Top 10 najlepszych seriali marca. "The Last of Us", "Sukcesja", "Ted Lasso" i inne hity zeszłego miesiąca

serialowa.pl 1 rok temu

Które seriale z marca warto nadrobić? Polecamy wam najlepsze seriale zeszłego miesiąca, od największych hitów, jak „The Last of Us” i „Sukcesja”, po australijską „Wellmanię”, brytyjskie „Zmokłe psy” i polską „Emigrację XD”.

10. Wellmania (nowość na liście)

„Wellmania” (Fot. Netflix)

„Wellmania” pojawiła się trochę znikąd i błyskawicznie podbiła Netfliksa pod koniec marca. A nas to nie dziwi, bo australijska komedia rzeczywiście ma w sobie to „coś”, wykpiwając modę na opacznie pojmowany zdrowy tryb życia – przez miesiąc będę katować się ćwiczeniami i dietami, po to żeby w cudowny sposób naprawić wszystko i więcej już nie musieć się martwić o siebie. Tak właśnie robi Liv Healy (Celeste Barber), nowojorska krytyczka kulinarna, którą splot okoliczności zatrzymuje w rodzimej Australii i zmusza do wprowadzenia pewnych zmian w życiu. gwałtownie staje się jasne, iż problemy Liv są głębsze, niż jej się wydaje, a serial pokazuje je na tle jej historii rodzinnej, stając się czymś więcej niż satyrą na tytułową wellmanię. Nie jest to może wielkie dzieło, ale niegłupia komedia, z którą miło spędzić czas – jak najbardziej. [MW]

9. Emigracja XD (nowość na liście)

„Emigracja XD” (Fot. CANAL+)

Zdecydowanie jedna z najlepszych polskich komedii ostatnich lat. Wydawałoby się, iż specyficzna proza Malcolma XD nieszczególnie nadaje się do przeniesienia na ekran, a wystarczyło zostawić głos z offu i zachować wierność klimatowi książek, żeby historia Malcolma i Stomila (doskonale obsadzeni Tomasz Włosok i Michał Balicki) na tytułowej emigracji w Londynie wypadła świetnie. W pierwszych sześciu odcinkach, które zobaczyliśmy w marcu na CANAL+, było wystarczająco wiele żartów z „polskiej stolicy agrestu”, wystarczająco wielu zapadających w pamięć postaci na drugim planie i wystarczająco wiele komicznych zwrotów akcji, żeby „Emigracja XD” zmieściła się w rankingu miesiąca. [KC]

8. Siła (nowość na liście)

„Siła” (Fot. Amazon Prime Video)

W czasach, gdy coraz trudniej wypatrzyć w serialowym krajobrazie coś naprawdę oryginalnego, „Siła” okazuje się sporym powiewem świeżości. Choć na pierwszy rzut oka może tak nie wyglądać, bo jest historią ludzi obdarzonych niezwykłymi mocami, co widzieliśmy już nie raz. Od superbohaterskich opowieści wyróżnia jednak serial Amazona po pierwsze kilka istotnych szczegółów (obdarowanymi są tylko nastolatki), a po drugie twórcze podejście. Zamiast skupiać się na mocach, otrzymujemy raczej historię o konsekwencjach tej zmiany w kontekście relacji płci, zarówno w skali globalnej, jak indywidualnej. Koncept pomysłowy, tutaj poprowadzony wielowątkowo i po trzech odcinkach dopiero się rozwijający, ale już intrygujący. Czekamy, dokąd nas zaprowadzi. [MP]

7. Rój (nowość na liście)

„Rój” (Fot. Amazon Prime Video)

Nowy serial Donalda Glovera, który zachwycał nas „Atlantą”, to produkcja zdecydowanie nie na każdy gust. Na dodatek docenić można ją dopiero po obejrzeniu trzech lub czterech odcinków, bo na początku jest krwawo, a Dominique Fishback w głównej roli zachwyca, ale kilka więcej. „Rój” („Swarm”) jednak nie jest tym, na co wygląda, a pełen przemocy horror o młodej morderczyni zafascynowanej popową idolką zdąży jeszcze przybrać inne formy, w tym bardzo eksperymentalne. Nie zabraknie przy tym zaskakujących występów na drugim planie. Dla lubiących gatunkowe i stylistyczne zabawy, niekoniecznie niewinne, produkcja Amazon Prime to obowiązkowy seans, tylko przez swoją nierówność lądujący u nas zaledwie na 7. miejscu. [KC]

6. Terapia bez trzymanki (awans z 10. miejsca)

„Terapia bez trzymanki” (Fot. Apple TV+)

Cztery ostatnie odcinki 1. sezonu kilkakrotnie nas zaskoczyły. I chociaż wciąż nie uważamy, iż „Terapia bez trzymanki” („Shrinking”) zrealizowała w pełni swój potencjał, to doceniamy to, co się w produkcji Apple TV+ udało. Poza oczywistym stwierdzeniem, iż udali się Harrison Ford i Christa Miller, dodać trzeba, iż serial złapał lepszy rytm i okazał się mniej historią buntu terapeuty, a bardziej historią grupy ludzi na różne sposoby zmagających się ze stratą i wspierających się wzajemnie. Równocześnie jednak, wbrew pozorom, nie zapomniano o punkcie wyjścia, który w finale gwałtownie wyrwał się na plan pierwszy. Chętnie obejrzymy zapowiedziany 2. sezon, żeby zobaczyć, jakie będą tego konsekwencje. [KC]

