"The Bear" zachwycił świat swoją intensywnością, emocjami, realizmem i chaotycznym rytmem życia kuchni w chicagowskiej knajpie zamienianej w ekskluzywną restaurację. Jeremy Allen White jako Carmen "Carmy" Berzatto, Ayo Edebiri jako Sydney i Ebon Moss-Bachrach jako kuzyn Richie stworzyli jedno z najmocniejszych ekranowych trio ostatnich lat, a reszta obsady wcale im nie ustępowała.
Od premiery pierwszego sezonu w 2022 roku serial stał się jedną z najbardziej docenianych produkcji telewizyjnych ostatnich lat. Serial zdobył rekordowe 11 nagród Emmy za drugi sezon oraz tytuł Programu Roku przyznawany przez Amerykański Instytut Filmowy (AFI) przez trzy lata z rzędu. Lista wyróżnień obejmuje również Złote Globy, nagrody Gildii Aktorów, Scenarzystów i Reżyserów, Critics Choice czy prestiżowe Peabody Awards.
Czwarty sezon "The Bear", który zadebiutował już w Polsce na Disney+, miał być powrotem do formy po bardziej kontemplacyjnym, wolniejszym sezonie trzecim. I choć tempo rzeczywiście przyspieszyło, to wielu krytyków i widzów twierdzi, iż serial "utknął w miejscu".
4. sezon "The Bear" z najgorszą oceną od krytyków
Pierwszy sezon "The Bear" zgarnął 100 procent od krytyków na Rotten Tomatoes, drugi – 99, trzeci – 89, a czwarty – 83 procent. To przez cały czas wysokie noty, a sezon jest oceniany jako "Certified Fresh" (to znak jakości od Rotten Tomatoes), ale – jak zauważa portal Screen Rant – "The Bear" zalicza wyraźny trend spadkowy, jeżeli chodzi o krytyczne recenzje. To najniższa nota w historii serialu.
Co więcej, noty od widzów poprawiły się wprawdzie w porównaniu do chłodno przyjętego sezonu trzeciego (od 51 proc. do 68 proc.), ale wciąż nie dorastają do poziomu, jaki osiągały pierwsze dwa lata emisji (92 proc.).
Jak zauważa Screen Rant, "The Bear" powiela błędy trzeciego sezonu – zamiast skupić się na dynamicznej, jasno poprowadzonej historii, rozprasza się na wątki poboczne i długie epizody poświęcone indywidualnym bohaterom. Przykładem może być cały odcinek poświęcony Sydney, która odbywa "samotną misję", niemającą większego wpływu na główną oś fabularną.
Z jednej strony daje to pole do popisu aktorom (krytycy zaznaczają, iż zwłaszcza Edebiri i Jamie Lee Curtis zachwycają w tej odsłonie), z drugiej – sprawia, iż narracja staje się "dryfująca" i – jak pisze The Hollywood Reporter – wygląda jakby serial był "zmęczony próbami przebijania samego siebie".
W recenzji TIME Magazine czytamy: "'The Bear' to dziś raczej przyjemna, komfortowa telewizja niż serial trzymający w napięciu – choćby jeżeli opowiada o ludziach próbujących przetrwać emocjonalny chaos". Z kolei Vanity Fair pisze wprost, iż "narracja nie trzyma się kupy" i trudno zaangażować się w historię.
Nie oznacza to, iż "The Bear" nie ma już nic do zaoferowania. Jak zauważa Slate, to przez cały czas „wspaniały serial o spotkaniach, relacjach i poszukiwaniu sensu – tylko bardziej jako 'hangout show' niż dramat o przetrwaniu”. A IndieWire dodaje: "Z jednej strony to wciąż emocjonalna bomba z wielkim sercem. Z drugiej – drugi sezon z rzędu, który nie dowozi".
Czy będzie 5. sezon "The Bear"?
Zakończenie czwartego sezonu zostawia Carmy’ego w punkcie zwrotnym i – jak informuje Screen Rant – rozmowy o piątym sezonie już trwają. Być może to właśnie kolejna odsłona pozwoli serialowi wrócić na szczyt, z którego – według wielu – właśnie zaczął powoli schodzić.
Jedno jest pewne: "The Bear" nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, ale jeżeli chce zachować status serialu kultowego, musi znów rozpalić ogień, który rozgrzał widzów w sezonach pierwszym i drugim.