Dla wielu to obrazek jak z rodzinnego albumu: maluch, łopatka, piasek, woda i uśmiech. Beztroska. Ale w XXI wieku widok dziecka (nawet małego) bez ubrania, budzi coraz więcej wątpliwości i kontrowersji.
REKLAMA
- No i co z tego, iż biega nago? Przecież to dziecko. Ma dopiero dwa latka, nie rozumie jeszcze, co to wstyd. Nikomu krzywdy nie robi - mówi pani Marta z Gdańska. - A jak mamy go przebrać w suche ubranko, to przecież nie będziemy lecieć z mokrym maluchem pół kilometra do łazienki. Rozkładamy ręcznik, przebieramy i po sprawie - dodaje Kornelia, mama 3-letniego chłopca. Czy to nie zbyt luźne podejście i bagatelizowanie niebezpieczeństwa?
Zobacz wideo Ustroń lepsze niż Zakopane?
Nagi maluch. A co w tym złego?
Takich "beztroskich" opinii jest więcej. Dla części rodziców dziecięca nagość to coś zupełnie naturalnego. Plaża jest dla nich przedłużeniem "własnego podwórka", na którym panuje luz, swoboda i spontaniczność. - Przecież to tylko dziecko, ma zaledwie dwa lata. Nie ma sensu zakładać mu kąpielówek, które i tak zaraz zsunie. Gdy widzę, iż mu wygodnie, iż biega radosny, nie mam żadnych oporów. Ludzie czasem przesadzają z tym straszeniem - mówi pani Kinga, mama małego Krzysia.
Rodzice tacy jak pani Kinga uważają, iż nagość w dziecięcym wydaniu nie ma seksualnego kontekstu, więc nie powinna być postrzegana jako coś niewłaściwego. Często przywołują własne wspomnienia z dzieciństwa, kiedy nikt nie robił z tego problemu i każdy maluch biegał po plaży "jak go pan Bóg stworzył".
Czasy się zmieniają. I to, co kiedyś uchodziło za coś normalnego, dziś nie dla wszystkich jest już takie oczywiste. Świadomość zagrożeń wzrosła, a granica między prywatnością a wystawianiem dziecka na widok publiczny staje się coraz bardziej wyraźna.
To przekroczenie wszystkich granic
Nie wszyscy podzielają ten luzacki styl myślenia. - Przepraszam bardzo, ale my żyjemy w konkretnych czasach - mówi Natalia, mama ośmioletniego chłopca. - Tyle się mówi o zagrożeniach, o pedofilii, o dziwnych typach kręcących się z aparatem. A tu rodzice rozbierają dzieci na oczach tłumu, jakby nie zdawali sobie sprawy z tego, co robią. Dla mnie to jest absolutnie nie do pomyślenia.
Podobnie uważa pani Anna z Warszawy, która przyjechała nad morze z czteroletnim synem. - Są przecież przebieralnie, są toalety, można się zakryć ręcznikiem. To nie jest problem. Dla mnie to kwestia szacunku do dziecka. choćby jeżeli ono teraz nie rozumie, to kiedyś zobaczy swoje zdjęcia z gołym tyłkiem w internecie i będzie mu głupio. Nie wspomnę już o tym, kto może takie zdjęcia robić bez naszej wiedzy.
O to, co sądzi o dzieciach biegających nago po plaży, zapytaliśmy psycholog Zuzannę Butryn: - Osobiście jestem przeciwniczką rozbierania dzieci w miejscach publicznych. Ktoś na nasze dziecko może się napatrzeć, nigdy nie wiemy, na kogo trafiamy w swoim otoczeniu. Niektórzy mogą zrobić naszemu maluchowi zdjęcia, takie przypadki też się zdarzają. A co w sytuacji, gdy takie zdjęcie trafi do sieci? Forma ochrony prywatności dziecka jest niezwykle istotna. Nie zapominajmy też o kwestiach higienicznych i o tym, iż niechroniona niczym delikatna skóra dziecka może się poparzyć.
Ostrożności nigdy za wiele
Zdjęcia robione bez zgody udostępniane w sieci, mogą trafić w niepożądane miejsca. A dziecko nie potrafi jeszcze samo się przed tym bronić. Plaża, osiedlowa fontanna, czy pobliska rzeka są miejscami beztroski. Ale czy to oznacza, iż granice powinny przestać istnieć? Warto rozważyć wszystkie "za" i "przeciw".
Co sądzisz o biegających nago po plaży dzieciach? Masz ochotę podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami? Napisz na adres: [email protected]. Zapewniamy anonimowość.