Chodzi o imprezę muzyczną zorganizowaną przez Telewizję Polską z okazji Święta Niepodległości.
Nie było "Roty", ani "Pierwszej Brygady"Każdy, kto chociaż raz wsłuchał się w piosenki patriotyczne grane zwykle na tego typu koncercie, wie, jak wielkie emocje budzą w nas te utwory, które upamiętniają ofiary poległych w walce o wolność.
Obecnie widzowie Telewizji Polskiej nie potrafią pozbierać się po dawce rozczarowania, jakim obecni włodarze stacji poczęstowali rodaków w tym roku.
Jak się bowiem okazało, próżno było czekać jakiejkolwiek pieśni patriotycznej w wykonaniu Wiki Gabor, Bednarka czy Kaji, gdyż tegoroczny repertuar pasował bardziej do masowego protestu przeciwko stygmatyzacji mniejszości kulturowej lub do śpiewanej parad równości.
Słowa krytyki, jakie pojawiły się w mediach społecznościowych, nie pozostawiają złudzeń. Pomponik donosi, iż wielu internautów porównało tegoroczne wydarzenie do karnawału, który nie miał nic wspólnego z naszym świętem narodowym.
Dlaczego nie ma ani jednej pieśni patriotycznej na tym koncercie?/tak to prawda niema ami jednej piosenki patriotycznej... Czy tak naprawdę ma wyglądać obchodzenie przez Polaków Święta Niepodległości.../To ma być piosenka o niepodległości polski to jakiś żart/Koncert to porażka. Kto za to odpowiada?", "To nie karnawał. Ale tak wyszło. Co za porażka/Komuś się imprezy pomyliły/Organizatorzy nie rozumieją idei tego święta? - pisali zawiedzeni internauci w mediach społecznościowych.Głos w tej sprawie zabrał pracownik stacji TVP. Udzielając wywiadu dziennikarzom, stwierdził, iż krytyczne komentarze mają się nijak do danych statystycznych dotyczących oglądalności koncertu, który zagrany został we Wrocławiu.
Ten koncert miał super oglądalność. Rzekoma krytyka w sieci nas nie dotyka, bo krytyka jest zawsze. Przyzwyczailiśmy się do niej i iż zawsze znajdzie się ktoś, kto krytykuje. Rozbiliśmy bank i takim sposobem mamy przewagę w ramówce — oznajmił dumnie.
