Tydzień z życia gwiazd. Rozeszli się w zgodzie

angora24.pl 12 godzin temu

Wynajmuje dom w Tajlandii

Tiktokerka Patrycja Dryja wynajmuje dom w Tajlandii – informuje Pudelek. W social mediach pokazała warunki, w jakich mieszka, i przyznała, iż koszt wynajmu nieruchomości uzależniony jest od wielu czynników. – Ja aktualnie za swoją chatę, bo wynajmuję cały jakby dom 45-metrowy, płacę 26 tysięcy batów. To jest około 3 tysięcy złotych. To zależy też od tego, gdzie chcecie mieszkać i w jakich standardach. Bo możecie mieszkać za 1,5 tysiąca złotych miesięcznie, 15 tysięcy złotych miesięcznie. Wszystko zależy, od tego, jakich standardów i czego szukacie. No i lokalizacja – stwierdziła. „Patrycja nagrała również oprowadzanie po swoim domu i okolicy. Tiktokerka ma do swojej dyspozycji przestronną posiadłość otoczoną bujną, egzotyczną roślinnością. Dom położony jest w środku dżungli, jednak do centrum jest bardzo blisko. W komentarzach internautów czytamy: 3 tysiące to jak za darmo; 3 tysiące to niedużo, piękne widoki, piękny dom, a w Polsce można zobaczyć blok z widokiem na okno sąsiada za te pieniądze; Czyli Ty żyjesz za dużo taniej niż w Polsce z takimi widokami. 3 tysiące zł z rachunkami, no sztos!; Pięknie tam masz! Biorąc pod uwagę, iż w Londynie płacę 9 tysięcy złotych, to raczej bardzo tanio; Za 2,6 tysiąca złotych w Polsce to można dostać mieszkanie 2-pokojowe z zagrzybionymi ścianami (…)”.

Mam psa z demencją

Krystyna Janda (72 l.) znalazła się w obliczu jednego z największych wyzwań. Wszystko z powodu ukochanego czworonoga, który z racji wieku mocno podupadł na zdrowiu. Na Facebooku aktorka zamieściła poruszający wpis: – Mam psa z demencją. Ma 18 lat. Od szczeniaka jest z nami. Przeszliśmy z nim korowody zdrowotne, ostatnie lata kłopoty ze stawami, teraz już nie widzi prawie i nie słyszy, nic nie pamięta, szczeka na jedzenie, myli mu się wszystko. Kiedyś mieszkał w garażu i ogrodzie, od czasu kłopotów zdrowotnych jest w domu. Wstajemy po kilka razy w nocy, bo szczeka, wydaje mu się, iż chce wyjść, potem szczeka natychmiast, bo chce wrócić, i tak kilkanaście razy w nocy, siusia, gdzie popadnie itd., itd. A z drugiej strony jest zdrowy, fizycznie sprawny, ma apetyt, jest silny, tylko w głowie mu się całkowicie pomieszało. Patrzę na to psie życie z rozczuleniem i troską i myślę sobie, co on tam w tej swojej głowie mieli. Miska, drzwi, koty, schody, posłanie to jego wyimaginowani wrogowie, walczy z życiem, przedmiotami, cieniami, całymi dniami, niestrudzenie. Nie poddaje się. Towarzyszymy mu w tym z cierpliwością. Dobrze, iż nas ma. Uspokaja się tylko na momenty, pod dotknięciem znajomej ręki. Ach, to życie!

Rozeszli się w zgodzie

Plotek pisze o tym, iż – jak wszystkim prawdopodobnie wiadomo – Jacek Braciak (56 l.) i Maja Hirsch (47 l.) przez ponad dekadę tworzyli parę. „(…) Aktorzy zaczęli się spotykać w 2002 roku. Niedługo później na świat przyszła ich córka Maria. Ich miłość trwała jeszcze dekadę, jednak w 2015 roku zdecydowali się na rozstanie (…). Artystom udało się jednak rozejść w zgodzie. Zachowali dobre relacje głównie ze względu na córkę. Plotkowano wówczas, iż przyczyną rozpadu ich związku miał być były ukochany Hirsch – Grzegorz Małecki. Byli partnerzy spotkali się bowiem na planie Na Wspólnej. Chemia, jaka rzekomo pojawiła się między nimi, miała być powodem zazdrości zarówno Braciaka, jak i żony Małeckiego – Kingi Ilgner. Medialne doniesienia nigdy nie zostały jednak potwierdzone. Byłych zakochanych do dziś łączy zaś przyjaźń. – Mamy bardzo dobre kontakty, możemy na siebie liczyć. Bardzo się lubimy. Wspieramy się w różnych momentach. I myślę, iż to jest coś, co sobie bardzo cenię. Jest to bardzo fajne – wyjawiła Hirsch (…). Braciak natomiast ostatnio przyznał, iż nie wierzy w miłość do grobowej deski. Nawiązał także do słów Marka Kondrata, który kiedyś stwierdził, iż miłość aż po grób można deklarować dopiero po skończeniu 65. roku życia. – Z perspektywy swoich lat mogę powiedzieć na pewno, iż wszystko w życiu jest cyklem. Bardzo powtarzalnym. Zakochanie, miłość, związek, rozpad. I znowu to samo. I znowu to samo – skwitował (…)”.

Życzy Polakom deportacji?

Po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych głos w sieci zabrała Kinga Rusin (53 l.), która obserwuje sytuację w USA. – Trzymam kciuki za Polonię amerykańską. Na platformach społecznościowych pojawiły się screeny pytań i obaw przesyłanych w kontekście możliwych deportacji Polaków. Podobno pierwszym miejscem, gdzie mają zacząć się amerykańskie akcje deportacyjne, jest Chicago. A jest to skupisko Polonii i według niektórych problem nieuregulowanego pobytu może dotyczyć tam choćby kilkudziesięciu tysięcy naszych rodaków. Po wpisie dziennikarki serwis Pudelek skontaktował się z Joanną Krupą (45 l.), która niemal od 40 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. – Mam pytanie do Kingi: dlaczego życzy Polakom, żeby byli deportowani? Nie rozumiem tego. Jak ktoś tutaj przyjechał legalnie, normalnie pracuje i płaci podatki, to dlaczego ma być deportowany? Może media w Polsce nie przekazują tego, iż prezydent Trump mówił, iż będzie deportował ludzi, którzy popełniają przestępstwa, są bandytami, zostali wpuszczeni do Stanów i wyrządzają tutaj dużo zła. Właśnie osobami, które nie powinny w ogóle przekroczyć granicy, ma zająć się w pierwszej kolejności. Dlatego nie rozumiem, co to ma wspólnego z Polakami. Uważam, iż jak ktoś mieszka w innym kraju, nie jest tutaj na miejscu i nie wie, co się dzieje, to nie powinien się wypowiadać. Tutaj jest milion nielegalnych imigrantów, którzy są bandytami, należą do różnych gangów i to jest priorytet prezydenta Trumpa, żeby Ameryka była bardziej bezpieczna. To, co się tutaj dzieje, szczególnie w moim kochanym Los Angeles, Nowym Jorku, Chicago, jest przerażające. Ostatnio w nowojorskim metrze nielegalny imigrant, bandyta spalił żywcem kobietę, która spała w pociągu. I właśnie takich ludzi będzie deportował Trump.

Idź do oryginalnego materiału