To mogły być hity. 10 filmów, które nie powstały, a powinny

filmweb.pl 6 dni temu
Zdjęcie: plakat


Nawet w biznesie filmowym, w którym planowanie to podstawa, niektóre tytuły po prostu nie wchodzą do produkcji. Z najlepiej zapowiadających się niezrealizowanych filmów można ułożyć oddzielną listę. Niedawno poznaliście już projekty skasowane przed rozpoczęciem zdjęć, a w tym zestawieniu znajdziecie kolejne dziesięć pomysłów na świetne fabuły, które nigdy nie ziściły się na wielkim ekranie.

10 filmów, które mogły być świetne, ale nigdy nie powstały



Biografia Howarda Hughesa, reż. Christopher Nolan



Ikoniczna postać amerykańskiej popkultury, lotnictwa i kinematografii zasługuje na własny film. Losy jego pełnej zwrotów akcji, ale tragicznej biografii poznaliśmy w obrazie Martina Scorsesego "Aviator". W filantropa i konstruktora wcielił się Leonardo DiCaprio. To właśnie początek prac nad tym projektem zakończył istnienie innego. Za ekranowy życiorys interesującego bohatera wziął się bowiem Anglik Christopher Nolan. Reżyser późniejszej trylogii Batmana był dopiero na początku swojej kariery w Hollywood. Gdy tworzył scenariusz filmu, w Fabryce snów debiutował ledwie rok wcześniej thrillerem "Bezsenność". Później w wywiadach twierdził, iż napisany tekst był najlepszym w jego dotychczasowym dorobku. Miał już choćby swój typ dotyczący odtwórcy głównej roli. Studio Warner Bros. miało już rozpoczynać rozmowy z Jimem Carreyem. Gdy za ten sam materiał źródłowy wziął się legendarny reżyser, Nolan porzucił marzenia o realizacji swojego projektu. Czy byłby to sukces na miarę "Oppenheimera"?

"Wschodnie obietnice 2", reż. David Cronenberg



Viggo Mortensen w filmie "Wschodnie obietnice"

Film z 2007 roku nie należy do typu produkcji, za które zwykle chwali się Cronenberga. Reżyser "Wideodromu", "Muchy" czy "Crash: Niebezpieczne pożądanie" stworzył bowiem gęsty thriller o gangsterskim półświatku w Londynie. Gwiazdą produkcji okazał się Viggo Mortensen, który za rolę płatnego zabójcy Nikolaja otrzymał nominację do Oscara. Twórca filmu niejednokrotnie mówił o kontynuacji. W niej poznalibyśmy też losy Kirilla (Vincent Cassel). Cronenberg po latach przyznał, iż scenariusz kontynuacji był już gotowy. Według niego Nikolaj miał wrócić do Rosji i zmierzyć się z prawdziwymi gangsterami, pozostawiając w tyle przestępców z obczyzny. Zdjęcia miały wystartować w październiku 2012, ale studio cofnęło finansowanie i projekt upadł.

"Leningrad: The 900 Days", reż. Sergio Leone



Za sprawą włoskiej legendy kina dostaliśmy najlepsze westerny w gatunku, a choćby portret życia imigranta w USA. Leone miał w planach związać się też ze wschodnią Europą i w swoim kolejnym projekcie cofnąć się do czasów II wojny światowej. Zainspirowany reportażem Harrisona Salisbury’ego chciał nakręcić epicki projekt o mieście Leningrad w trakcie kolejnych lat wojny. Głównego bohatera, amerykańskiego fotografa, który utknął w mieście, miał zagrać Robert De Niro, a muzykę przygotować Ennio Morricone. Koszty epickiej opowieści wyceniono na aż 100 milionów dolarów. Nazwisko reżysera odkręciło kurek z pieniędzmi i gwałtownie zebrano połowę kwoty. Prace przez cały czas trwały, za dwa dni Leone miał podpisać kontrakt na reżyserię. Ale ledwie 60-letni wizjoner zmarł w domu na zawał serca. Tym samym projekt upadł i nie ożywiły go choćby próby reaktywacji.

"Batman: Year One", reż. Darren Aronofsky



Niewiele brakowało, żeby przed wyczynami Zacka Snydera i Christophera Nolana inny twórca z wyrazistym stylem zabrał się za postać Mrocznego rycerza. Warner Bros. szukało sposobu na reboot serii po nieudanym widowisku "Batman i Robin". Ostatecznie wybór padł na komiks "Batman: Year One", za pomocą którego można pokazać losy zamaskowanego mściciela nowym widzom. Nazwisko Aronofsky’ego jako reżysera nowego film ogłoszono w 2000 roku. Prace szły jednak dość wolno, a kształtujący się projekt, zamiast rozrywki dla szerokiego odbiorcy, zaczął przypominać raczej wersję mrocznego filmu "Taksówkarz" w świecie superbohaterów. W końcu sam reżyser postanowił zrezygnować z projektu, zasłaniając się innymi zobowiązaniami. Na jego miejsce nie znaleziono innego twórcy, a projekt upadł. Dopiero honor postaci na ekranie miał uratować "Batman - Początek" z 2005 roku.

