„To nie mój film”?

glosswidnika.pl 3 tygodni temu

Majowe spotkanie w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego MÓWI działającego pod skrzydłami Miejskiego Ośrodka Kultury, było poświęcone obrazowi „To nie mój film” w reżyserii Marii Zbąskiej, która napisała również do niego scenariusz i była jego operatorem.

Wbrew tytułowi „To nie mój film” ma jednak duże szanse, by stać się „moim filmem”. Do takiego wniosku doszli uczestnicy spotkania. Bohaterami filmu są Wanda i Janek. Para, która jest ze sobą „od zawsze”. Po 10 latach ich związek staje jednak na krawędzi rozpadu. Po kolejnej kłótni podejmują w akcie desperacji decyzję o udaniu się na wyprawę ostatniej szansy. Kupują sanki, ładują na nie tylko niezbędne rzeczy i ruszają brzegiem zimowego Bałtyku. Od Międzyzdrojów aż po Piaski. jeżeli nie zejdą z plaży, i nie złamią zasad podróży – zostaną ze sobą na zawsze. jeżeli im się nie uda, nigdy więcej się już nie zobaczą. Dyskutanci stanęli w obliczu odpowiedzi na pytanie, które nie zostało w filmie rozstrzygnięte – pozostaną ze sobą, czy nie? Odpowiedź brzmi według nich twierdząco.

Na początku dyskusji prowadzonej przez Marka Seremaka padło pytanie: co w filmie najbardziej się podobało – obrazy Bałtyku czy dialogi, którymi nasycony był każdy kadr filmu? Okazuje się, iż jednak dialogi, które potwierdzają wielką wartość polskiego kina w warstwie tekstów. Bardzo ważący o jego wartości jest jednak także zawarty w nim ładunek emocjonalny.

Na czym polegał uniwersalny problem pary, która niekoniecznie chce być razem, ale jednocześnie w jakiś sposób wewnętrznie musi? Próba odpowiedź brzmi: na braku porozumienia i komunikacji. Pojawiły się dylematy prawdy – mówić o niej czy nie, dotrzymywania zasad umowy i niejasnej motywacji, dla której mężczyzna kupuje swojej partnerce biżuterię bez okazji. Rozstrzygnięcia były różne, jak można zgadywać, uwarunkowane własnymi doświadczeniami.

Padło też odwieczne pytanie, czy przeciwne osobowości przyciągają się, czy też odpychają, a może uzupełniają… Tu też rozstrzygnięcie nie zapadło, chociaż życie pokazuje, iż historie takich związków kończą się różnie.

Obraz, dość nieoczekiwanie przywołał prywatne wspomnienia z dawnych czasów – nadbałtyckiego sztormu, porwanego wiatrem namiotu, różnicami między namiotem z tropikiem i bez. Rozmowa o filmie potrafi wyzwolić i takie wątki.

„To nie mój film” nie jest obrazem banalnym. Nie ma wartkiej akcji. Nie porwie raczej młodych, którzy stoją na progu życia i nie zrozumieją jego zawiłości, dopóki jej nie zaznają. Za to ci, którzy zgromadzili już jakiś bagaż doświadczeń mogą znaleźć w nim, jak w zwierciadle, odbicie własnych losów i konsekwencji dokonanych wyborów.

Idź do oryginalnego materiału