Nie potrafię odnaleźć się w ciasnych uliczkach,
wszelkie ślady czas po mnie bezpowrotnie zatarł.
Przeminęły wraz z dymem dni splatane w lata,
które stary kalendarz dawno przestał zliczać.
Beznamiętnie spoglądam przez witraże lukarn,
zabłąkany wśród żywych, zaświatów posłaniec,
snuję się po poddaszu z kolejnym świtaniem,
jakbym utraconego dzieciństwa tam szukał.
Obraz pustych kamienic w pamięci pozostał,
jeszcze niezagojonych ran na ścianie straceń,
polnej drogi na kirkut, brukowanej z macew –
zapomnianym profanum po spalonych mostach.
Rozrzucone wśród piasków pobielałe kości
naruszają obrządek – wieczny spokój niemych,
wystawiając świadectwo dla cmentarnej hieny,
po które nikt ze wstydu nigdy się nie zgłosił.
Bóg od pieczy nad światem zrobił sobie wolne,
w opuszczonej bóżnicy odgłos modlitw zamilkł,
jakby odszedł donikąd przez czas zapomniany,
gdzie go nikt nie usłyszy i na zawsze spocznie.
.
Statystyki: autor: abandon — 27 cze 2024, 17:31