Tydzień z życia gwiazd. Joanna Opozda walczy o dobro syna

angora24.pl 1 dzień temu

Próbuje walczyć o dobro syna

Joanna Opozda (36 l.) zamieściła na swoim profilu poruszające nagranie, w którym zaapelowała do Rzecznika Praw Dziecka o pomoc. Aktorka nie ukrywa, iż jest u kresu sił i nie wie już, jak walczyć o dobro swojego syna. Chodzi o ustalenia sądu, zgodnie z którymi mały Vincent ma zacząć widywać się ze swoją babcią, Małgorzatą Ostrowską-Królikowską, ujawnia Pudelek. – Spotkania mają odbyć się w ten sposób, iż ja mam raz w miesiącu jechać pod wskazany przez nią adres i zostawić tam mojego trzyletniego synka bez żadnego spotkania zapoznawczego – wyznała aktorka, dodając: – Po prostu tam pojechać, wyrzucić Vincenta jak worek kartofli i powiedzieć: „Synu, będziesz teraz z babcią. Nie znasz tej pani, ale zostawiam cię na 2 godziny. Potem po ciebie wrócę”. I mam go zostawić kuratorowi, który doprowadzi go do babci. Wyobrażacie sobie taką sytuację? Żeby takie piekło i taką traumę zafundować trzylatkowi, który w ogóle nie będzie wiedział, co się dzieje? Aktorka twierdzi, iż „druga strona kieruje się własnym egoizmem” i w ogóle nie zastanawia się nad ewentualnymi następstwami spotkań. – Byłam u psychologa, który powiedział, iż to jest karygodne. Że to jest łamanie praw dziecka, iż jest to fundowanie mu traum na całe życie (…). Jest to ogromna niesprawiedliwość wobec mojego syna i wobec mnie. Dlatego chciałam o tym powiedzieć na głos – mówi rozgoryczona Opozda.

Wierzą, iż piszą z gwiazdami

Oszustwa z wykorzystaniem wizerunku celebrytów stają się coraz częstsze, a ich ofiarami padają głównie osoby starsze. Ostatnio 80-letnia kobieta ze Szczecina uwierzyła, iż koresponduje z Michałem Szpakiem (34 l.). W efekcie straciła 90 tys. zł. Portal wSzczecinie. pl poinformował, iż osoby podające się za piosenkarza zdobyły zaufanie seniorki, używając czułych słów. Następnie oszuści zaczęli wyłudzać od niej pieniądze, tłumacząc to „zablokowanym kontem bankowym”. – Zaczęło się od tego, iż skomentowałam jego zdjęcie na Facebooku, a on mi odpisał. Pisaliśmy o gotowaniu, o tym, jak on śpiewa, jak tworzy. Mówił, iż jestem jego ukochaną fanką, mówił do mnie „kochanie”. Dałam się nabrać. Wszystko mi pasowało. Jak pisał, jak oglądałam go w telewizji. Zastanawiałam się, dlaczego on chce ode mnie pieniądze. Uczciwie do tego podeszłam. Pisał, iż mu konto zablokowali. Ja tak lubiłam jego śpiew, jego wokal. Pisaliśmy też o miłości. Mówił, iż mnie kocha. Dałam się oszukać – przekazała seniorka. Kobieta kupowała karty podarunkowe i przekazywała kody, a także dokonywała przelewów. – To serdeczna, bardzo uczciwa kobieta, która nie podejrzewała, iż ktoś w internecie może się podszywać pod jej ukochanego wokalistę. Oszuści wyszukują osoby samotne, takie, które mają czas na korespondencję. Zdobywają ich zaufanie, a te ulegają, przelewając pieniądze – tłumaczy detektyw Małgorzata Marczulewska.

