TOP 10 wyczekiwanych filmów online na 25. edycji MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty [ZESTAWIENIE]

filmawka.pl 1 dzień temu

Choć gala zamykająca 25. edycję MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty już za nami, nie jest to koniec filmowych emocji dla uczestników festiwalu. W wersji online, aż do 3 sierpnia, widzowie mają do swojej dyspozycji blisko 100 tytułów, które możecie obejrzeć w domowym zaciszu. jeżeli wciąż nie wiecie, co wybrać z szerokiej dyspozycji festiwalu online, poniżej znajduje się lista 10 filmów szczególnie wyczekiwanych przez naszą redakcję!


Święta elektryczność, reż. Tato Kotetishvili

fot. „Święta elektryczność” / materiały prasowe MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty

Podobnie jak podczas edycji stacjonarnej tegorocznego MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty, tak i w odsłonie online najbardziej wypatruję debiutów. Jednym z tytułów, które przyciągnęły moją uwagę w pierwszej kolejności, jest Święta elektryczność.

Pierwszy pełny metraż gruzińskiego reżysera przybliża historię dwóch kuzynów, szukających łatwego zarobku w obliczu narastających długów. Z uwagi na dzielącą ich różnicę wieku, spodziewać się można wielu różnic w poglądach na osiągalne formy pomocy oraz wynikających z tego dyskusji. Czy najbardziej interesujące okażą się zatem dialogi między wspomnianą dwójką?

Warty uwagi jest także pomysł na biznes Gonga i Barta – kuzyni znajdują walizkę pełną zardzewiałych, żelaznych krzyży, po czym postanawiają przerobić je na neony. Taka linia fabularna nie tylko zwiastuje estetyczne zdjęcia, ale też zapowiada dysonans między duchowością a technologią, prowokując pytania, jaką rolę pełnią religie w cyfrowej epoce.

Anna Czerwińska


Miesiąc Miodowy, reż. Zhanna Ozirna

fot. „Miesiąc miodowy” / materiały prasowe MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty

Zakup nieruchomości to istotny moment w życiu każdej pary. Tę poważną decyzję podjęli Taras i Olia, bohaterowie Miesiąca Miodowego, pełnometrażowego debiutu reżyserskiego Zhanny Ozirnej. Do nieumeblowanego jeszcze mieszkania zapraszają znajomych, a tematy które poruszane są w trakcie imprezy oscylują zarówno wokół błahostek (jak wybór koloru ścian), jak i gorących kwestii geopolitycznych. Parapetówka odbywa się w końcu 23 lutego 2022 roku i choć sytuacja na granicy ukraińsko-rosyjskiej jest napięta, nikt nie spodziewa się, iż już następnego dnia rozpocznie się inwazja Rosji.

Miesiąc Miodowy jest jednym z tych filmów, które przedstawiają wojnę z perspektywy cywili, nie pokazując przy tym żadnych scen batalistycznych. Nasi bohaterowie są uwięzieni w mieszkaniu, którego nie zdążyli opuścić na czas, w środku ogarniętego walką miasta. Akcja niemal w całości dzieje się właśnie w tym skromnym metrażu, a Taras z Olią, bez odpowiednich zapasów jedzenia i wody, odcięci od świata zewnętrznego, realizowane są w przerażeniu, próbując znaleźć wyjście z sytuacji. Zhanna Ozirna operuje przy tym głównie głosem – okrucieństwo wojny jedynie słychać – w postaci strzałów, wybuchów i krzyków. Przy tym wszystkim, bohaterowie próbują bezdźwięcznie egzystować, bo każdy krok na korytarzu bloku lub pukanie do drzwi może być zwiastunem najgorszego… Tym, co jednak najbardziej może przerażać widza, jest świadomość, iż strach i autentyczność w grze aktorów są prawdziwe. W końcu jest to film fabularny o wojnie, która wciąż się nie zakończyła, a wiele osób może przez cały czas znajdować się w podobnej sytuacji.

