„Twisters”, czyli największa box office’owa anomalia ostatnich lat

boxoffice-bozg.pl 2 tygodni temu

Kosztujący $155 mln Twisters zarobił w światowych kinach ponad $350 mln. Ciężko mówić o sukcesie, ciężko też nazwać taką postawę porażką. Niespektakularny wynik tego filmu staje się jednak dużo ciekawszy, gdy spojrzy się na podział przychodów między Ameryką i resztą świata. W amerykańskich kinach zarobił on bowiem póki co $258 mln, co stanowi ponad 70% globalnych przychodów. Procent ten będzie teraz już tylko rósł. Tymczasem na rynku zewnętrznym przychody ledwie przekroczyły pułap $100 mln. To czyni ten tytuł nie tylko największą box office’ową anomalią sezonu czy roku, ale choćby ostatnich kilkunastu lat.

Zdecydowana większość wysokobudżetowych filmów z Hollywood generuje w ostatnich latach co najmniej połowę swoich globalnych przychodów poza Ameryką. Wynika to z globalizacji oraz postępu cywilizacyjnego w wielu krajach i związanej z nimi poprawy jakości życia ludzi, bogacenia się społeczeństw oraz rozwoju infrastrukturu, także kinowej. Szczególnie duży wzrost znaczenia rynku zewnętrznego dla Hollywood był zauważalny kilkanaście lat temu, gdy Chiny zaczęły wyrastać na drugi największy rynek box office’owy na świecie. Jednak w ostatnim czasie znaczenie tego kraju dla Hollywood znów zmalało. Procent przychodów wracający do Hollywood z Chin był zawsze najmniejszy pośród wszystkich krajow, szacowany na ok. 25%,. Także napięcie relacji na linii Waszyngton-Pekin w ostatnich latach, pandemia koronawirusa oraz priorytetyzacja lokalnych produkcji sprawiły, iż amerykańskie filmy zarabiają tam w tej chwili znacznie mniej niż jeszcze pięć lat temu. Dodatkowo takie megahity jak Spider-Man: No Way Home czy Top Gun: Maverick pokazały, iż można osiągać spektakularne globalne wyniki bez udziału Państwa Środka. Bardzo rzadko zdarza się jednak, żeby wysokobudżetowy film z Hollywood generował mniej niż 1/3 swoich globalnych przychodów poza Ameryką.

Analizując wyniki wszystkich filmów, które zarobiły ponad $200 mln w światowych kinach (obecnie takich tytułów jest niemalże tysiąc!) można dojść do wniosku, iż duża przewaga przychodów z Ameryki dotyczy takich filmów jak:

  • pierwsze części serii i franczyz zapoczątkowanych jeszcze w latach 70. czy 80.: wszystkie trzy części Star Wars, dwa pierwsze Batmany (Batman, Batman Returns), pierwsza część przygód Indiany Jonesa oraz Pogromców duchów;
  • animacje Disneya z lat 60.: The Jungle Book, 101 Dalmatians (w przypadku tych filmów, a także wspomnianych wyżej tytułów ciężko jednoznacznie określić, czy albo na ile dostępne wyniki dotyczące przychodów z rynku zewnętrznego są pełne);
  • różnego rodzaju komedie, komedie akcji czy filmy akcji: The Hangover (pierwsza część), Knocked Up, My Big Fat Greek Wedding, Rush Hours 2, druga i trzecia część przygod Austina Powersa, Daddy’s Home, Elf, The Heat, Wild Hogs, Pitch Perfect 2, Leathal Weapon, Big Daddy, 21 Jump Street, pierwsze Taken, Safe House, czy pierwsza część Fast & Furious, która z każdą kolejną częścią spisywała się coraz lepiej poza Ameryką i w tej chwili jest serią utrzymywaną przy życiu głównie przez rynek zewnętrzny;
  • filmy na podstawie twórczości Dra Seussa (The Lorax, How the Grinch Stole Christmas);
  • kino „bardzo amerykańskie”: American Sniper, The Blind Side, Lincoln, Sound of Freedom;
  • kino „afroamerykańskie”: Get Out, Us, Straight Outta Compton, The Help;
  • przedstawiciele gatunków popularnych najbardziej w Ameryce (musicale, slashery, westerny): Halloween (2018), Into the Woods, True Grit;
  • film koncertowy Taylor Swift,
  • inne: Good Will Hunting, Patch Adams, Crouching Tiger, Hidden Dragon;

