THE POLICE „Synchronicity” • A&M Records, 2 x SHM-CD (2024) ⸜ RECENZJA

highfidelitynews.pl 2 miesięcy temu

„Synchronicity” to piąty i ostatni album studyjny brytyjskiego zespołu rockowego The Police; wydany został 17 czerwca 1983 roku przez wytwórnię A&M Records, będącą dzisiaj częścią Universal Musci Company.

Istnieje konsensus co do tego, iż jest to najbardziej udana płyta zespołu. Dotarła do pierwszego miejsca list w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych sprzedając się tam w ponad ośmiomilionowym nakładzie. Założony w 1977 roku zespół wydał zaledwie pięć studyjnych płyt długogrających, rozpadł się w 1986 roku, a mimo to jest uważany za jedną z najbardziej wpływowych tego typu grup w świecie muzyki rozrywkowej.

Jego twórczość określa się najczęściej, jak to robi Wikipedia, jako połączenie muzyki rockowej z wpływami reggae i jazzu, a wersja anglojęzyczna dodaje do tego jeszcze New wave. Z kolei The Virgin Encyclopedia of Popular Music Colina Larkina mówi wprost o „minimalistycznej muzyce pop” (s. 984). Wskazuje się również na rozbudowane aranżacje piosenek, mimo iż The Police to przecież tyko trzech muzyków: grający na basie i śpiewający Sting (Gordon Sumner), gitarzysta Andy Summers, śpiewający również w chórkach, oraz perkusista Stewart Copeland; dodajmy, iż przez chwilę, na samym początku grał z nimi francuski gitarzysta Henry Padovani.

16 lipca tego roku ukazał się najnowszy remaster tej płyty, wraz z wieloma dodatkowymi materiałami. Testujemy dwupłytową wersję SHM-CD z Japonii.

tekst WOJCIECH PACUŁA

zdjęcia „High Fidelity”

THE POLICE „Synchronicity”

Wydawca: A&M Records/Universal Music Group UICY-16234/5

Format: 2 x SHM-CD
Premiera: 26 lipca 2024
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: 6-7/10

www.UNIVERSALMUSIC.com

Synchronicity jest jednym z najbardziej przebojowych albumów rockowych. Wykrojone z niego single Every Breath You Take, King of Pain, Wrapped Around Your Finger i Synchronicity II są wciąż chętnie odtwarzane, nie tylko przez stacje specjalizujące się w „złotych przebojach”, ale i radiostacje głównego nurtu. Dodajmy, iż pierwszy z nich ukazał się w maju 1983 roku, a piosenka ta została napisana przez Stinga w czasie, kiedy mieszkał w domu Iana Fleminga, twórcy książek o Jamesie Bondzie.

Tytuł albumu i większość materiału do piosenek zostały zainspirowane książką Arthura Koestlera The Roots of Coincidence (1972). Podczas rozdania nagród Grammy w 1984 roku album był nominowany do pięciu nagród, w tym do tytułu Albumu Roku, i zdobył trzy z nich. W momencie wydania i po Synchronicity Tour popularność The Police była tak wysoka, iż według BBC i „The Guardian” był to „prawdopodobnie największy zespół na świecie”. Jak czytamy w Wikipedii, album Synchronicity osiągnął pierwsze miejsce zarówno na UK Albums Chart, jak i US Billboard 200, i sprzedał się w ponad ośmiu milionach egzemplarzy w USA; więcej → TUTAJ.

Nagranie

Płyta została przygotowana w dość krótkim czasie, jak na dużą grupę rockową, bo pomiędzy grudniem 1982 i lutym 1983 roku, i została wyprodukowana przez HUGHA PADHAMA. To brytyjski producent muzyczny współpracujący z samymi wielkimi: Philem Collinsem, zespołami XTC, Genesis i Human League, realizujący solowe projekty Stinga i płyty The Police. Jak czytamy w Wikipedii, był pionierem (wraz z Peterem Gabrielem i producentem Steve’em Lillywhite’em) dźwięku perkusji z „bramkowanym pogłosem”, który usłyszymy w piosence Collinsa In the Air Tonight.

⸜ THE POLICE Synchronicity • edycja SHM-CD z 2024 roku

Na miejsce nagrania wybrano AIR Studios Montserrat sir George’a Martina, producenta zespołu The Bealtes, w których trzy lata później powstanie album Brothers in Arms Dire Straits, na którym Sting zaśpiewa gościnnie w utworze Money For Nothing. Dodatkowe ścieżki do Synchronicity położono w Le Studio (Quebec).

AIR Studios Montserrat było studiem nagraniowym zlokalizowanym na wyspie Montserrat na Karaibach, w mieście Salem. Studio zostało otwarte w 1979 roku. Było znane z obszernej listy sławnych klientów i popularne ze względu na sielankową atmosferę. Nagrywali tam tacy artyści jak Elton John, Dire Straits, Phil Collins, Eric Clapton, Paul McCartney, Duran Duran, Sheena Easton, Mike + The Mechanics, The Rolling Stones i wielu innych. Przed albumem Synchronicity The Police nagrali tam album Ghost In The Machine, a Sting zarejestrował demo do swojej solowej płyty The Dream of the Blue Turtles. adekwatne nagrania do tej ostatniej miały jednak miejsce na innej wyspie Karaibów, na Barbados, być może dlatego, iż AIR Studios było wówczas zarezerwowane przez Dire Straits… Odbił to sobie później, miksując tam koncertowy album Bring On The Night (1986) i nagrywając większość płyty Nothing Like The Sun (1987).

