Polacy ją pokochali. Wcale nie chciała zostać aktorką
Ewa Kosińska nie marzyła o karierze aktorki. W zasadzie jej rodzina wcale nie była związana z branżą artystyczną. Jej ojciec grywał na mandolinie i śpiewał, ale ona nie przejawiała wielkiego talentu scenicznego. "Tylko ja nie mogłam śpiewać pod karą śmierci, bo potwornie fałszowałam i psułam wszystko" - żartowała po latach w jednym z wywiadów.
To dyrektorka liceum w Poznaniu, do którego uczęszczała młoda Ewa, namówiła ją, by spróbowała swoich sił i zdała do szkoły teatralnej. Kosińska co prawda brała udział w konkursach recytatorskich i należała do kółka aktorskiego, ale nigdy nie przeszło jej przez myśl, by spróbować na poważnie. Za namową nauczycielki postanowiła dać sobie szansę. Jej egzamin wykładowcy pewnie zapamiętali na długo...Reklama
"Były tam wytłumione ściany - spotkałam się z tym po raz pierwszy. Jak zawyłam to wszyscy uciekli. Nie mogli wytrzymać ze śmiechu" - relacjonowała aktorka moment, w którym podczas przesłuchań miała zaśpiewać piosenkę. "Jednak jeden z profesorów wyjął 5 złotych, usiadł przy pianinie i powiedział: 'Dziecko, ja gram a ty wybijaj rytm'. Z tym nie miałam nigdy kłopotu. To chyba zaważyło, iż zdałam przed tą komisją".
Co więcej, Ewa na egzaminie pojawiła się z unieruchomioną nogą - wcześniej złamała kostkę. Gdy kazano jej zatańczyć walca - jak sama określiła - "jedną kończyną tańczyła, drugą przesuwała po parkiecie". Mimo wszystko jej charyzma i pewność siebie przekonały wykładowców i Ewa rozpoczęła naukę w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. Ukończyła ją w 1973 roku.
Ewa Kosińska rolę w kultowym programie dostała... przypadkiem!
W tym samym roku debiutowała w spektaklu Teatru Starego "Dom otwarty". Później związała się z tym teatrem na stałe, ale występowała też na innych scenach i w operze. Rozpoczęła współprace z wybitnymi reżyserami m.in. Andrzejem Wajdą, Jerzym Grzegorzewskim, czy Konradem Swinarskim. Stworzyła niezapomniane kreacje w takich spektaklach jak "Wiśniowy sad", "Sklepy cynamonowe", "Makbet", czy "Trans-Atlantyk".
Wielokrotnie oglądaliśmy ją w głośnych produkcjach filmowych i serialowych. Warto wymienić takie tytuły jak "Listę Schindlera", "Galerianki", "Wałęsę. Człowieka z nadziei", "Twarz", "Body/Ciało", "Znachora", "Pati 2", "Belfra" czy "Behawiorystę". Wielu widzów bardzo dobrze pamięta jej kreację Marysi w "Spotkaniach z Balladą". Jak się okazuje, to iż została w produkcji na dłużej było czystym zbiegiem okoliczności!
Ewa Kosińska nie planowała dołączać do obsady tego programu. Na zaproszenie Michała Bobrowskiego zgodziła się jednak zastąpić na planie niedysponowaną koleżankę. Jej postać bardzo się spodobała i właśnie takim sposobem aktorka została w produkcji na dłużej. Warto przypomnieć, iż w "Spotkaniach z Balladą" grał również mąż Kosińskiej - Stefan Szramel.
Wiemy, iż teatr był jej drugim domem, ale aktorka spełniała się również w dubbingu. Użyczyła głosu m.in. w animacji "Lisiczka" i wcieliła się w Izmę w "Nowych szatach króla". Jej kreacje ekranowe i sceniczne zostały wielokrotnie docenione. Otrzymała m.in. nagrodę Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa za upowszechnianie kultury w 1978 roku, odznakę Honoris Gratia w 2009 roku oraz Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" w 2023 roku.
Zobacz też: Kultowy "Znachor" tradycyjnie w telewizji. Sprawdź, o której obejrzysz film we Wszystkich Świętych














