To nie żart. Ten aktor od 30 lat dostaje wypłaty za film, w którym go nie było

viva.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Fot. David Crotty/Patrick McMullan via Getty Images


W świecie Hollywood, gdzie wszystko wydaje się możliwe, czasami rzeczywistość potrafi zaskoczyć bardziej niż filmowy scenariusz. Sam Rockwell, znany i ceniony aktor, od trzech dekad otrzymuje wypłaty za film, w którym... nigdy nie zagrał. Choć jego scena nie została choćby nakręcona, umowa zawarta na początku kariery zapewniła mu stałe wynagrodzenie. Jak to możliwe? Kulisy tej niezwykłej sytuacji są równie fascynujące, co absurdalne.

Sam Rockwell i jego "niewidzialna" rola z 1989 roku

W 1989 roku Sam Rockwell, dziś znany z takich produkcji jak „Trzy billboardy za Ebbing”, „Zielona mila” czy „Biały lotos”, otrzymał rolę w filmie „Wesprzyj się na mnie” (ang. „Lean on Me”). Obok niego o angaż ubiegali się również Michael Imperioli oraz Kevin Corrigan. Ku zaskoczeniu wszystkich, to właśnie Rockwell dostał szansę na udział w produkcji reżyserowanej przez Johna G. Avildsena – zdobywcę Oscara za „Rocky'ego”.

Jednak ostatecznie widzowie nigdy nie zobaczyli Rockwella w tej produkcji. Podczas nagrań filmowcy nie dotarli do sceny z jego udziałem, a ze względu na ograniczony budżet i konieczność optymalizacji kosztów, postanowili aktora „puścić”, rezygnując z dalszej współpracy.

Umowa silniejsza niż obecność na ekranie

Mimo iż Rockwell nie wypowiedział w filmie ani jednej kwestii, ani nie pojawił się choćby na ekranie, jego podpisana wcześniej umowa miała dalekosiężne skutki. Jak wyznał w podcaście „Happy Sad Confused”, nie został oficjalnie zwolniony – po prostu jego scena nie została zrealizowana, a twórcy nie chcieli płacić mu za cały tydzień pracy za jedną linię dialogu.

To jednak nie zakończyło tej historii. Na mocy zawartego kontraktu, aktor od 30 lat otrzymuje wynagrodzenie za emisję filmu „Wesprzyj się na mnie” w telewizji kablowej, dystrybucję na płytach DVD, emisję w syndykacji oraz w serwisach streamingowych.

Ile pieniędzy dostaje Rockwell za "Wesprzyj się na mnie"?

Chociaż Sam Rockwell nie podał konkretnej kwoty, sam przyznaje, iż nie są to wielkie pieniądze. Dla porównania Reece Thompson, który w „Titanicu” zagrał „irlandzkiego chłopca” i wypowiedział zaledwie trzy kwestie, otrzymuje rocznie od 100 do 200 dolarów z tytułu praw autorskich.

W przypadku Rockwella, który nie zagrał choćby jednej sceny, wypłaty mają charakter symboliczny, ale regularny – co czyni tę sytuację jeszcze bardziej zaskakującą.

Kto jeszcze był związany z tym filmem?

„Wesprzyj się na mnie” to film oparty na prawdziwej historii, w którym główną rolę zagrał Morgan Freeman. Wciela się on w dyrektora szkoły, który stosując kontrowersyjne metody, próbuje uchronić placówkę przed przejęciem przez zarząd komisaryczny. Produkcja porusza problematykę narkotyków wśród młodzieży i dramatycznie niskich wyników nauczania.

Reżyserem filmu był John G. Avildsen – autor sukcesów takich jak „Rocky”. Mimo iż Rockwell nie pojawił się w finalnym montażu, jego nazwisko pozostaje nierozerwalnie związane z tą produkcją – choćby za sprawą wypłat.

Nietypowe przypadki wynagrodzeń w Hollywood

Historia Sama Rockwella to jedna z tych anegdot, które pokazują, jak nieprzewidywalny może być świat show-biznesu. Często mówi się o aktorach, którzy przez lata otrzymują wynagrodzenie za jedno zdanie w filmie czy serialu. W tym przypadku jednak Rockwell nie wypowiedział żadnej kwestii, a mimo to jego umowa zapewniła mu stały dopływ środków.

To niecodzienna sytuacja, która pokazuje, jak istotne są szczegóły zawarte w kontraktach w branży filmowej – i jak mogą one wpłynąć na przyszłość aktora, choćby jeżeli fizycznie nie pojawił się na planie zdjęciowym.

Źródło: kultura.gazeta.pl

Idź do oryginalnego materiału