Choć „Sto lat samotności” to dzieło znane na całym świecie i najsłynniejsza powieść laureata Nagrody Nobla, Gabriela Garcii Marqueza, która sprzedała się w ponad 50 milionach egzemplarzy, przez ponad 50 lat nikt nie porwał się na stworzenie ekranizacji. Potencjalnych reżyserów mogły odstraszać nielinearna struktura, elementy realizmu magicznego i sam motyw wielopokoleniowej opowieści. Ale to jeszcze nie wszystko. Jej autor podkreślał, iż zgodziłby się na to, tylko jeżeli film czy serial „będzie trwać kilka godzin, zostanie nakręcone po hiszpańsku i powstanie w Kolumbii”. Rodzina pisarza, który zmarł w 2014 roku, potraktowała jego słowa poważnie i nie miała zamiaru sprzedać praw do ekranizacji pierwszemu lepszemu producentowi. Wreszcie pojawili się twórcy, którzy wraz z Netfliksem zamierzali spełnić warunki Marqueza i zdobyli zaufanie rodziny zmarłego artysty.
Netflix pokazał zwiastun „Stu lat samotności”. To może być premiera roku
Ta wielka powieść na małym ekranie, czyli „Sto lat samotności” zabierze widzów do miasteczka Macondo, by opowiedzieć o losach rodziny Buendia. Pokolenia rodu wychowują się w miejscowości przepełnionej szaleństwem, tragicznymi romansami oraz krwawymi sporami. Przede wszystkim jednak wisi nad nią nieuchronna klątwa, skazująca mieszkańców na trwającą wiek samotność.
Jesteśmy zachwyceni, iż Netflix wspiera lokalne produkcje, angażując latynoamerykańskich twórców i aktorów
Chcąc zapewnić jak najwyższą jakość serialu, do współpracy zaproszono najbardziej cenione gwiazdy przemysłu filmowego Ameryki Południowej. Za casting do „Stu lat samotności” odpowiedzialny jest zespół, który pracował przy filmach Pedra Almodóvara. Muzykę do serii Netfliksa skomponował Camilo Sanabria, który wcześniej nagrywał ścieżki dźwiękowe do takich produkcji jak „Alias Maria”, „Oni niosą śmierć”, „Róg” czy „Amazona”. Natomiast nad kostiumami czuwali znawcy historii Kolumbii.
Ważnym elementem „Stu lat samotności” są elementy realizmu magicznego. Przedstawienie go na ekranie to zawsze wyzwanie dla twórców, ponieważ musi sprawiać wrażenie nieodłącznej części rzeczywistości.
Wydarzenia w książce, choć niesamowite, ukazane są jako naturalna część świata. Tak też je potraktowaliśmy
Widzowie, którzy czytali już powieść, mogą liczyć na to, iż zobaczą słynny deszcz żółtych kwiatów, unoszącą się kobietę oraz białe ptaki, które poszukują mieszkańców. Twórcy zrezygnowali z używania sztucznej inteligencji (co wydaje się być dobrym wyborem, jeżeli przypomnimy sobie małpy z „Gladiatora II”) i postawili na rzemiosło.
Każdy element zaplanował ludzki umysł. Efekty wizualne były obecne, ale projekt od początku był pomyślany jako bardzo tradycyjny, oparty na klasycznej scenografii, takiej jak ta używana dawniej
„Sto lat samotności” na Netfliksie już w grudniu
Netfliksowi udało się kupić prawa do adaptacji „Stu lat samotności” od synów Marqueza w 2019 roku. Dzisiaj możemy zobaczyć już zwiastun serialu, który ukaże się na czerwonej platformie streamingowej w środę, 11 grudnia. Produkcję podzielono na dwie części, a każda z nich będzie miała po osiem odcinków.
Bez wątpienia może to być jedna z najgłośniejszych premier amerykańskiego giganta tego roku i jednocześnie jedna z najambitniejszych produkcji w historii Ameryki Łacińskiej. Zwiastun „Stu lat samotności” możecie zobaczyć poniżej.
Już 11 grudnia na ekranie w Netflixie będzie można zobaczyć ikoniczne momenty z powieści. Założenie Macondo i przybycie Melquíadesa, perypetie życia rodzinnego, namiętności mieszkańców miasta, konflikty polityczne i wynikająca z nich wojna oraz kasztanowiec, na którym José Arcadio Buendía spełnia przepowiednię o swojej samotności, uwalniając deszcz żółtych kwiatów – to tylko część z nich
Jeśli uwielbiacie śledzić nowości od Netfliksa, już w piątek możecie zobaczyć nowy serial o słynnym kierowcy wyścigowym F1. Na platformie pojawi się fabularna seria o trzykrotnym mistrzu świata, tragicznie zmarłym podczas Grand Prix San Marino.
Zobacz także: Kolejny polski serial będzie hitem? W rolach głównych Tomasz Kot i Magdalena Koleśnik