Przez lata fotografka Maria i jej mąż Nick żyli poza systemem z czwórką dzieci na pięknej farmie. Alternatywny model wychowania i nauczania były tak naturalne, jak zapierająca dech w piersiach norweska przyroda, która ich otaczała. Jednak gdy decydujesz się na życie poza systemem, musisz być przygotowany na możliwe wygnanie z raju. Niespodziewana tragedia wywraca świat tej wyjątkowej rodziny do góry nogami.Film "Naturalna dzikość serca" od 15 listopada na ekranach polskich kin. Zobacz zwiastun!
Dokument, fabuła, esej? "Naturalna dzikość serca" nie pozwala się łatwo zaszufladkować. Ten nagrodzony na festiwalu Sundance norweski film rządzi się własnymi prawami. Poezję przeplata z obserwacją. Kreację z reportażem. Buduje magiczny pomost pomiędzy przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Rozpaczą i nadzieją. Nic w nim nie jest oczywiste - poza jednym: miłością, która łączy bohaterów, jest ich siłą i ostoją. Pozwala na nowo, ale z poszanowaniem i czułością dla wspomnień, zbudować nowy świat, w nowych okolicznościach.
"Naturalna dzikość serca": własny raj na Ziemi
Rodzina Payne'ów w lasach Norwegii stworzyła sobie mały raj. Z daleka od zgiełku cywilizacji, hałasu samolotów, autostrad, szybkiego miejskiego życia własnymi rękami zbudowali bajeczną farmę. Nie tylko urokliwą, jak z wnętrzarskiego magazynu czy też programu "Ucieczka na wieś", przede wszystkim wypełnioną wzajemną troską. Jej energia unosi się w każdym pierwiastku tej przestrzeni i w każdym milimetrze kadru "Naturalnej dzikości serca".
Poznajemy młode małżeństwo: Nika i Marię, i czwórkę ich dzieci. I ich wielkie marzenie o samowystarczalności. O życiu razem, poza cywilizacyjną rutyną: pobudka, wyjście do szkoły / pracy, osiem-dziesięć godzin osobno, zadania domowe, krótkie rodzinne spotkanie przy kolacji, noc, pobudka, wyjście... Udało się. Osiągnęli swój cel, zaczęli uczyć dzieci w domu. Bazować w codzienności na tym, co sami zrobią. Raj jednak rozpadł się na milion kawałeczków wraz ze śmiercią Marii, wrażliwej matki, kochającej żony i spostrzegawczej fotografki.
Jesteś, choć cię nie ma
Od tego - od zdjęć i zapisków na blogu wildandfree.no - zaczęła się "Naturalna dzikość serca". Artystyczne fotografie rodziny żyjącej "wolno i dziko" zwróciły uwagę Silje Evensmo Jacobsen. Zapragnęła poznać tych ludzi bliżej, nakręcić o nich serial. Maria zgodziła się i ciepło przyjęła reżyserkę. Zaprzyjaźniły się. Powstał krótki dwuminutowy materiał, pilot, który ostatecznie w serial się nie przekształcił. Nie mógł też przekształcić się w pełnometrażowy film. Bez Marii nie było to już możliwe. Albo inaczej: Jacobsen nie chciała porzucić Payne'ów. W nowych okolicznościach musiała zweryfikować swój koncept.
W pierwotnym zamyśle "Naturalna dzikość serca" miała bazować głównie na pracach pozostawionych przez Marię - jej zdjęciach i nagraniach filmowych, skontrastowanych z rozmowami z osieroconymi dziećmi. To jednak realizatorki nie usatysfakcjonowało. Było chyba zbyt oczywistym tropem. Szukała dalej, aż doszła do formy, która na pewnym poziomie kontynuuje dzieło rozpoczęte przez Marię, a także pozwala jej w niepowtarzalny sposób przez cały czas być obecną w tej historii, nie tylko jako wspomnienie.
Autor zdjęć Fred Arne Wergeland musiał, to ewidentne, bardzo precyzyjnie przestudiować styl Marii i własną pracę połączył z jej wrażliwością i z wrażliwością reżyserki. Powstało kino kameralne, empatyczne i delikatne. Chciałoby się też napisać organiczne - naturalnie dzikie, bo przekorne i interesujące (jednak nie wścibskie!): ludzi, zdarzeń i przyszłości. Pamiętające i współodczuwające przeszłość. Ten film-esej-dokument pozwala uczcić pamięć Marii, przepracować żałobę (może też własną) i jednocześnie patrzeć "w jutro" rodziny Payneów. Wymarzona droga nie musi się kończyć wraz z ciosem zadanym przez los. Mądre, głęboko humanistyczne, bardzo intymne kino.
6/10
"Naturalna dzikość serca" (Ukjent landskap), reż. Silje Evensmo Jacobsen, Norwegia 2024, dystrybutor: Against Gravity, premiera kinowa: 15 listopada 2024 roku.