TOP: superbohaterowie, którzy zasługują na własne filmy

filmweb.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: plakat


Ekspansja kinowych uniwersów pożera kolejne przydomki, nazwiska i tytuły znane dotąd głównie fanom komiksów i książek. Widzowie zaznajomieni z nieporównywalną skalą superbohaterskich przygód zawartych na papierze są świadomi, iż upłynie jeszcze wiele czasu, zanim rozmiary filmowych światów Marvela czy DC rozciągną się na chociaż ułamek dotychczasowego dziedzictwa. Wśród niezliczonych przygód pozostało wiele postaci, które mają potencjał, by stać się świetnym dodatkiem do widowisk na wielkim ekranie. Nie muszą kryć się gdzieś na drugim planie, jako easter egg dla obeznanych widzów, ale samodzielnie liderować całemu projektowi. Przyglądamy się sylwetkom 10 superbohaterów – nie tylko przedstawicieli największych marek na świecie – których solowe filmy kinowe zrobiłyby furorę.

Jacy superbohaterowie zasługują na własne filmy? TOP 10



Lobo




Korzenie postaci Lobo sięgają roku 1983. Roger Slifer i Keith Giffen stworzyli twardego złoczyńcę, szwarccharaktera, jakich wielu w uniwersum DC. Fani przekonali się do bohatera za drugim podejściem, gdy w latach 90. stał się parodystyczną wersją takich postaci, jak Wolverine czy Punisher. W swoim własnym komiksie został szalonym łowcą nagród i mordercą na zlecenie przemierzającym galaktykę. Pochodzący z planety Czarnia kosmita jest pozaziemską alternatywą dla dzisiejszego Deadpoola – równie brutalnym i zabawnym. Charakteryzuje się też nadzwyczajnymi mocami – praktycznie nie da się go zabić. Wiemy już, iż w nowym filmowym uniwersum postać zagra Jason Momoa. Po premierze nadchodzącego widowiska "Supergirl: Woman of Tomorrow" postać może dostać drugie życie, choćby jeżeli spełniałby rolę odpowiedzi DC na postać zagraną przez Ryana Reynoldsa.

Beta Ray Bill




Kosmita z rasy Korbinitów został komiksowym adwersarzem Thora, a także pierwszą postacią spoza królewskiego rodu, która dostąpiła zaszczytu podniesienia młota Mjolnira. Postać pojawiła się na kartach komiksów w 1983 roku i od razu połączyła niesamowity wygląd i umiejętności z zupełnie przyziemną i tragiczną historią. Bill został wybrany przez swoich pobratymców z ludu bliskiego wyginięcia, aby w trakcie podróży przez galaktykę chronił zahibernowaną społeczność przed zewnętrznymi zagrożeniami. Wtedy pokonał Władcę Piorunów i przez chwilę dzierżył jego młot. Dopiero powtórny pojedynek rozstrzygnął, iż złoczyńca ma też swoją dobrą stronę. W nagrodę za uratowanie Thora Odyn przekazał mu nowy młot, Stormbreaker. W komiksach kryje się jeszcze więcej opowieści, jednak historia Billa idealnie wpasowuje go w kanon postaci filmowego uniwersum Marvela: wybrańca, który dostąpił zaszczytu stanięcia u boku bogów. Wprowadzenie tej postaci do uniwersum rozszerzyłoby wachlarz o nieco mniej humanoidalnych bohaterów, których na pierwszym planie wcale nie ma tak dużo.

Deathstroke



Joe Manganiello jako Deathstroke w filmie "Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera"

Przygody tego bohatera najprawdopodobniej ujrzymy na ekranie w nadchodzących latach. Jednak od początku boomu na superbohaterskie produkcje jego obecności domagali się fani DC. W końcu w roli pojawił się Joe Manganiello. Jego epizod w "Lidze Sprawiedliwości Zacka Snydera" zapowiadał rozwój postaci w kolejnych tytułach, ale plany zostały skasowane wraz z resetem filmowego uniwersum. Szykowane widowisko będzie miało szansę pokazać Deathstroke’a zarówno jako antybohatera, jak i złoczyńcę. W każdej z ról postać z komiksów sprawdzała się świetnie. Slade Wilson był żołnierzem amerykańskiej armii, zgłoszonym jako jeden z jej eksperymentów na drodze do stworzenia idealnego superżołnierza. Wstrzyknięta substancja dodała mu niezwykłej mocy i umiejętności. Niedługo później zszedł na przestępczą ścieżkę i został jednym z najbardziej niebezpiecznych zabójców do wynajęcia. Zasób niezwykłych umiejętności nie przeszkadza w dostrzeżeniu, jak złożoną i interesującą postacią jest Deathstroke – wprost idealną jako bohater po jednej ze stron filmowego konfliktu.

"Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera": zwiastun






Młodzi Tytani



Kadr z serialu "Młodzi Tytani: Akcja!"

Grupę nastoletnich superbohaterów widzowie znają z wielu produkcji serialowych i filmowych. Dotąd były to opowieści animowane. Pomimo zapowiedzi o powstawaniu filmu aktorskiego (ze scenariuszem pióra Any Nogueiry) trzeba podkreślić, żę realizacja takiej opowieści to obowiązek twórców nowego uniwersum DC. Serial "Młodzi Tytani" emitowany w latach 2003-2006 dobitnie pokazał, jaki potencjał kryje się w opowieści o zbuntowanej ekipie. Ich różne supermoce i odmienne problemy nie tylko zachęcają widzów do wyboru ulubieńców, ale również spajają oglądających z bohaterami. Gwiazdka, Raven, Robin, Bestia i Cyborg są zespołem na miarę Fantastycznej Czwórki czy Strażników Galaktyki. choćby z biznesowego punktu widzenia pełnometrażowa produkcja znajdzie swoją widownię – całe pokolenie wychowane na kreskówkach z ich ulubionymi bohaterami.

Deathlok




Ta postać jest znana bardzo zagorzałym fanom Marvela. Jej pojawienie się w uniwersum filmów i seriali pokazałoby jednak odejście od dotychczasowego kierunku obranego przez twórców. Od 1974 roku i stworzenia pierwszego Deathloka pod tym pseudonimem występowało aż pięcioro bohaterów. Ich cechą wspólną była przeszłość: śmierć człowieka i odtworzenie jako cyborg. Postać otworzyłaby scenarzystom drogę do opisania niezwykle interesującego przypadku: mrocznej historii ze złożonym, wielowymiarowym bohaterem w centrum opowieści. W MCU nie brakuje miejsca na eksperymenty, ale ich spełnienie były dotychczas tylko fantazjami fanów. Dodając naleciałości dystopijnych wizji przyszłości uzupełniłaby uniwersum o propozycje dla fanów klasycznego sci-fi, a choćby takich współczesnych tworów jak nie do końca udane "Zabójcze maszyny". Również pomost pomiędzy doskonale znaną formułą familijnego kina akcji – przesuwający granicę ustanowioną dotąd przez film "Doktor Strange w multiwersum obłędu" Sama Raimiego – byłby sporym odświeżeniem dla całego Marvela.

Blackhawk




Losy tej postaci są znane Polakom głównie ze względu na pochodzenie głównego bohatera. W oryginalnym komiksie z lat 40., wydawanym jeszcze pod szyldem Quality Comics, grupa nienazwanych asów europejskiego lotnictwa była prowadzona przez naszego rodaka. Później uzupełniono historię bohatera – pilota o amerykańskich korzeniach, który walczył w wojnie obronnej 1939 roku, a potem jako dowódca własnego szwadronu złożonego z uciekinierów z podbitych państw poprzysiągł zemstę na nazistach. Bohater, który otrzymał później imię Janos Prohaska, pojawiał się już zarówno w telewizji, jak i animacjach. Jeszcze w latach 80. stworzeniem filmu o pilocie był zainteresowany Steven Spielberg. Słuch o reanimowanym w 2018 roku projekcie na razie zaginął. Znając wojenne produkcje amerykańskiego reżysera, przygody oddziału Blackhawk mogły być zupełnie wyjątkowym dziełem.