"Niepokonana Jane", reż. Lynne Ramsay



Ten film to szczególny przypadek, gdy na ekranie możemy oglądać finalny wynik afery za kulisami. W roli głównej wystąpiła Lynne Ramsay, niedoszła reżyserka projektu, znana z filmów "Musimy porozmawiać o Kevinie" i "Nigdy cię tu nie było". Spędziła rok, pracując nad kolejnymi elementami nadchodzącej produkcji, ale w przededniu zdjęć zrezygnowała z miejsca za kamerą. Do takiej decyzji miała popchnąć ją długa batalia z producentem Scottem Steindorffem, który podobno nie chciał oddać reżyserce kontroli nad ostateczną wersją filmu. Proces powstawania rozciągnął się jeszcze bardziej; Ramsay zastąpił Gavin O’Connor. Kształtu produkcji w ujęciu oryginalnej twórczyni nie zobaczymy już nigdy, ale można bezpiecznie założyć, iż przynajmniej dorównałby chłodnemu przyjęciu "Niepokonanej Jane" w kinach.

Zwiastun filmu "Niepokonana Jane"






"Double V Vega", reż. Quentin Tarantino



Plotki odnośnie następnych projektów Tarantino narastały, im bliżej do zakończenia kariery reżysera. Dziesiątym filmem w bogatym dorobku twórcy miał być "The Movie Critic", ale i ten pomysł skończył w przepastnej szufladzie na scenariusze. Wśród niezrealizowanych filmów Tarantino są też odwołania do jego poprzednich dzieł. Z tego grona na papierze najlepiej wyglądał "Double V Vega". Bohaterami mieli być bracia, Vincent z "Pulp Fiction" (John Travolta) i Vic ze "Wściekłych psów" (Michael Madsen). Tarantino opisywał, iż fabuła miała rozegrać się w trakcie osławionego pobytu podwładnego Marsellusa Wallace’a w Amsterdamie. Na weekendowy wypad do miasta przyjeżdża drugi z braci. Przygody nie znalazły swojego rozwinięcia i na zawsze pozostaną już jednym z dziesiątek nieurzeczywistnionych pomysłów reżysera.

"Blood on the Tracks", reż. Luca Guadagnino



Getty Images © Matt Winkelmeyer
Luca Guadagnino

Biografie największych muzyków zwykle zwykle powstają według tej samej, nudzącej formuły. W 2018 roku swoją oryginalną opowieść o dorobku Boba Dylana chciał zaproponować Luca Guadagnino. Tytuł niezrealizowanego filmu nawiązywał do płyty muzyka z 1975 roku, powstałej po rozpadzie jego małżeństwa. Reżyser nie chciał skupiać się na przykrych okolicznościach powstania krążka, ale wokół piosenek i motywów ułożyć nową historię. Projekt został zamknięty z powodu rozrastającego się budżetu. Kwestie finansowe zamknęły też drogę do kontynuacji remake’u "Suspiriów", poprzedniego filmu reżysera. W obu przypadkach Guadagnino musiał przełknąć gorycz porażki, a opowiadanie o Dylanie zostawić Jamesowi Mangoldowi.

"Heart of Darkness", reż. Orson Welles



Słynny reżyser jeszcze nie rozpoczął na dobre kariery w Hollywood, a już chciał porwać się na bardzo ambitny projekt. Jego ekranizacja powieści Josepha Conrada miała powstać dla RKO Pictures. Wizjoner przygotował dokładne plany – złożony z długich ujęć film miał oddać perspektywę głównego bohatera. Kolejne wymogi, rozrastający się scenariusz sprawiły, iż budżet osiągnął gigantyczny milion dolarów. Studio postanowiło zrezygnować z prac i zamiast "Jądra ciemności" dać Wellesowi gotowy scenariusz. Takim sposobem powstał "Obywatel Kane". Do dzisiejszych czasów nie przetrwała niestety większość taśm z materiałami testowymi, które powstały w trakcie prac nad "Heart of Darkness".

"Halo", reż. Neill Blomkamp/Guillermo del Toro



Losy tej adaptacji gry wideo rozkładają się na dwie dekady. Pierwsze prace nad filmem przypadają na 2005 rok. Jako producenta wykonawczego zaangażowano choćby Petera Jacksona. Stanowisko reżysera miał zająć Guillermo del Toro. Gdy odmówił, pracę dostał debiutant Neill Blomkamp. Ale kooperacja między studiami 20th Century Fox i Universal Pictures nie układała się tak kolorowo. Kością niezgody były oczywiście pieniądze – ostatecznie to one położyły nadzieje na realizację filmu. Blomkamp i Jackson współpracowali później przy "Dystrykcie 9", a fani Master Chiefa musieli poczekać do 2022, aby zobaczyć bohatera na ekranach. Serial "Halo" przetrwał na ekranach tylko przez dwa sezony.

"The Crusades", reż. Paul Verhoeven



Przez jedną nierozważną decyzję w Hollywood upadały nie tylko pojedyncze projekty, ale też całe studia. Holender Paul Verhoeven miał za sobą kasowy hit "Nagi instynkt", więc mógł przebierać w ofertach. Zdecydował się na rozwijanie kosztownego projektu – epickiego filmu historycznego osadzonego w czasach krucjat. Głównego bohatera miał zagrać sam Arnold Schwarzenegger. Przechodząca finansowe problemy firma produkcyjna Carolco Pictures musiała wybrać między dwoma kosztownymi przedsięwzięciami. Zamiast postawić na sprawdzonego Verhoevena, władze postawiły krzyżyk na stumilionowym filmie, przekazują środki na "Wyspę piratów" Renny'ego Harlina. Potencjalny zysk zamienił się w stratę, której nie udało się załatać. Firma ogłosiła ostateczne bankructwo, a widzowie pozostają z pytaniem: jaki film pojawiłby się na ekranach, gdyby twórca "Showgirls" dostał pieniądze na swoją wizję?
Idź do oryginalnego materiału