Gdy spojrzymy jednak na ostatnie kilkanaście, czy choćby dwadzieścia parę lat, czyli czasu dużego wzrostu znaczenia rynku zewnętrznego, to pośród tytułów, które Hollywood stworzyło z myślą o globalnej widowni (powiedzmy, iż takie z budżetem powyżej $100 mln), to takich filmów w ostatnich 25 latach doszukamy się może trzech. Oprócz wspomnianego wcześniej Grincha z 2000 roku, którego budżet wyniósł $123 mln, będą to jedynie Star Trek z 2009 roku oraz właśnie Twisters. Film J.J. Abramsa kosztował $150 mln i zarobił na całym świecie nieco ponad $385 mln. Aż 67% tej kwoty pochodziła z Ameryki ($257,7 mln). W przypadku tego filmu można jednak jeszcze znaleźć wytłumaczenie dla tak dużej różnicy między wynikami z kin amerykańskich a tymi z pozostałych krajów: seria ta zawsze cieszyła się większym zainteresowaniem w Ameryce niż reszcie świata. Poza tym tytuł ten wyszedł jeszcze przed gwałtownym wzrostem zainteresowania amerykańskimi produkcjami w Chinach, które na dobre zostało zapoczątkowane kilka miesięcy później przez Avatara. Star Trek z 2009 roku zarobił w Państwie Środka niespełna $9 mln, z kolei jego kontynuacja z 2013 roku – Star Trek Into Darkness – wygenerowała tam już $57 mln.

A jakie jest usprawiedliwienie dla Twisters? Jest to przecież (duchowa) kontynuacja filmu z 1996 roku, który – bez uwzględnienia inflacji – zarobił na całym świecie prawie $500 mln przy lekkiej przewadze przychodów z rynku zewnętrznego ($253 mln do $241 mln z Ameryki). Twister był wtedy jednym z najbardziej dochodowych filmów w historii. Jednocześnie uchodził za dzieło dość przełomowe w kwestii efektów specjalnych, jako iż do tej pory w żadnym innym filmie w tak realistyczny sposób nie zostały przedstawione trąby powietrzne. Od tego czasu Hollywood dostarczyło wiele widowiskowych filmów katastroficznych z masą efektów specjalnych, które w lepszy lub gorszy sposób odzwierciedlają różnego rodzaju kataklizmy oraz anomalia pogodowe. Być może w 2024 roku film o tornadach nie robi już po prostu tak dużego wrażenia jak jeszcze 30 lat temu? Jednak wtedy pozostaje jeszcze wytłumaczenie sporego sukcesu Twisters w Ameryce.

Jak podają różne źródła, krajem o największej rocznej liczbie tornad są Stany Zjednoczone. Tam też znajduje się tzw. „Aleja Tornad”, czyli obejmujący kilka stanów obszar z największą częstotliwością występowania trąb powietrznych. Akcja Twisters rozgrywa się oczywiście w Ameryce, właśnie w części tych stanów, więc nie trudno dojść do wniosku, iż tematyka ta jest bliska szczególnie Amerykanom. Wydaje się równieże iż promocja tego filmu była bardzo mocno skierowana do widza amerykańskiego, a niekoniecznie światowego. I choćby jeżeli twórcy pod tym kątem odnieśli sukces, co pokazuje wynik z Ameryki (ostatecznie będzie to ok. $275 mln), to jednak polegli na wzbudzeniu zainteresowania u widzów w pozostałych krajach. Można się zastanawiać, czy liczyli się z tym przeznaczając na budżet ponad $150 mln.Ostatecznie cel został osiągnięty tylko połowicznie. Czy to wystarczy, żeby w rozrachunku końcowym, także po uwzględnieniu innych niż dystrybucja kinowa źródeł dochodu, móc powiedzieć, iż to była dobra inwestycja? Najlepszym tego dowodem będzie powstanie kolejnego filmu w tym „uniwersum”. Jednak wtedy można spodziewać się albo mniejszego budżetu, albo filmu mocniej skierowanego do globalnej widowni.

Idź do oryginalnego materiału