Dreszcz




Po polskich superbohaterów nie trzeba sięgać do zagranicznych komiksów sprzed 80 lat. Pisarz Jakub Ćwiek powołał do życia postać Ryśka Zwierzchowskiego, mieszkającego w Katowicach podstarzałego muzyka, dla którego nie skończyły się jeszcze złote lata polskiego rocka. Z życiowego odrętwienia wyrywa go przypadek – po trafieniu piorunem otrzymuje supermoce. Teraz musi zmierzyć się nie tylko z nową sytuacją, ale także zastępami ludzi, którzy upatrują w nim zagrożenie. W przygodowej historii rozpisanej na trzy tomy ujmuje przede wszystkim postać głównego bohatera. Radykalnie niepoprawny, obrazoburczy, ale zabawny spaja ze sobą cytaty z klasyki polskich ciężkich brzmień i komiksowe schematy. choćby w grzeczniejszej, dostosowanej do szerokiej publiki wersji, film na podstawie "Dreszcza" byłby jednym z najciekawszych projektów ostatnich lat.

Nighthawk



Nighthawk w serialu "Marvel Avengers: Zjednoczeni"

Być może to tylko Marvelowska odpowiedź na Batmana, ale nie byłaby gorszym bohaterem od Mrocznego Rycerza. Wśród kolejnych postaci noszących ten przydomek każda może pochwalić się niezwykłą wytrzymałością i umiejętnościami w walce. Częściową zasługę ponosił za to zaawansowany technologicznie kombinezon. W wielu opowieściach Nighthawk wcielał się w antagonistę, ale twórcy potencjalnego filmu powinni skupić się na jego drodze do odkupienia, z której chętnie korzystano w DC. W czasach jednoznaczności i prostych rozwiązań fabularnych postać o skomplikowanej, złożonej historii nie tylko zaskarbiłaby serca fanów, ale i rozgrzała nostalgię za filmami pokroju trylogii Nolana. Opcji na wymyślenie filmowej wersji postaci jest nieskończenie wiele – jej pierwsza inkarnacja pojawiła się w 1969 roku.

Ben 10




Ta propozycja mogłaby spodobać się przede wszystkim młodszym widzom. Serial "Ben 10" był bowiem skierowaną do dziecięcej publiczności superbohaterską przygodą. Jej tytułowy bohater otrzymał swoje moce przez przypadek. na urlopie ze swoją kuzynką Gwen i dziadkiem Benem dziesięciolatek natrafił na kosmiczną technologię, która spadła na Ziemię w postaci meteorytu. Do ręki chłopca na stałe przywarł Omnitrix – urządzenie przypominające zegarek, pozwalające przemienić się w jednego z grupy kosmitów o niezwykłych umiejętnościach. Po określonym czasie technologia przywraca bohatera do pierwotnej formy. Kolejne seriale z uniwersum rozszerzały skomplikowaną fabułę show, sięgającą zarówno przyziemnych spraw Bena – uczenia się życia z supermocami, odpowiedzialności za swoje czyny – jak i kosmicznej mitologii. Choć przygody już dwukrotnie były adaptowane jako film telewizyjny ("Ben 10: Wyścig z czasem", "Ben 10: Obcy rój"), taka historia prosi się o odświeżoną wersję w postaci wielomilionowego widowiska.

Zły



Kolejna niekomiksowa propozycja trafiła na rynek w 1955 roku. Powieść Leopolda Tyrmanda nie spełnia może warunków gatunku superbohaterskiego, natomiast jej tytułowa postać sprawia wrażenie wyjętej gdzieś z dawno zapomnianego zeszytu. W końcu to nie tylko niesamowity wojownik o instynkcie Batmana, pojawiający się zaraz, gdy w okolicy zwykli ludzie potrzebują pomocy. Po jego atakach ofiary muszą leczyć poważne rany, a świadkowie pamiętają jedynie białka oczu napastnika. Literacka oda do ukochanego miasta autora okazała się czytelniczym przebojem, który nigdy nie został zaadaptowany na film. Porażka m.in. projektu Xawerego Żuławskiego tylko rozpala wyobraźnię – jak mogłaby wyglądać ekranowa wersja tej opowieści? jeżeli kiedyś doczekamy się filmowego "Złego", jego sukces będzie zależał od portretu tej wyjątkowej postaci: adekwatnie epizodycznego bohatera, którego obecność zaznacza się na każdej stronie powieści.
Idź do oryginalnego materiału