„Liczba ofiar katastrofy budowlanej w stolicy Dominikany Santo Domingo wzrosła do 184” – poinformowały lokalne władze i zapewniły, iż służby pozostaną na miejscu „aż do momentu, kiedy pozostanie chociaż jedna osoba szukająca zaginionych”. Przyczyna tragedii pozostaje nieznana.
Juan Manuel Méndez z lokalnego Centrum Operacji Kryzysowych przyznał jednak, iż od poprzedniego popołudnia nie znaleziono już nikogo żywego. Bilans – na czwartkowy poranek – wyniósł 184 ofiary śmiertelne, ponad 200 pozostaje rannych.
Szukają informacji o zmarłych. Dominikańczycy zdesperowani
W tym samym czasie członkowie rodzin zaginionych zgromadzili się przed ruinami zniszczonej dyskoteki Jet Set, oczekując informacji o swoich bliskich. Niektórzy zdesperowani udawali się choćby do szpitali i kostnic w nadziei na znalezienie jakichkolwiek wieści. Władze umieściły plandekę z listą zmarłych, przeszukiwaną uważnie przez lokalnych mieszkańców.
ZOBACZ: Tragedia podczas koncertu w Dominikanie. W klubie zawalił się dach
Zidentyfikowano już 54 ofiary śmiertelne, a 28 ciał wydano członkom ich rodzin.
Piasek zaczął sypać się do drinków, a w chwilę później zawalił się cały dach
Legendarny klub Jet Set był pełen muzyków, sportowców i urzędników w momencie katastrofy. Świadkowie mówią, iż w pewnym momencie do napojów zaczął sypać się piasek z dachu, a kilka chwil później runął cały betonowy strop, grzebiąc pod ciężkimi belkami setki osób. Wiele z nich dzwoniło na numer alarmowy 911 błagając o pomoc.
ZOBACZ: Rośnie liczba ofiar katastrofy w dyskotece. Trwa walka z czasem
Jet Set było najpopularniejszym tego typu lokalem w Santo Domingo i od wielu lat urządzano w nim koncerty merengue i salsy. W 2023 roku miał miejsce pożar, po którym jednak dość gwałtownie otwarto klub ponownie.

osg/pbi / Polsatnews.pl
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?
Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!