"Idź przodem, bracie": Postacie drugoplanowe i świetne sceny akcji
"Idź przodem, bracie" przedstawia historię Oskara Gwiazdy (Piotr Witkowski), który po tragicznej w skutkach akcji elitarnej jednostki policji, zostaje wyrzucony ze służb i rozpoczyna pracę w kompleksie handlowym. Jego sytuacja jest dość skomplikowana - boryka się bowiem nie tylko z poczuciem winy, ale również próbuje spłacić długi ojca, co ma pomóc rodzinie. Oczywiście, robi to w najgorszy z możliwych sposobów, a reakcja łańcuchowa, którą wywoła, sprawi, iż w niebezpieczeństwie znajdą się niedługo jego najbliżsi - siostra Marta (Aleksandra Adamska) i szwagier oraz jednocześnie najlepszy przyjaciel Sylwek (Konrad Eleryk).Reklama
Zapowiadany jako pełne widowisko akcji (i do tego ze świetnym zwiastunem) "Idź przodem, bracie" był jednym z seriali, na który czekałam tej jesieni najbardziej. Mówiąc krótko, produkcja nie spełniła moich oczekiwań, ale może po prostu oczekiwałam zbyt wiele lub rozminęłam się z tym, czym finalnie serial się okazał. Co nie znaczy, iż "Idź przodem, bracie" to zła produkcja.
"Idź przodem, bracie": Ten bohater do mnie nie przemawia
Piotr Witkowski stara się przedstawić swojego bohatera, który ma ogromne poczucie winy i walczy z atakami paniki, wiarygodnie. Na pewno plusem wątku Gwiazdy jest ukazanie problemów oficera elitarnej jednostki policji; jego stan emocjonalny. Jewa (serialowa ukochana Gwiazdy grana przez Anastasię Pustovit) w kilku scenach pomaga bohaterowi uporać się z demonami; pokazuje jak radzić sobie w trudniejszych chwilach i jak się uspokoić w trakcie napadu paniki.
Jednak Gwiazda nie jest postacią, którą jestem w stanie polubić i jej kibicować. To człowiek określany jako uparty, "dobry i honorowy chłopak". Tyle iż jego podyktowane przez honor egoistyczne decyzje sprawiają, iż bliskie mu osoby często znajdują się w niebezpieczeństwie i płacą za jego czyny bardzo wysoką cenę. Oskar się nie uczy, nie słucha, a wszystkie problemy ściąga na siebie oraz innych i znajduje się w sytuacji bez wyjścia w zasadzie na własne życzenie. Ale, zapominając na chwilę o mojej antypatii do Oskara, inne części składowe "Idź przodem, bracie" są o wiele lepsze.
Sceny akcji są świetnie zrealizowane - od tej otwierającej serial przez scenę rozgrywającą się w szpitalu po tę w nocy. Nie ulega wątpliwości, iż przygotowano ją z dbałością o szczegóły, a aktorzy (Witkowski, Eleryk, Jakub Wesołowski) musieli przejść przez odpowiednie szkolenie. Oprócz scen przedstawiających akcje policyjnej jednostki, w produkcji zobaczymy gangsterskie potyczki, wyrównywanie rachunków i kilka mniej lub bardziej mocnych scen.
"Idź przodem, bracie": Najbardziej emocjonalny punkt serialu
Podstawą opowieści (oprócz rozterek Gwiazdy) są relacje. Świetnie zarysowana jest przyjaźń pomiędzy Oskarem i Sylwkiem - ich braterstwo, lojalność. Na drugim planie doskonale radzi sobie Aleksandra Adamska. To jej postać oraz relacja z mężem przyciąga uwagę widza, kiedy wątek Gwiazdy go znuży. Eleryk i Adamska tworzą świetny duet, a ich historia to jeden z najjaśniejszych i najbardziej emocjonalnych punktów serialu.
Interesujący są również pozostali bohaterowie przemykający na drugim czy trzecim planie. Magdalena Walach wciela się w postać Skóry i aż chciałoby dowiedzieć się nieco więcej o jej bohaterce niż tylko kilka faktów rzuconych w określonych scenach. Damian Czorny (Marcin Kowalczyk) to z kolei postać, którą kocha się nienawidzić, ale choć do nieskazitelnych postaci bardzo mu daleko, ma ludzkie odruchy. Z kolei Piotr Adamczyk upodobał sobie dość czarny charakter, i znowu, szkoda, iż nie ma go w serialu trochę więcej.
Końcówka serialu jednoznacznie sugeruje, iż pierwszy sezon to nie koniec perypetii Oskara Gwiazdy. Drugi będzie miał z pewnością interesujący punkt zaczepienia i intrygującą dynamikę. o ile produkcja dostanie zielone światło na kolejne odcinki, to pewnie je obejrzę, ale nie będę ich wyczekiwać z niecierpliwością.
Zobacz też: Doceniony serial prawniczy wraca na Netflix. Wciąga od pierwszej minuty