Tegoroczny wyścig po Oscary był szokująco chaotyczny i toksyczny. Zamiast o filmach, dyskusja skupiła się na tym, co wokół nich. Tym bardziej zadziwiające, iż sama gala okazała się wyjątowo nudna i bez polotu. Królem ceremonii okazał się Sean Baker. Wielkim nieobecnym natomiast... Donald Trump.