Bartłomiej Rusek


Diabeł pali (a wypalone zapałki odkłada do pudełka), reż. Ernesto Martinez Bucio

fot. „Diabeł pali (a wypalone zapałki odkłada do pudełka)” / materiały prasowe MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty

Kino festiwalowe, pełnometrażowy debiut, wątki nadprzyrodzone, rodzinny dramat, długi tytuł. jeżeli te składowe nie wywołują w Was odruchowego przypływu zainteresowania konkretnym filmem, to nie wiem co robicie czytając to zestawienie. Jednakże nie są to jedyne powody dlaczego produkcja Ernesta Martineza Bucio to jedna z ciekawszych propozycji w puli Nowych Horyzontów online. W tym kameralnym filmie o piątce dzieciaków pozostawionych pod opieką babci, kryje się wszechobecny mrok. Oszczędnym, ale niezwykle skutecznym nakładem środków reżyser niepokoi nas coraz bardziej, pozwalając nieprzyjemnej sytuacji eskalować. Choć ze sceny na scenę pozornie nie zmienia się dużo w ramach świata przedstawionego to tytułowy diabeł niemal wyciąga po nas swoje szponiaste łapska.

Każdy z członków rodziny ma swoją własną perspektywę na dziwne wydarzenia, przez co razem z nimi możemy podjąć próbę odnalezienia się w świecie, gdzie w miejscu rodziców pojawił się rogaty lokator. Nieco rozedrgane ujęcia z ręki oraz przeplatanie osi fabularnej starymi nagraniami rodziny, zarejestrowanymi starą kamerą wideo, potęgują naturalizm prezentowanych obrazów. Czujemy, jakbyśmy faktycznie weszli w sam środek rodzinnej tragedii, z której dopiero stopniowo zaczynamy zdawać sobie sprawę. Diabeł pali (a wypalone zapałki odkłada do pudełka) to film niepozorny, zostawiający dużo miejsca na subiektywną interpretację, jednak umiejętnie wykorzystujący ograniczone zaplecze realizacyjne, aby w jednym mieszkaniu zawrzeć niepokój, którym można obdzielić całą rodzinę.

Norbert Kaczała


Lato w Paryżu, reż. Valentine Cadic

fot. „Kwiecień” / materiały prasowe MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty

Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Trzydziestoletnia Blandine przyjeżdża do stolicy Francji z małego normandzkiego miasteczka zobaczyć swoją ulubioną pływaczkę w trakcie zawodów i odnowić więź z niewidzianą od dziesięciu lat przyrodnią siostrą. Jedno i drugie okaże się iście olimpijskim wyzwaniem.

Tytuł zawiera słowo „Paryż”, opis na stronie Nowych Horyzontów zawiera słowo „flanerski”. Można by się więc spodziewać pocztówkowych promenad przy najbardziej znanych zabytkach. Nie moi drodzy, to są Nowe Horyzonty. Tu zobaczymy Paryż od innej strony – mało fotogenicznego zaplecza. A wraz z nim jego zwykłych mieszkańców, ludzi, których na co dzień nie zauważamy. Główna bohaterka sprawia wrażenie wyciszonej wersji Frances Ha, mniej ekspresyjnej, bardziej nieśmiałej, ale równie bezpretensjonalnej. Ale zachętą, dzięki której włączam „odtwórz” bez zastanowienia, jest porównanie do filmowej prozy Honga Sang-soo. Połączenie niespieszności i przypadkowości fabularnej tworzy filmową atmosferę, której nie potrafię się oprzeć.

Irena Kołtun


Kwiecień, reż. Dea Kulumbegashvili

fot. „Kwiecień” / materiały prasowe MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty

Kwiecień to rzadka okazja na obejrzenie Pokazu Galowego festiwalu w domowym zaciszu. Filmy z tej sekcji rzadko trafiają do widzów online. Już sama obecność w Pokazach Galowych przyciąga uwagę, ale dodatkowym jego atutem jest sięgnięcie przez Deę Kulumbegashvili po elementy popularnego w ostatnim czasie motywu body horroru. Oczekiwania dodatkowo podsyca Nagroda Specjalna Jury zdobyta na festiwalu w Wenecji.

