To więcej niż dobry polski dramat z gwiazdorską obsadą. To lustro, w które wielu z nas nie chce spojrzeć

glamour.pl 1 dzień temu

Nie dajcie się zwieść pozornej prostocie jego fabuły. Ten doskonały, choć nieco zapomniany dramat Beaty Dzianowicz, ma wiele warstw i nie daje prostych odpowiedzi na trudne pytania. Przekonajcie się o tym same i sami.

„Strzępy” – fabuła, obsada i twórcy

W spokojnej, wielopokoleniowej rodzinie Pateroków coś zaczyna pękać. Gerard, senior rodu, profesor i pasjonat fotografii, zaczyna dziwnie się zachowywać. Początkowo to tylko drobne wpadki wynikające, jak mogłoby się wydawać, z roztargnienia. Z czasem jednak jego zachowanie staje się niepokojące i niezrozumiałe. Diagnoza jest bezlitosna: Alzheimer. Choroba, która powoli i nieubłaganie odbiera pamięć, tożsamość i obecność w realnym świecie.

„Strzępy” to poruszająca opowieść o tym, jak choroba jednego z członków rodziny wpływa na jej funkcjonowanie. W „oku cyklonu” znajduje się Adam (Michał Żurawski), który musi wybrać pomiędzy lojalnością wobec ojca a troską o własną rodzinę. Na ekranie Żurawskiemu partnerują m.in. Grzegorz Przybył, Agnieszka Radzikowska i Pola Król.

Za reżyserię i scenariusz filmu odpowiada Beata Dzianowicz, autorka cenionych, wielokrotnie nagradzanych dokumentów (m.in. genialne „Latawce”).

„Strzępy” – emocjonalnie wymagające kino made in Poland [recenzja]

„Strzępy” to bezpośredni, zupełnie nieoczekiwany cios w serce. Reżyserka Beata Dzianowicz pokazuje świat takim, jakim jest – bez lukru, ale i bez zbędnego patosu. Alzheimer w jej ujęciu to nie tylko istotny temat, to swoiste pole minowe, po którym stąpają bliscy osoby zmagającej się z chorobą. Kamera śledzi codzienność rodziny, która powoli rozpada się na kawałki. Na jaw wychodzą skrywane pretensje, żale, nigdy niezabliźnione rany.

Michał Żurawski w roli Adama daje występ kompletny – cichy dramat bohatera rozgrywa się głównie w jego oczach, głosie, milczeniu. Grzegorz Przybył w roli Gerarda osiąga poziom aktorskiej maestrii. Nie epatuje, nie przerysowuje – przeraża tym, jak bardzo jego postać traci grunt pod nogami. Obie kobiece role – Radzikowskiej i Król – poruszają natomiast swoją naturalnością, której tak bardzo potrzebujemy w kinie.

„Strzępy” to film, który zostaje w głowie na długo po seansie. To kino pełne czułości, ale też prawdziwe do bólu. Wyjątkowe. Nie próbuje udawać, iż wszystko będzie dobrze. Bo czasem po prostu nie będzie.

„Strzępy” – gdzie obejrzeć?

Film „Strzępy” dostępny jest na Netflixie oraz TVP VOD.

Idź do oryginalnego materiału