Długo przyszło nam czekać na nową powieść Murakamiego. Od premiery Śmierci Komandora minęło sześć lat, co prawda japoński pisarz opublikował w międzyczasie Pierwszą osobę liczby pojedynczej, Porzucenie kota i Moje ukochane T-shirty, ale to były małe formy, wielbicieli jego twórczości nie mogły nasycić i zadowolić, jedynie wyostrzyły apetyt i nasiliły niecierpliwe oczekiwanie. Stało się ono jeszcze bardziej niecierpliwe, kiedy półtora roku temu w Japonii ukazała się wreszcie nowa “gruba” książka. Polski wydawca Murakamiego dodatkowo długo zwlekał z wypuszczeniem jej na na rynek, miałem choćby wrażenie, iż się tłumaczenia nie doczekamy, ale kiedy latem stare powieści Japończyka ukazały się w nowej szacie graficznej, wiadome się stało, iż polska wersja Miasta i jego nieuchwytnego muru pojawi się niebawem.