Po podsumowaniach rocznych czas przyjrzeć się jeszcze grudniowi. Które tytuły warto nadrobić? Na naszej liście najlepszych seriali jest m.in. „1670”, „For All Mankind” i „Fellow Travelers”.
10. Morderstwo na końcu świata (nowość na liście)
„Morderstwo na końcu świata” podzieliło naszą redakcję – ale ostatecznie nie mogliśmy nie docenić konceptu, który został wyjaśniony w finale. Tak, widzieliśmy już wiele mroźnych kryminałów, podobnie jak historii ostrzegających przed sztuczną inteligencją. Połączenie jednego z drugim, które zafundowali nam Brit Marling i Zal Batmanglij – wcześniej znani z głośnego „The OA” – wydało nam się jednak na tyle ciekawe, iż serial dostał się do naszej grudniowej dziesiątki najlepszych seriali. Swoje na pewno zrobiła fotogeniczna sceneria i świetna rola Emmy Corrin, ale przede wszystkim jest to wyróżnienie za to, jak zakończono tę – ostatecznie dość nietypową – historię o morderstwie, łączącą w sobie DNA „Millennium” i Agathy Christie. [MW]
9. Julia (nowość na liście)
Może zaskakiwać fakt, iż „Julia” dopiero na koniec 2. sezonu trafia do naszego rankingu. Jednak ten serial nigdy w pełni nie zrealizował potencjału bycia czymś więcej niż uroczą rozrywką, musiał więc ustępować innym produkcjom. W nieco mniej wymagającym miesiącu udało się jednak znaleźć dla niego miejsce, a tak się dobrze składa, iż ostatnie trzy odcinki sezonu były wyjątkowo udane. Trzymający w napięciu maraton telefoniczny na rzecz stacji, odbierający Julii (Sarah Lancashire) trochę złudzeń obiad w Białym Domu, nieco farsowa potyczka z FBI – to wszystko z udziałem całej plejady postaci, które mają wymykające się schematom więzi. Gdyby miało nie być 3. sezonu, to zapewniono nam godne pożegnanie, ale tęsknilibyśmy za cotygodniową dawką kulinarnego eskapizmu. [KC]
8. Carol i koniec świata (nowość na liście)
W natłoku grudniowych podsumowań, nadrabiania zaległości oraz styczniowych już premier łatwo przegapić niepozorną animowaną nowość Netfliksa, tymczasem szkoda by było, bo „Carol i koniec świata” to oryginalna, autorska historia o tym, jak ludzie mierzą się z nieuchronną apokalipsą. Carol (Martha Kelly) na tle szukającego wrażeń i zagłuszającego myśl o końcu świata ogółu wyróżnia się brakiem takich dążeń, pragnieniem rutyny. Gdy poznaje grupę podobnych sobie pod tym względem ludzi, dostaje szansę na nawiązanie nowych więzi i uczy się czegoś o dotychczasowych relacjach, zwłaszcza rodzinnych. Serial Dana Gutermana nie zawsze trzyma równy poziom, ale jest w nim dużo zaskakująco głębokich diagnoz, a do tego humor czasem czarny i odważny, a czasem dający nadzieję w obliczu zagłady. [KC]
7. Łowczynie (awans z 7. miejsca)
„Łowczynie” świetnie się zaczęły, w listopadzie miały też niekonwencjonalny odcinek świąteczny – a w grudniowym topie doceniamy to, jak zakończono 1. sezon (drugi już zamówiony!). Serial, który z wierzchu wygląda jak drudzy „Bridgertonowie”, do końca swojej debiutanckiej serii pozostał przewrotną, a przy tym piekielnie gorzką historią o młodych XIX-wiecznych kobietach, tylko pozornie żyjących w lukrowanej bajce. W finale Nan (Kristine Froseth) dokonała trudnego wyboru, stawiając na pierwszym miejscu nie siebie, nie miłość, a siostrzeństwo. Ostatnie sceny sprawiają, iż chciałoby się już, teraz, natychmiast zobaczyć, co będzie dalej u tych dziewczyn – i czy girl power ma szansę na triumf w świecie, gdzie pełnię władzy wciąż mają mężczyźni. [MW]
6. Szepty mroku (awans z 7. miejsca)
Awans wynika raczej z gorszego poziomu grudnia, bo „Szepty mroku” po imponującym początku w drugiej połowie sezonu nieco za bardzo stawiało na sensacyjne strzelaniny zamiast na pielęgnowanie wyjątkowego klimatu wynikającego z osadzenia serialu w specyficznym miejscu i czasie, czyli w Hrabstwie Navajo lat 70. przez cały czas jednak był to udany kryminał, ze złożonym bohaterami nie tylko pierwszego planu, skomplikowanym śledztwem i odrobiną dobrze podanego komentarza społecznego. „Szepty mroku” zbudowały intrygujący, wciągający świat i zdecydowanie czekamy na 2. sezon, który w Stanach emitowano latem. Oby tym razem AMC nie kazało nam czekać tak długo jak w przypadku sezonu 1. [KC]
