Kiedy Ferzan Özpetek opowiada o swoim najnowszym filmie, sięga do wspomnień – tych bardzo osobistych, z czasów, gdy jako drugi reżyser odwiedzał warsztaty krawieckie włoskiego świata filmu. Pracownie jak Tirelli, gdzie tkaniny były układane z pietyzmem, guziki dobierane z obsesyjną precyzją, a kobiety pochylały się nad projektami niczym nad świętymi rękopisami, jawiły mu się jako sanktuaria codziennego piękna. To właśnie tam, w latach osiemdziesiątych, po raz pierwszy poczuł, iż kostium to coś więcej niż tylko ozdoba sceny czy kadru. To nośnik opowieści, znak czasu, oddech epoki. Tak narodziły się „Diamenty”.
Film zrodzony z fascynacji rzemiosłem i kobietami. Bo w tym świecie dominują one – krawcowe, projektantki, szwaczki. Ich historie utkane są z nici, ale i z emocji, czułości, intymnych relacji. Özpetek mówi o nich z szacunkiem, czułością, jakby znał je wszystkie osobiście. I w pewnym sensie zna – inspirowały go całe życie. W „Diamentach” zderza je z pamięcią, ze swoim młodzieńczym zachwytem i z nostalgią za światem, który bezpowrotnie minął. Tkaniny się zmieniły, kroje poszły w zapomnienie, a dziś już raczej przerabia się to, co kiedyś stworzono z miłością od zera.
Stefano Ciammitti, projektant kostiumów, mówi z kolei, iż to pierwszy raz, gdy kostiumy są głównymi bohaterami filmu. Już na etapie scenariusza został zaproszony do pracy, dzieląc się anegdotami, przesądami, pamięcią o pracy zespołowej przy jednym projekcie, który rósł w czasie jak architektoniczna konstrukcja – kolektywna, zmienna, ale w efekcie idealnie spójna. Wspólnie z reżyserem i scenarzystkami pracował nad suknią, która pojawia się przez cały film – czerwoną, uszytą z 160 metrów materiału, podszytą czarną krynoliną. Jej powstawanie dokumentowano jeszcze przed pierwszym klapsem. Obserwacja szwaczek przy pracy, ich rąk, spojrzeń i porozumienia bez słów, stała się dla aktorek szkołą, jakiej żadna akademia nie zapewni.
To właśnie ten kobiecy krąg – siostry, matki i córki, współpracowniczki – stał się osią filmu. Nie tylko w fabule, ale i na planie. Özpetek podkreśla, iż zawsze doskonale dogadywał się z aktorkami. I iż „Diamenty” to opowieść o więzi – nie tylko tej między postaciami, ale i między kobietami w ogóle. Czuł ją na planie, gdy wszystkie artystki chodziły razem na lunch, wspierały się nawzajem, tworzyły wspólną przestrzeń zaufania. Tak jak dawniej w pracowniach krawieckich.
W tym filmie rzeczywistość miesza się z przeszłością. Aktorki grają swoje bohaterki w różnych epokach, zmieniają się nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. Czas się przenika. To zabieg nieprzypadkowy – Özpetek wraca tu do lat swojej młodości, jakby chciał jeszcze raz dotknąć tego, co już nie wróci. Oddaje też hołd tym aktorkom, z którymi nie zdążył pracować, a które odcisnęły piętno na jego twórczości – Mariangeli Melato, Virnie Lisi, Monice Vitti.
Dla Ciammittiego „Diamenty” to także hołd dla mistrzów – Gherardiego, Donatiego, Tosiego. Na ekranie pojawiają się sukienki Piera Gherardiego dla Miny, kostiumy zaprojektowane przez maestra Piera Tosiego dla Luchina Viscontiego (do roku 1975), czy też sukienki Danila Donatiego z archiwów Sartoria Farani stworzone do filmu Federica Felliniego „Casanova” – nie tylko jako cytaty, ale jako element żywej pamięci. Niczym relikwie, są świadectwem kunsztu, który nie powinien zostać zapomniany.
Film, który miał być opowieścią o tkaninach i krawiectwie, staje się czymś więcej – refleksją o świecie, w którym kobiety tworzyły rzeczy piękne z potrzeby serca. I gdzie guziki były równie ważne jak diamenty.
************************************
Lata 70., Rzym, pracownia krawiecka prowadzona przez dwie siostry, w której powstają niezwykle piękne i dopracowane kostiumy filmowe. To tu, między śmiechem a łzami, poznajemy namiętności, tęsknoty i lęki głównych bohaterek oraz ich współpracownic podzielających tę samą pasję do szycia.
Włoski klimat, kolory, humor nadają lekkości głębokiej i mocnej opowieści o emocjach. Ten film to utkana ze wspomnień podróż, która pozwala poczuć siłę, wrażliwość i piękno ukryte w codziennych losach kobiet. To kino, które przypomina, iż każda z nas jest ważna – niezależnie od tego, czy jest na scenie, czy za kulisami.
„Diamenty” to barwna, poruszająca opowieść o kobietach, ich marzeniach, sile i tajemnicach.
Ferzan Özpetek, jeden z najbardziej wrażliwych reżyserów współczesnego kina, powraca z filmem pełnym czułości i pasji. Zbiera wokół siebie swoje ulubione aktorki (w tym Kasię Smutniak), oddając im hołd poprzez autentyczne, pełne życia role, tworząc historię, w której przenikają się rywalizacja i siostrzeństwo, pasja i pustka, śmiech i wzruszenie.
************************************
Diamenty, reżyseria: Ferzan Özpetek, scenariusz: Elisa Casseri, Carlotta Corradi, Ferzan Özpetek, zdjęcia: Gian Filippo Corticelli, obsada: Luisa Ranieri, Jasmine Trinca, Kasia Smutniak, Elena Sofia Ricci, Aurora Giovinazzo, Włochy 2024, czas trwania: 135 min