Najbardziej przyciągnęła mnie tematyka. Kultura gruzińska pochłonęła mnie z początkiem tego roku, a kwestie praw reprodukcyjnych — zwłaszcza prawa do aborcji — są mi szczególnie bliskie. Połączenie tych dwóch wątków sprawia wrażenie, jakby Kwiecień powstał z myślą o mnie. Dodam, iż urodziłam się w kwietniu – uznaję to za sugestywny znak.

Mam przeczucie, iż będzie to film poruszający wizualnie – kadry zaprezentowane na stronie festiwalu wyglądają zjawiskowo, choć zapowiadają surowość i chłód obrazu, mimo ciepłych tonów. Krążą też głosy, iż to przykład slow cinema, co doskonale wpisuje się w selekcję festiwalu – skupioną głównie na powolnych, kontemplacyjnych opowieściach.

Pozostaje mi mieć nadzieję, iż przy tak istotnym temacie, jak opresja wobec kobiet, reżyserka zdoła znaleźć balans między naturalizmem a empatią i czułością wobec swoich bohaterek. Cukrowych przedstawień tego tematu było już wiele, pora na coś, co ukaże cierpienie i ból. Nie tylko ten fizyczny.

Karolina Kruk


Beats, reż. Brian Welsh

fot. „Beats” / materiały prasowe MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty

Jednym z dwóch reprezentantów sekcji Istot Nocy w naszym zestawieniu jest Beats reżysera Briana Welsha. Filmowiec w swojej produkcji przenosi nas lat 90. – okresu, gdy brytyjski rząd zdelegalizował kulturę rave, znacznie zwiększając przy tym uprawnienia policji do przeciwdziałania i stosowania środków prewencyjnych w zwalczaniu tego typu imprez. Zeszły one do podziemia, paradoksalnie zwiększając tym swoją popularność i stając się symbolem buntu pokolenia. Bo zakazany owoc smakuje przecież najlepiej, zwłaszcza gdy jest dostępny na wyciągnięcie ręki…

Te wydarzenia zostały przedstawione z perspektywy dwójki przyjaciół wywodzących się z zupełnie odmiennych środowisk – Johnno (Cristian Ortega) oraz Spannera (Martin Donaghy). Znudzeni rutyną życia, chcący coś odmienić w swojej codzienności, wchodzą w towarzystwo zaangażowane w tworzenie undergroundowych inicjatyw rave’owych. Film opowiada jednak nie tylko o próbie walki o wolność, ale także przedstawia historię zakazanej przyjaźni i próby wyrażenia samego siebie. Akcji towarzyszą elektryzujące dźwięki największych klasyków gatunku, wraz z niesamowitymi zdjęciami (za które produkcja została wyróżniona przez British Independent Film Awards) – zwłaszcza w trakcie znakomicie nakręconej sceny z imprezy rave’owej.

Bartłomiej Rusek


Punku, reż. J.D. Fernández Molero

fot. „Punku” / materiały prasowe MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty

Punku warto zobaczyć choćby z jednego, ale istotnego powodu: film zdobył Grand Prix w Konkursie Głównym Nowych Horyzontów. Od tego momentu trudno już podejść do seansu z zupełnie czystą kartą – i właśnie tego zazdroszczę tym, którzy obejrzeli go przed ogłoszeniem werdyktu. Jury uzasadniło swój wybór, podkreślając, iż jest to dzieło „łączące to, co rzeczywiste, z tym, co nadprzyrodzone; ponadczasowość z nowoczesnością; duchowość z codziennością”.

J. D. Fernández Molero rzeczywiście splata przeszłość z teraźniejszością – zarówno tematycznie, jak i formalnie, łącząc analogowe formaty Super 8 i 16 mm z cyfrowym obrazem. Warto też wspomnieć, iż na jego drugi film przyszło czekać aż dekadę. Debiutancka Wideofilia była prezentowana podczas 15. edycji festiwalu, a już rok później Molero zasiadał w jury Nowych Horyzontów. Dziś wraca na ekran. I na podium.

