Krystyna Podleska miała 22 lata, gdy Jerzy Gruza, który się w niej podkochiwał, polecił ją Jerzemu Skolimowskiemu przygotowującemu się wtedy do nakręcenia swojego pierwszego filmu w Anglii. Wiadomo już było, iż główną rolę w "Deep End" ("Na samym dnie") zagra ulubieniec młodych Brytyjek, obdarzony wyjątkową urodą 16-letni John Moulder-Brown...Reklama
"Zakochałam się w nim" - wspominała aktorka w wywiadzie-rzece "Dziewczyna Misia".
Krystyna Podleska: Kochała się do szaleństwa w idolu młodych Angielek
Choć na planie między Krystyną a Johnem mocno iskrzyło, nie było mowy - z uwagi na wiek aktora - o romansie. Christine Paul (takim nazwiskiem posługiwała się wówczas Podleska) dobrze wiedziała, iż nie może pozwolić sobie na uwodzenie młodszego od niej o ponad pół dekady. Uznała, iż musi poczekać, aż ten skończy 18 lat.
John był już od kilku miesięcy pełnoletni, gdy znów spotkali się na planie. Tym razem mieli zagrać w horrorze "Vampire Circus" ("Cyrk wampirów"). Uczucie, jakim zapałali do siebie w 1970 roku, tym razem rozszalało się z pełną mocą.
"Byliśmy razem 3 lata. To były burzliwe 3 lata" - opowiadała Krystyna w cytowanym już wywiadzie.
Ukochany Podleskiej robił oszałamiającą karierę, ona... czekała na swoje "pięć minut", jeżdżąc za nim z planu na plan.
Byli już parą, gdy Jerzy Skolimowski dał Johnowi rolę w filmie "Król, dama, walet". Chłopak stworzył w nim znakomitą kreację u boku Giny Lollobrygidy i Paula Nivena. Niestety, dla Krysi tym razem reżyser nie miał choćby epizodu, co nie przeszkadzało jej spędzać całych dni z ekipą.
"Film kręcono w Monachium, więc oczywiście pojechałam tam razem z Johnem, choć moja mama rozpaczała i powiedziała, iż nigdy kariery nie zrobię, jak zamiast siedzieć w Londynie i pilnować swoich spraw, będę siedziała sobie z ukochanym przez parę miesięcy w Monachium" - wspominała aktorska w swej książce.
Krystyna Podleska: Przez Johna zaniedbała swoje sprawy
Krystyna Podleska przyznała po latach, iż jej mama miała rację. Stwierdziła w wywiadzie-rzece, iż była zapatrzona w Johna i przez to zapomniała o swoich marzeniach.
"Mama nie aprobowała tego związku. A ja faktycznie zaniedbałam wtedy swoje sprawy. John bardzo dużo pracował, był wziętym młodym aktorem. Wszędzie z nim jeździłam..." - przyznała w rozmowie z Klaudią Iwanicką.
Po trzech latach drogi Krystyny i Johna zaczęły się rozchodzić, aż w końcu rozeszły się na dobre. Aktorka z żalem mówi, iż ich związek rozpadł się z powodu Mouldera-Browna, który po prostu nie potrafił dochować jej wierności. Po tym, jak ją rzucił, przysięgła sobie, iż już nigdy nie zaufa żadnemu mężczyźnie i od dzisiaj to ona będzie łamała serca.
"Wiem, iż się podobałam. Nie mogę udawać, iż nie miałam wielu związków. Chociaż nie zawsze w życiu jest tak, iż się podobasz temu, któremu byś się chciała podobać. Ale nie narzekam" - wyznała niedawno w rozmowie z "Panią".
Wśród mężczyzn, w których się podkochiwała, był swego czasu Janusz Głowacki. Uważała go za ideał mężczyzny. Śmieje się, iż przyjęła rolę w "Misiu", bo miała nadzieję, iż jak przyleci na zdjęcia do Warszawy, to go pozna na jakimś przyjęciu. Spotkali się dopiero rok później, kiedy przybył do Londynu na premierę "Kopciucha" w jej przekładzie. Powiedziała mu, iż żałuje, iż los nie skrzyżował ich ścieżek, gdy byli nieco młodsi i, co ważniejsze, wolni. Zostali przyjaciółmi.
Krystyna Podleska: Jej pierwszy mąż był kochającym dobrą zabawę bon vivantem
Tymczasem w 1976 roku Stanisław Dygat, który dobrze znał się z jej rodzicami, zarekomendował Krystynę Stanisławowi Lenartowiczowi kompletującemu akurat obsadę do filmu "Za rok, za dzień, za chwilę...". Reżyser zaprosił ją na zdjęcia próbne, po których bez wahania dał jej główną rolę. Niedługo później dostała koleją ofertę pracy - tym razem od Krzysztofa Zanussiego. Twierdzi, iż to udziałowi w jego "Barwach ochronnych" zawdzięcza rozpoznawalność i... pierwszego męża.
