Dlaczego trzecia część filmu 365 dni nie powtórzyła sukcesu pierwszej? Blanka Lipińska komentuje i dzieli się wrażeniami z premiery w Nowym Jorku.
365 dni okazało się nie tylko książkowym, ale też kinowym hitem. Pierwsza zekranizowana część powieści erotycznej Blanki Lipińskiej trafiła do kin w walentynki 2020 roku. W wydarzeniu uczestniczyła cała plejada gwiazd i dziennikarzy najważniejszych mediów. Produkcja przyciągnęła setki tysięcy widzów, a następnie, ze względu na pandemię koronawirusa, udostępniono ją na platformie Netflix.
Łatwa dostępność w międzynarodowym serwisie VOD sprawiła, iż 365 dni stało się najchętniej oglądaną na świecie propozycją 2020 roku (była nr 1 w 90 krajach!), za co została nagrodzona Bursztynowymi Lwami podczas 45. FPFF w Gdyni. Na swoim koncie ma także mniej prestiżową statuetkę – Złotą Malinę za najgorszy scenariusz.
Mimo mieszanych recenzji film uczynił z Michele Morrone i Anny-Marii Siekluckiej międzynarodowe gwiazdy, a książki Blanki Lipińskiej doczekały się tłumaczeń na kilka języków. Tryptyk zyskał status bestsellera w wielu krajach, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Brazylii, Tajlandii i we Francji.
Blanka Lipińska o trzeciej części 365 dni. Dlaczego odniosła mniejszy sukces?
Za Blanką i resztą ekipy premiera trzeciej części filmu, zatytułowanej Ten dzień. Tym razem wydarzenie miało miejsce w Nowym Jorku. Dlaczego nie zdecydowano się na uroczysty pokaz w Warszawie, jak to miało miejsce w przypadku dwóch poprzednich części?
Przede wszystkim to było bardziej spotkanie z fanami. Pamiętajmy o tym, iż Netflix jest platformą. Premiery raczej dotyczą kinówek. Dlatego taka huczna była premiera jedynki. Przy drugiej części Netflix zdecydował się zrobić to w Warszawie, a przy trzeciej chcieli zrobić to za granicą.
Lipińska jest pod wrażeniem organizacji nowojorskiej premiery. O szczegółach opowiedziała reporterce Jastrząb Post:
Cieszę się, iż padło na Nowy Jork, bo ja pół żartem pół serio w rozmowach z nimi powiedziałam, biorąc oczywiście pod uwagę rynek książkowy, bo mnie pytali o rynki, sprzedaż itd. I ja rzuciłam te Stany, ale nie wierzyłam w to, iż to się wydarzy. I kiedy oni powiedzieli, iż to spotkanie z fanami odbędzie się tam, to było to dla mnie spełnienie marzeń. Abstrahując od tego, iż byłam strasznie chora i byłam na lekach, o ile chodzi o moją formę na premierze. Natomiast było cudownie i fantastycznie. Energia ludzi w USA to jest szok.
Zapytaliśmy Blankę, dlaczego trzecia część 365 dni nie powtórzyła sukcesu pierwszej?
Zawsze pierwsza część jest czymś nowym i czymś wow. Tak jest ze wszystkim. Więc to był taki pierwszy wybuch, pierwsze zaskoczenie. Zawsze pierwsze części są fajne, bo to jest jak z zakochaniem. Na początku zawsze jest fajnie, bo odkrywasz, poznajesz bohaterów. Identycznie jest w filmie. Więc wiadomo, iż zawsze ta pierwsza część zażre najbardziej, ale dzięki temu, iż ona zażarła, można było zrobić dwójkę i trójkę.
Co poszło nie tak? Gwiazda nie ukrywa, iż przy dwóch ostatnich częściach to Netflix podejmował ostateczną decyzję w kwestii tego, jak zostaną pokazane:
Jedynka była moim filmem. Naprawdę mogę się pod nim podpisać obydwiema rękami, bo to ja decydowałam. A tu, kiedy wchodzi taki gigant jak Netflix, to oni cię słuchają, ale jednak decyzje są ich. Tam jest cały sztab ludzi analizujących bardzo wiele rzeczy. To oni podejmują wszelkie decyzje, oczywiście w konsultacji z nami, natomiast ostatnie słowo już jest ich.
Cała rozmowa poniżej.