Tytułowym zarzutem wszystkie strony politycznego sporu przerzucają się nieustannie, nie wyłączając tych polityków, którzy są spadkobiercami i obrońcami PRL-u, co jest szczególnie zabawne. Bardzo często taki zabieg jest też stosowany w beznadziejnych sytuacjach, gdy jakiś polityk zostanie przyłapany na ewidentnym kłamstwie, czy choćby przestępstwie, to z reguły krzyczy z całych płuc, iż padł ofiarą „ubeckich metod”. Obok Urzędu Bezpieczeństwa przemianowanego na Służbę Bezpieczeństwa istniały inne złowrogie służby peerelowskie, przynoszące hańbę ich członkom, przede wszystkim chodzi o: ZOMO i ORMO.
Wiele znanych osób ma w swoich szufladach jedną bądź drugą legitymację, dość wspomnieć detektywa Rutkowskiego, czy brata Jerzego Owsiaka, ale niektórym ciągle udaje się skutecznie ukrywać tę niechlubną przeszłość. Do wczoraj opinia publiczna nie miała pełnej wiedzy na temat życiowych osiągnięć Rzecznika Prasowego Ministra Koordynatora Służb Specjalnych Jacka Dobrzyńskiego, dziś dziennikarka Dorota Kania na portalu X te braki uzupełniła:
Panie @dobrzynski, czy to pan? Takie dokumenty dostałam w IPN, można sprawdzić mój wniosek. Zadałam wczoraj pytania: czy należał pan do ZSMP? Czy był pan członkiem Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej? Czy posiada pan stopień wojskowy – starszego kaprala? pic.twitter.com/fOxEv6qRaB
— Dorota Kania (@DorotaKania2) December 16, 2025
Dorota Kania przed publikacją swojego artykułu zwracała się do Jacka Dobrzyńskiego z prośbą o potwierdzenie zebranych przez nią informacji, głównie dokumentów przechowywanych w archiwach IPN, jednak nie uzyskała żadnej odpowiedzi. Pomimo braku potwierdzenia ze strony zainteresowanego, nic nie wskazuje na to, iż mamy do czynienia z pomówieniem, natomiast wiele wskazuje, iż dokumenty są autentyczne, między innymi typowe zachowanie Dobrzyńskiego. Zamiast odniesienia do sprawy Rzecznik Prasowy Ministra Koordynatora Służb Specjalnych zastosował popularną „wrzutkę” odwracającą uwagę. Na tym samym portalu X został zamieszczony sensacyjny komunikat:
Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali studenta Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Mateusza W. podejrzewanego o przygotowywanie masowego zamachu na jednym z jarmarków świątecznych, którego planował dokonać z wykorzystaniem materiałów wybuchowych.…
— Jacek Dobrzyński (@JacekDobrzynski) December 16, 2025
Terroryzm, zamachowiec, do tego student KUL, co od razu pachnie wojną ideologiczną, to doskonały materiał na przekierowanie uwagi opinii publicznej. Problem w tym, iż wzmiankowany student został zatrzymany 30 listopada 2025 roku, czyli ponad dwa tygodnie temu, o czym poinformował rzecznik uczelni, skądinąd wieczny rzecznik różnych instytucji, Wojciech Andrusiewicz. Dlaczego Jacek Dobrzyński dopiero dziś postanowił wokół tej podstarzałej sprawy zrobić medialną aferę? Co najmniej dwa podwody nie budzą większych wątpliwości. Dzień wcześniej wybuchła potężna afera – ujawnienie danych wrażliwych z dokumentacji medycznej szefa BBN Sławomira Cenckiewicza, które to dokumenty znajdowały się w teczce ABW. Za identyczne przestępstwo były minister Adam Niedzielski dostał wyrok karny i podobna kara grozi dziennikarzowi „Gazety Wyborczej” Wojciechowi Czuchnowskiemu.
W tym samym dniu Dorota Kania zapowiedziała publikację swojego artykułu z pełną dokumentacją potwierdzającą, iż Jacek Dobrzyński był członkiem ORMO. Na pierwszy rzut oka kilka w tym wszystkim przypadku, Dorota Kania z pewnością zwracała się z pytaniami do Dobrzyńskiego zanim Czuchnowski naruszył prywatność Cenckiewicza, co wygląda na typowy ruch wyprzedzający. Gdy nie udało się powstrzymać publikacji Kani, Jacek Dobrzyński odpalił następną „bombę” i przez cały czas nie odnosi się do własnej kompromitacji. Trudno orzec, czy są to metody ubeckie, być może takie sformułowanie byłoby nadużyciem, ale już metody ormowskie chyba są adekwatnym i proporcjonalnym podsumowaniem aktywności rzecznika służb specjalnych.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!







