To nie jest historia o Kopciuszku. "Anora" to kino, które dyszy w kark [RECENZJA]

kultura.onet.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: Mikey Madison i Mark Eidelstein w filmie Anora


"Anora" Seana Bakera nie jest filmem o Kopciuszku. Widz jest tu zaproszony do pulsującego, bijącego własnym rytmem świata, który wciąga od pierwszych scen. Oto historia, którą nie tylko śledzi się nad popcornem, ale która gwałtownie zaczyna dyszeć nam w kark. A jej finał zmusza do tego, by zrewidować wszystko to, co dotychczas myśleliście na temat seksworkingu. I robi to naprawdę w najlepszy możliwy sposób.
Idź do oryginalnego materiału