są pod ochroną, więc to się zmieniło na razie”, mówiła w rozmowie z synem.

Marta Nawrocka nie przemilczała także medialnego szumu, jaki wywołały pierwsze zdjęcia paparazzi po wyborach. Ujęcia, na których przyszła pierwsza dama wiesza pranie na balkonie, gwałtownie obiegły sieć. Sama zainteresowana podeszła do sytuacji z dystansem, ale nie ukrywa, iż zaskoczyła ją skala zainteresowania codziennymi, zwyczajnymi czynnościami, które teraz – jak się okazuje – stają się tematem publicznej debaty. „Przede wszystkim małżonek wygrał jest prezydentem, ja zostanę pierwszą damą 6 sierpnia, więc w głowie trzeba sobie poukładać. A takie życie codzienne to na razie na ten moment się nie zmieniło. Jesteśmy teraz w Gdańsku w naszym mieszkaniu, piorę sama, sprzątam sama, robię zakupy sama”, opowiadała.
Marta Nawrocka będzie walczyć o córkę
Szczególnie emocjonalnym tematem poruszonym przez Martę Nawrocką był hejt, który uderzył w siedmioletnią córeczkę zaraz po wieczorze wyborczym. Mówiąc o Kasi, nie kryła zdziwienia i niezrozumienia dla krytyki, jaka ją spotkała. „Dla mnie niezrozumiałe. No bo Kasia stała, tańczyła, wysyłała serduszka, klaskała, cieszyła się, machała flagą”, mówiła. Dla przyszłej pierwszej damy była to po prostu spontaniczna euforia dziecka, coś, co jako matka odebrała jako zupełnie naturalne. „Ja nie widzę w tym nic złego jako matka, czy choćby jakbym obserwowała kogoś obcego w telewizji, dziewczynkę, to pewnie bym powiedziała "ale fajna, mała się cieszy, jest naturalna", zaznaczała.

W słowach Marty Nawrockiej wybrzmiało głębokie poruszenie. Nie ukrywała rozczarowania krytyką, jaka spadła na jej córkę — tym bardziej iż głosy te pochodziły również od kobiet. Jak podkreśliła, trudno jej zrozumieć oczekiwania, jakie niektórzy mieli wobec siedmioletniego dziecka. „Przykre jest to, iż pisały to kobiety, które też pewnie mają swoje dzieci. Też były dziewczynkami małymi. Co siedmioletnie dziecko miało robić na tej scenie? Stać jak posąg?”, pytała retorycznie.
Zdecydowanie zaznaczyła, iż zamierza zrobić wszystko, by chronić dziewczynkę przed negatywnym wpływem tych komentarzy. Nie chce, by Kasia kiedyś je przeczytała, ani żeby ktoś jej je pokazał. Jak zaznaczyła, takie doświadczenie mogłoby być dla dziecka niezwykle bolesne i odcisnąć trwały ślad na jej psychice. „To, iż na małe dziecko wylała się fala hejtu, jest naprawdę przykre. Nie powinno to się wydarzyć i będę walczyć o to, żeby te komentarze zniknęły z sieci, żeby nasza córka jak dorośnie, ani żeby jej koleżanki tego nie pokazały, albo żeby sama tego nie przeczytała, bo to będzie dla niej przykre doświadczenie i może to się odbić na jej psychice”, zaznaczała w rozmowie z synem.
Sprawdź też: Wuj prezydenta elekta zdradza kulisy rodzinnego życia Karola Nawrockiego: "Tam żadnych rygorów nie ma"
View oEmbed on the source website