5. Doktor Who (powrót na listę)
O ile przy „Gwiezdnej bestii” jeszcze nie do końca wierzyliśmy w to, co się dzieje, o tyle po kolejnych odcinkach na 60. rocznicę, pokręconym „Wild Blue Yonder” i przepysznym „Chichocie”, byliśmy już pewni, iż „Doktor Who” wrócił do dawnej wielkości. A odcinek świąteczny, „Kościół na Ruby Road”, śpiewająco przedstawiając nam nowy duet, tylko nas w tej pewności utwierdził. Co tu dużo mówić, powracający po latach showrunner Russell T Davies ma pomysły na odświeżenie marki, jakich nie miał nikt od dawna, Ncuti Gatwa („Sex Education”) wnosi wiele cudownych rzeczy do kultowej roli, a Millie Gibson („Coronation Street”) jest najbardziej charyzmatyczną towarzyszką od dawna. Dodajmy do tego fakt, iż to, co się dzieje, jest przełomowe społecznie – i wszystko wskazuje na to, iż „Doktor Who” znów będzie serialową jazdą obowiązkową. [MW]
4. 1670 (nowość na liście)
To wielki hit grudnia, który oglądali i o którym rozmawiali wszyscy, nieraz przy tym kłócąc się o humor i historię. Nie można odmówić „1670” zalet, w tym obsady, zabawnych scen, tekstów nadających się do cytowania i robienia memów, umiejętności trafiania do różnych grup odbiorczych oraz przypomnienia, iż szlachecką przeszłość można potraktować mniej serio, a przy tym powiedzieć coś o współczesności. Sytuując się gdzieś między osobami zachwyconymi serialem a tymi ostro atakującymi go z różnych pozycji, po zebraniu różnych głosów w redakcji, widzimy dla „1670” miejsce w rankingach, ale bez ogłaszania go arcydziełem rodzimej kinematografii. W sam raz na 4. miejsce w miesiącu i 7. miejsce wśród polskich seriali roku. [KC]
3. For All Mankind (awans z 6. miejsca)
„For All Mankind” miało interesujący grudzień, zarówno na Ziemi, jak i na Marsie. Nowe, zaskakujące sojusze, tarcia klasowe i pomysły w stylu „A gdyby tak ukraść asteroidę?” dosłownie niosły serial, sprawiając, iż przed finałem kompletnie nie wiemy, do czego to wszystko doprowadzi i jaki będzie nowy rozdział tej historii. Na pewno możemy powiedzieć jedno: jesteśmy zachwyceni, jak realistyczny i pełen gorzkich wyborów jest to sezon – może i ludzkość ma na początku XXI wieku funkcjonującą kolonię na Marsie, razem z lepszymi perspektywami niż my w naszym prawdziwym świecie, ale czy rzeczywiście cokolwiek zmierza tu w kierunku happy endu? Nie możemy się już doczekać finałowych odpowiedzi – i prawdopodobnie też nowych pytań. [MW]
2. Kulawe konie (awans z 9. miejsca)
Wspomnieliśmy w podsumowaniu listopada, iż spóźniliśmy się na tę imprezę, dość późno doceniając „Kulawe konie„. Niektórzy z nas spóźnili się bardziej niż inni, ale przy okazji odcinków grudniowych udało nam się już na tyle nadrobić zaległości, żeby serial z Garym Oldmanem docenić choćby bardziej. Inna sprawa, iż druga część 3. sezonu naprawdę na to zasługuje, bo zwrotów akcji, wysokich stawek, krwawych konfrontacji i zwycięskich pojedynków agentów, na których nikt nie stawiał, z przeważającymi siłami wroga nie brakowało. A przy tym przez cały czas imponowały dobrze zarysowane postaci, fabularna odwaga, zawarty w tym szpiegowskim thrillerze humor. Czekamy na zapowiadający się wybuchowo 4. sezon (i obiecany już sezon 5.!). [KC]
1. Fellow Travelers (awans z 2. miejsca)
Skomplikowana historia miłosna, opowiadana na przestrzeni trzydziestu lat i mająca swoje początki w homofobicznych latach 50., wygrywa grudzień na Serialowej. „Fellow Travelers” kupiło nas bez reszty jako w pewnym sensie bardzo klasyczna opowieść o romansie, który nie miał żadnych szans na happy end, a jednak trwał latami, dodając zastrzyku energii swoim bohaterom i jednocześnie wyniszczając ich obu. Matt Bomer i Jonathan Bailey na długo pozostaną aktorskim wzorem, jeżeli chodzi o chemię ekranową, ale ten serial to coś więcej niż tylko ich – fenomenalne! – sceny miłosne. To niesamowicie trudna, złożona, poplątana relacja, która została poprowadzona w wiarygodny sposób na tle waszyngtońskiej polityki, tak samo nieprzyjaznej w latach 50., jak i 80. Finał serialu już dziś na SkyShowtime, oglądajcie, bo warto. [MW]