5. Ted Lasso (powrót na listę)

„Ted Lasso” (Fot. Apple TV+)

To wprawdzie jeszcze nie najwyższa, nie tylko piłkarsko, forma, na jaką stać ten zespół, ale pierwsze odcinki sezonu przypomniały nam, czemu tak tęskniliśmy za ekipą z Richmond. W marcu mieliśmy powolne zmierzanie do konfrontacji z Nate’em po jego zdradzie, nowe biznesy, wielkie futbolowe gwiazdy, nieoczekiwane sojusze gwiazd dawnych i równie zaskakujące romanse byłych żon. W 3. sezonie dzieje się wiele, ale najważniejsze pozostaje to, iż bohaterowie i bohaterki, mimo potknięć, przez cały czas starają się wykorzystać wszystko, czego nauczył ich nieprzeciętnie entuzjastyczny trener. Zbudowane w poprzednich sezonach więzi procentują, a my mamy okazję widzieć je dłużej niż zwykle – „Ted Lasso” wymknął się bowiem sitcomowym schematom i konsekwentnie pociesza nas niemal godzinnymi odcinkami. [KC]

4. Zmokłe psy (nowość na liście)

„Zmokłe psy” (Fot. BBC/HBO)

Tu z kolei odcinki są krótkie, ale mrokiem w nich zawartym można by obdzielić parę dramatów. Koprodukcja HBO i BBC nie stroni bowiem od brytyjskiego humoru, ale i nie ukrywa, iż jej bohaterowie mają skłonność do autodestrukcji i przemocy. Ten miks nastrojów sprawia, iż „Zmokłe psy” („Rain Dogs”) to nie kolejna typowa opowieść o rodzinie z wyboru. Costello łączy z Selbym tyle samo miłości, co agresji. Zwłaszcza 4. odcinek, ostatni z marcowych, pokazał, jakie szkody ta relacja powoduje. A przy tym przecież kibicujemy głównej bohaterce i jej córce, by utarły nosa systemowi i patrzącemu na nie z góry uprzywilejowanemu otoczeniu. Czarny humor, ostre dialogi, świetna obsada, emocjonalna huśtawka – zdecydowanie chcemy więcej, chociaż przyznajemy, iż HBO dało nam w marcu jeszcze lepsze rzeczy. [KC]

3. Perry Mason (powrót na listę)

„Perry Mason” (Fot. HBO)

„Perry Mason” wrócił z 2. sezonem po długiej przerwie, która najwyraźniej wyszła mu na dobre. Serial wskoczył bowiem na wyższy poziom, w czym zasługa nie tyle kolejnej sprawy o morderstwo (tym razem znanego i lubianego biznesmena), co kilku drobnych, ale istotnych zmian wprowadzonych przez nowych showrunnerów. Wpuszczając tu nieco powietrza, sprawili, iż z przyjemnością śledzi się zarówno nabierający rumieńców główny wątek, jak też osobiste historie naszych bohaterów. To dzięki nim ten świat żyje, pozwalając czasem oderwać wzrok od mroku Los Angeles, by obejrzeć zachód słońca nad Palm Springs czy wybrać się na szalony nocny galop. Niby drobnostki, ale razem składają się na bardzo satysfakcjonujący seans – nic tylko oglądać i ściskać kciuki, żeby to nie był koniec. [MP]

2. Sukcesja (powrót na listę)

„Sukcesja” (Fot. HBO)

Mimo iż na marzec przypadł tylko premierowy odcinek 4. sezonu, „Sukcesja” i tak wylądowała prawie na samym szczycie zestawienia. Nie było innego wyjścia, bo hit HBO wrócił w doskonałej formie, dając do zrozumienia, iż czeka nas ostra jazda, a początek to zaledwie przystawka przed (niejednym) daniem głównym. Trudno być nią jednak rozczarowanym, bo serial od razu wrzucił nas w wir wydarzeń, pokazując jednocześnie, jak wiele ma jeszcze do zaoferowania. Oglądanie otwartej wojny w rodzinie Royów to zatem czysta przyjemność, ale i prawdziwa męka, widząc, co ci ludzie sobie robią i jak bardzo są przez to wszystko psychicznie wyprani. Zwycięzcy? Trudno sobie wyobrazić, iż tacy tu w ogóle będą, ale jedno jest pewne – będziemy na to patrzeć z ogromną ciekawością. [MP]

1. The Last of Us (utrzymana pozycja)

„The Last of Us” (Fot. HBO)

Pierwsze miejsce w styczniu, lutym i marcu. Może i dobrze, iż 1. sezon „The Last of Us” już za nami, bo ranking zaczynał się robić przewidywalny. Co jednak możemy na to poradzić, skoro serial HBO ani myślał obniżać loty, w ostatnich odcinkach serwując istny rollercoaster, po którym można być jednocześnie zachwyconym, jak i kompletnie zdewastowanym emocjonalnie. Historia Joela i Ellie dobrnęła do momentu, w którym nasza więź z bohaterami stała się na tyle silna, iż trudno było nie tylko nie ściskać za nich kciuków, ale i patrzeć na ich zachowanie chłodnym okiem. Twórcy wykorzystali to bezwzględnie, najpierw fundując koszmar w osobie Davida, a na koniec zostawiając z nierozwiązywalnym dylematem. Happy end w uporządkowanym świecie? To nie ten adres. Tu rządzi kompletny bałagan, który trudno przełknąć, a jeszcze trudniej wyrzucić z pamięci. [MP]

Idź do oryginalnego materiału