Przygoda z alkoholem i nie tylko

Filip Gurłacz (35 l.) w przeszłości zmagał się z uzależnieniami od alkoholu oraz narkotyków, co miało wpływ na jego życie zawodowe i osobiste. Dziś otwarcie mówi o drodze, jaką przeszedł. – Myślę, iż to wynikało z jakichś braków i pustki. Mowa tu o braku taty, pewności siebie, umiejętności budowania relacji, doboru porządnych mężczyzn w życiu. Ja i koledzy mieliśmy podobne problemy i szukaliśmy drogi ucieczki – wyznał w rozmowie z serwisem Świat Gwiazd. Aktor wspomina tamten czas jako bardzo burzliwy. – Byłem facetem, który nie miał emocji, tylko był nimi. Nie rządziłem sobą, nie decydowałem o tym, co czuję i co z tym zrobię. Po prostu jak czułem gniew, to nim byłem. Jak byłem szczęśliwy, to skakałem pod niebo, a jak ono znikało, to waliłem o ziemię, a gdy byłem bólem, to płakałem. Nie wiem, jak długo to było – dodał. Gurłacz nie ukrywa, iż swoją „przygodę” z alkoholem rozpoczął bardzo młodo. – Jakbym miał się rozliczyć z picia, to pierwszy alkohol był, jak miałem 13 lat. Nie piłem tak, żeby to nazwać patologią, ale już próbowałem. Trwało to 18 albo 17 lat, a potem, jak doszedłem do punktu zwrotnego, kiedy zrozumiałem, iż jest źle, to wejście pod górę i wygrzebanie się z nawyków trochę trwało. Był to trudny czas, kiedy wstawałem rano, zaciskałem zęby i mówiłem „żyjmy”. Pół roku wygrzebywałem się z tego, żeby uwierzyć w to, co mówię – wyznał.

Ojcostwo go zmieniło

Rafał Maserak (41 l.) w dalekiej przeszłości był uznawany za największego amanta z całej obsady „Tańca z gwiazdami”. Media z lubością rozpisywały się o jego licznych romansach. Wszystko zmieniło się, gdy tancerz związał się z prawniczką Małgorzatą Lis, z którą doczekali się 5-letniego dziś syna Leonarda. Maserak przyznaje, iż ojcostwo „obróciło jego życie o 180 stopni” i całkowicie zmieniło go jako człowieka. Była to dla niego najlepsza możliwa lekcja odpowiedzialności. W rozmowie z dziennikarką portalu Plejada przyznał, iż jest spora szansa na to, aby jego syn podążał w przyszłości wytyczoną przez niego drogą. – On wszystko chce robić i troszeczkę widzę siebie, jak byłem w jego wieku. Mama mi opowiada, jaki byłem w tym wieku, i mówi: „Ty po prostu wszystko chciałeś robić”. Chce tańczyć, ale nie jest takim zagorzałym tancerzem. Na razie kopie piłkę, trenuje judo, na zajęciach przedszkolnych wykonuje wszystko, co tylko jest możliwe, więc próbuje. Musi na pewno dużo tej swojej niespożytej energii gdzieś wyładować. Ja też taki byłem, więc jest taka nadzieja, iż może coś wybierze, w jakąś taką stronę artystyczną pójdzie – zdradził Maserak w wywiadzie.

Nepotyzm w branży aktorskiej

Ostatnimi czasy w rodzimym show-biznesie coraz głoś niej jest o nepotyzmie w branży aktorskiej, a przekonała się o tym m.in. rodzina Englertów. Na rolę w teatrze ojca mogła również liczyć córka Nataszy Urbańskiej (47 l.) i Janusza Józefowicza (65 l.). 16-letnia Kalina od ponad dwóch lat występuje w kultowym musicalu „Metro”. Nie jest to pierwsza rola nastolatki i jak zaznaczyła jej znana mama, początkująca artystka dostała angaż na tych samych zasadach co pozostali członkowie obsady. – Zobaczyła „Metro”, gdy pojechaliśmy razem na wyjazdowy spektakl. Graliśmy jeden z moich ostatnich i ona wtedy nagle oczy jak złotówki i mówi: „Mama, jak ja mogę dostać się do «Metra?»”. Ja na to: „No, są castingi, przychodź. Postarasz się, to będziesz” – powiedziała Urbańska w rozmowie z Pudelkiem. Pomimo medialnego szumu dumna matka widzi w swojej córce ogromny potencjał sceniczny. Niemniej jednak Natasza wyznała, iż jako rodzice z branży artystycznej wymagają od swojej młodej gwiazdy znacznie więcej. – Scena ją kocha (…). Zawsze może usłyszeć od nas i dobrą radę, i wskazówkę, bo nie ma u nas czegoś takiego jak klepanie po plecach, bo to jest córka. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, iż wymagamy od niej więcej niż od innych artystów, żeby dać jej taki powód do jeszcze większej pracy nad sobą (…). Ona cały czas ma swoje nowe pomysły, nowe projekty, nowe piosenki do przygotowania – dodała.

Idź do oryginalnego materiału