Janusza Różyckiego - syna jednego z trzech polskich matematyków, którzy rozszyfrowali Enigmę, malarza z dyplomem ukończenia Akademii Sztuk Pięknych i szermierza ze srebrnym medalem olimpijskim z Tokio - przedstawił jej jeden z członków ekipy filmu Zanussiego.
"Jancyk, bo tak się na niego mówiło, był szalenie przystojny i wysportowany. Lubił grać w karty, lubił przyjęcia, prawdziwy bon vivant" - opowiadała w wywiadzie-rzece.
Zanim "Barwy ochronne" trafiły do kin, była już żoną Janusza. Pojechał z nią do Anglii.
"(...) Dobrze się razem bawiliśmy. Z nim nigdy nie było nudno" - wspominała aktorka na łamach "Pani".
Po siedmiu latach rozstali się.
"Tak jakoś, po prostu... Inna sprawa, iż w moim życiu był już Jacek, mój przyszły drugi mąż" - twierdzi gwiazda "Misia".
Krystyna Podleska: Drugie małżeństwo aktorki też nie przetrwało próby czasu
Jacka Kasprzyka - światowej klasy dyrygenta, późniejszego wieloletniego dyrektora artystycznego Filharmonii Narodowej w Warszawie - poznała w telewizyjnym studiu w gmachu TVP na Woronicza. Tak się złożyło, iż oboje byli tego samego dnia "nagrywani" do "Tele-Echa". Aktorka żartowała później, iż zeswatała ich Irena Dziedzic.
"Zrobił na mnie doskonałe wrażenie, pomyślałam sobie - co za uroczy, inteligentny chłopak. Po nagraniu zaprosił mnie na obiad, ale ja wtedy kochałam się w innym, więc nic z tego nie wyszło. Spotkaliśmy się ponownie dopiero po ośmiu latach w Londynie. Zaprosił mnie na koncert" - wyznała na kartach "Dziewczyny Misia".
Krystyna Podleska doskonale pamięta, jak bardzo Jacek spodobał się jej, gdy po raz pierwszy zobaczyła go za pulpitem dyrygenta.
"Jak podnosił ręce do góry, to mdlałam z wrażenia" - mówi.
Jego też - podobnie jak Janusza Różyckiego - ściągnęła do Anglii i też w końcu zostawiła.
"Myślę sobie czasem, iż może nie wychodziłabym tak często za mąż, gdyby mężczyźni z Polski mogli legalnie zostać na Zachodzie. To były czasy, kiedy Polacy mieli kłopoty z poruszaniem się po świecie" - stwierdziła w swej książce.
Krystyna Podleska: Dopiero trzeci mąż naprawdę ją uszczęśliwił
Był 1988 rok, gdy do Londynu przyjechał rezydujący od kilku lat we Włoszech aktor i reżyser Janusz Szydłowski. Miał przez pewien czas występować u boku Podleskiej na scenie Teatru Polskiego ZASP w spektaklu "Powróćmy jak za dawnych lat". Traf chciał, iż wynajęto mu kawalerkę przy tej samej ulicy, przy której mieszkała Krystyna z rodzicami.
"Jeździł na próby samochodem, więc zaproponował, iż będzie mnie odwoził do domu. Odwoził, odwoził, aż w końcu został" - wspominała w "Pani".
Janusz Szydłowski mieszkał w stolicy Anglii przez dekadę. Założył tu własny kabaret, do którego ściągał artystów z Polski, reżyserował, grał. Zanim w 1998 roku zdecydował się wrócić do Krakowa, żyli w nieformalnym związku. A potem ona została w Londynie, by opiekować się schorowanymi rodzicami, on odbudowywał swoją karierę w Polsce.
Pewnego dnia, gdy ją odwiedził, wzięli ślub. niedługo potem jej rodzice odeszli, jedno po drugim.
"Wtedy mogłam dołączyć do Janusza" - opowiada aktorka.
Razem wybudowali dom w podkrakowskich Zielonkach, razem stworzyli na Grzegórzkach Teatr Variété, wciąż razem idą przez życie.
Źródła:
1. Książka "Dziewczyna Misia. Krystyna Podleska w rozmowie z Klaudią Iwanicką", wyd. 2016
2. Wywiad z K. Podleską, "Pani" (kwiecień 2022)
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz także:
Ujawniła, jak wyglądały ostatnie chwile Stanisława Tyma. "Koniec był ciężki"
Wszyscy pamiętają ją z kontrowersyjnych scen w "Misiu". Tak dziś żyje gwiazda
Podleska marzyła o romansie ze Stanisławem Tymem. Jego reakcja na zaloty ją zaszokowała