Tina Romero kręci swój pierwszy film o zombie – Queens of the Dead

popkulturowcy.pl 3 miesięcy temu

Tina Romero – córka legendarnego George’a Romero – rozpoczyna pracę nad horrorem Queens of the Dead. Film przeniesie twórczość jej ojca w czasy współczesne. Premiera przewidywana jest na przyszły rok.

Zombie mojego taty zawsze odzwierciedlały to, co działo się na świecie, a ja czuję się odpowiedzialna za przejęcie pałeczki i utrzymanie zombie Romero przy życiu. Oddam im hołd, jednocześnie przedstawiając własny głos oraz perspektywę, która różni się od perspektywy ojca.

-Tina Romero

Film, którego zdjęcia rozpoczną się jeszcze w tym miesiącu, będzie przedstawiał klasyczną epidemię zombie Romero jako seksowną, cekinową bajkę o drag queen w queerowym klubie w Nowym Jorku. „Akcja filmu będzie się rozgrywać w ciągu jednej nocy, na początku inwazji umarłych” – zdradza Romero w wywiadzie z Fangorią. „Znajdujemy się na dużej imprezie w magazynie w Bushwick. Mamy promotorkę, której wszystko się wali, a główny wykonawca rezygnuje, więc musi wezwać przyjaciela – emerytowaną drag queen – aby wskrzesił swój show i uratował noc. Będzie to noc wielu zmartwychwstań” – mówi ze śmiechem. „Nasi bohaterowie zostają uwięzieni w nocnym klubie w Bushwick i muszą zdecydować: wydostać się, czy zabarykadować? I muszą przetrwać noc. Chodzi o to, by grupa zwykłych ludzi odnalazła w sobie umiejętności survivalowe”.

Tina Romero zapewniła, iż scenariusz Queens of the Dead, który stworzyła wraz z powieściopisarką i komiczką Erin Judge, uhonoruje przeszłość, prezentując krwawe oblężenie, w którym protagoniści walczą o życie. „To będzie taneczny pociąg przez apokalipsę zombie”, śmieje się. „Wierzę, iż filmy o zombie powinny być zabawne. Mam nadzieję, iż widzowie uznają tę produkcję za znakomitą przejażdżkę pełną dobrych jump scare’ów, smakowitego gore i ciekawych postaci”.

Tina nie była uzależniona od horrorów jako dziecko, ale dorastanie w domu Romero gwarantowało pewien poziom ekspozycji. „Mój świat zawsze był dziwnym zestawieniem ciemności i światła, i to właśnie uważam za sedno mojej kreatywności”.

Ta kreatywność napędzała udaną karierę na nowojorskiej scenie klubowej (pod pseudonimem DJ TRX). Mimo wszystko, Tinie zawsze towarzyszyło pragnienie tworzenia filmów. „Siedzę w tym od jakiegoś czasu; bakcyla złapałam bardzo młodo” – mówi. „Poszłam do szkoły filmowej, zrobiłam wiele krótkometrażówek i teledysków, a od lat marzyłam o debiucie pełnometrażowym”. Początkowo opierała się przyciąganiu gatunku horror. „Ludzie zawsze pytali, czy nie chcę nakręcić filmu o zombie, a ja zawsze odpowiadałam: Nie, chcę nakręcić Piotrusia Pana z zamianą płci! Nie chciałam robić nic o zombie, dopóki nie wiedziałam, jak zrobić to w zgodzie ze sobą jako artystką, oraz jako coś, co czułam w moim świecie i wiedziałam, iż będzie to historia, którą mogłabym opowiedzieć”.

Romero zainspirowała się dzięki swojej pracy jako didżejka.

Była taka impreza, którą regularnie prowadziłam jako DJ. Była to popularna cotygodniowa zabawa, a pewnego roku jeden z promotorów zakończył współpracę i założył konkurencyjną imprezę, która miała odbywać się tej samej nocy. To była wielka drama i wojna w mediach społecznościowych. Pierwotny organizator opublikował manifest, w którym zadał pytanie: Kiedy społeczność queer przestanie pożerać siebie nawzajem? Uderzyło mnie to jak grom z jasnego nieba. Pomyślałam: O Boże, to jest dla mnie droga do horroru. Chcę spojrzeć na zombie przez pryzmat coming outu, a konkretnie w ramach tej społeczności.

Pomysł potrzebował trochę czasu, by rozkwitnąć. „Przedstawiłam go mojemu tacie, a on powiedział: działaj. Niestety zmarł, zanim zdążyłam przygotować projekt” – mówi Romero. „Ale wtedy pojawił się COVID i dało mi to możliwość skupienia się i ukończenia scenariusza. A nie był to najłatwiejszy czas na nakręcenie czegoś. To zdecydowanie było jak ciągnięcie sań pod górę”.

Uczucie Tiny do pracy jej ojca jest namacalne. „Cieszę się, iż mogę umieścić zombie Romero w tym świecie. Gdy mówię 'zombie Romero’, trzymam się mitologii: powolne poruszanie się, jedno ugryzienie cię zmienia, trzeba oddzielić mózg, utrzymuje się trochę poczucia człowieczeństwa”. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, iż ostatnią rzeczą, jakiej chciałby jej tata, jest puste naśladownictwo (przekonuje, iż jej zombie będą miały „nowy smak”). Jest pewna, iż Queens of the Dead musi być przede wszystkim autentyczne dla jej własnej wrażliwości artystycznej – co może wymagać dostosowania się od oldskulowych fanów zombie.

„Moje spojrzenie na świat jest kobiece, queerowe i bardzo taneczne. Opisuję docelowy gatunek jako glam gore zom-com”. A jak dokładnie będzie to wyglądać na ekranie? „Może być trochę brokatu we krwi” – śmieje się. „Kiedy byłam w liceum i na studiach, bardzo interesowałam się tańcem i choreografią. Układałam choreografie dla 30 osób. Zawsze stawiam na widowiskowość. Jestem nieco bardziej nastawiona na fantastykę oraz design: w co ubierzemy zombie? Oczywiście jest to coś, z czym mój tata również świetnie się bawił. Myślę jednak, iż w mojej wizji jest trochę więcej fantasy i elementu glam”.

Romero rzuca na temat nowego filmu jedną konkretną bombę, która może podzielić fanów starej szkoły zombie – „W tym filmie nie będzie broni” – deklaruje reżyserka. „Uważam, iż zabijanie zombie dzięki broni jest nudne. Tu chodzi o majsterkowanie. Jaką broń zrobi drag queen z tego, co ma w garderobie? Brak broni jest jednym z głównych założeń tego filmu”.


Źródło grafiki: Fangoria

Idź do oryginalnego materiału