Jakub Nowociński


Jubileusz, reż. Derek Jarman

fot. „Jubileusz” / materiały prasowe MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty

Punkowa apokalipsa srebrnego jubileuszu królowej Elżbiety II. Do pogrążonego w chaosie i przemocy Londynu z pomocą Anioła przybywa Elżbieta I „skąpać się w oceanie czasu”. Czy nihilistycznemu i skorumpowanemu towarzystwu ulicznych gangów uda się ją zaszokować?

Derek Jarman każdym swoim filmem zabiera widzów w podróż bez trzymanki, w której nie można przewidzieć, co będzie kryło się w następnej scenie. Pod feerią kolorów, kakofonią hałaśliwej muzyki i operą przemocy kryje się przesterowana krytyka jednocześnie kapitalizmu i kontestującego go punka. Czym Jarman nigdy nie zawodzi to styl: teatralny i barokowy. Reżyser nigdy nie bał się przesuwać swoich metafor w rejony, w które nikt inny nie ośmieliłby się choćby spojrzeć. Udostępnienie tego filmu online przez Nowe Horyzonty jest świetną okazją do wybrania się w tę podróż przez szersze grono odbiorców.

Irena Kołtun


Wietrze, mów do mnie, reż. Stefan Djordjević

fot. „Wietrze, mów do mnie” / materiały prasowe MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty

Pełnometrażowy debiut Stefana Djordjevicia to film fabularny, który wyszedł z pierwotnej koncepcji dokumentu. Reżyser na samym początku planował nakręcić reportaż o swojej mamie, która jednak zmarła zanim produkcja doszła do skutku. Efektem jest powstanie obrazu, który zaciera granice między dokumentem a fabułą. Utrzymane na pograniczu konwencji slow cinema Wietrze, mów do mnie stanowi przy tym poruszającą opowieść o przemijaniu, wypełnioną wspomnieniami autora.

Piękne ujęcia (skupiające się w dużej mierze na naturze), których uświadczymy w filmie, znakomicie dopełnia subtelna, dobrze przemyślana, hipnotyzująca wręcz ścieżka dźwiękowa. Debiut Djordjevicia, będący serbsko-słoweńsko-chorwacką koprodukcją, jest prostym, ale urzekającym filmem, który może trafić prosto do serca każdego widza. Pokazując na ekranie swoich bliskich (w obsadzie nie znajdziemy profesjonalnych aktorów), reżyser chciał uwiecznić chwile z nimi spędzone, podkreślając przy tym wartość czasu poświęconą tym, których może w pewnej chwili zabraknąć.

Bartłomiej Rusek


Dead Lover, reż. Grace Glowicki

fot. „Dead Lover” / materiały prasowe MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty

Dead Lover nie trafia do tego zestawienia przypadkowo – to film z mojej ulubionej sekcji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego BNP Paribas Nowe Horyzonty, czyli z Nocnego Szaleństwa. Seans planuję odbyć po zmroku, w zupełnej ciemności, otwierając puszkę z napojem i przerywając ciszę charakterystycznym „pssst”. I już teraz wiem, iż będę żałować, iż nie mogłam zobaczyć go na sali pełnej widzów.

Film kanadyjskiej reżyserki Grace Glowicki już na etapie zdjęć promocyjnych budzi pewien rodzaj odrazy – i wydaje mi się, iż to dopiero początek jego zalet. Choć opis na stronie festiwalu kilka zdradza, można spodziewać się mrocznej, a momentami groteskowo zabawnej opowieści o grabarce, w którą wciela się sama reżyserka. Wątek miłosny zapowiada spiralę gatunkową z elementami czarnej komedii i horroru. w uproszczeniu – film rozrywkowy, kino, którego rolą jest rozbawienie widza, oderwanie go od rzeczywistości i wciągnięcie w Szaleństwo (online niekoniecznie to Nocne).

Karolina Kruk


Korekta: Magdalena Wołowska

Opracowanie: Bartłomiej Rusek

Idź do oryginalnego materiału