We wrześniu 1989 roku wyspa Montserrat została zdewastowana przez huragan Hugo, także i studio, co wymusiło jego zamknięcie.

⸜ Tył nowego wydania z OBI

Przez pierwszą część działalności studio korzystało z magnetofonów analogowych firmy MCI, a od 1985 roku z cyfrowych Sony DASH. Synchronicity to jednak w pełni analogowa „robota”. Ścieżki nagrywane były na jednym z dwóch 24-ścieżkowych magnetofonów, MCI JH-24 i MCI JH-110. Przypomnijmy: Music Center Incorporated było amerykańską firmą produkującą urządzenia studyjne – jako pierwsza skomercjalizowała magnetofon z dwudziestoma czterema śladami. W 1982 roku została kupiona przez Sony Corporation. Master płyty The Police zgrywano na magnetofonie Ampex ATR-102 z półcalową taśmą (studio miało trzy takie maszyny). Z kolei dema utworów nagrywano na magnetofonie kasetowym Nakamichi.

Najważniejszym elementem wyposażenia studia, który przetrwał zmianę systemu nagrywającego, był wspaniały stół mikserski Neve A4792 8078, 52-kanałowa konsola zbudowana na zamówienie, wyposażona w automatykę NECAM. Wśród urządzeń peryferyjnych warto wymienić kompresory UREI 1176, equalizery i de-essery tej samej firmy, a także systemy redukcji szumów Dolby M16 i Dolby 361 Processor z kartą CAT 22 Dolby A. Muzykę odsłuchiwano na kolumnach Altec 604, JBL 4350, JBL 4343, Tannoy HPD Golds oraz UREI 813C Time-Aligned. Z ciekawostek powiedzmmy, iż w sali nagrań stał przepiękny, ogromny fortepian Bosendorfer 225 Imperial.

⸜ Tył nowego wydania po zdjęciu OBI

Dzięki wielu wywiadom wiemy dość dokładnie, jak wyglądała sesja nagraniowa. Było to nagranie na tzw. „setkę”, ale nie w jednym pomieszczeniu, jak niegdyś robili to jazzmani, a w osobnych pokojach, z muzykami odizolowanymi od siebie. Stewart Copeland ze swoją perkusją został umieszczony w jadalni kompleksu, która została połączona z reżyserką za pośrednictwem łącza wideo. Sting śpiewał w samej reżyserce, a gitarzysta Andy Summers grał we adekwatnym studiu. Według współproducenta i inżyniera Hugh Padghama, separacja została przeprowadzona po to, aby uzyskać najlepsze brzmienie każdego instrumentu i „ze względów społecznych”. Sting wyjaśnił, jak ta konfiguracja działała dla niego:

W moim przypadku to dlatego, iż nie ma nic gorszego niż słuchanie basu przez zestaw słuchawek. Zasadniczo brzmi to jak pierdzenie żaby. Gram znacznie lepiej, gdy dźwięk wydobywający się z instrumentu jest bogaty i ciepły. Gdybyśmy grali razem w tym samym pomieszczeniu, nie bylibyśmy w stanie usłyszeć niczego poza perkusją, ponieważ gitarzysta musi mieć dużą głośność, aby osiągnąć określony poziom zniekształceń, pasji lub emocji. Gram w studiu obok inżyniera [Hugh Padghama], więc słyszę instrumenty zbalansowane i zmiksowane mniej więcej tak, jak zabrzmią na płycie.
⸜ VIC GARBARINI, The Police report – The lion in winter, „Musician”, June 1983.

Wikipedia mówi, iż podczas nagrań zespół wykonywał wiele podejść (ang. takes) do każdego utworu, od kilkunastu do ponad dwudziestu (!). Muzycy wraz z Padghamem słuchali następnie każdego ujęcia i wybierali najlepsze fragmenty, które były edytowane razem w jedną całość, do której następnie, zarówno w AIR Studios, jak i później w studiu w Kanadzie, dogrywano kolejne ścieżki. Album jest więc, pomimo nagrania go „na żywo w studiu”, mocno wyprodukowany. W tym samym materiale mówi się o tym, iż wokale często były zgrywane w międzyzgraniach, aby zrobić miejsce na kolejne ścieżki na 24-śladowym magnetofonie. Padgham wspominał o powodach „socjalnych”, prawda? – Proszę bardzo:

Podczas nagrywania Every Breath You Take Sting i Copeland starli się z sobą, a Padgham prawie zrezygnował z projektu. To jeden z niewielu utworów, który był pierwotnie nagrywany metodą „na żywo”, ale z powodu wielu nieudanych ujęć musiał zostać zmontowany w całości z dogrywek, w tym dogranych wszystkich partii perkusyjnych.
⸜ Hasło: „Synchronicity (The Police ALbum)” w: → en.WIKIPEDIA.org, dostęp: 2.10.2024.
⸜ Płyty w japońskich wydaniach wsuwa się do antystatycznych foliowych okładek

The Police to zespół, którego muzyka wymyka się prostym kategoryzacjom, mimo iż jego skład jest wprost punkowy. Z drugiej jednak strony sięga on po instrumentarium używane przez zespoły postpunkowe, w tym instrumenty elektroniczne. Na Synchronicity pełnią one kluczową rolę w budowaniu aranżacji. A jednym z najistotniejszych wydaje się sekwencer Oberheim DSX.

To było pierwsze użycie tego instrumentu przez Stinga, a pojawił się on w utworach Walking in Your Footsteps (jak czytamy w Wikipedii i w innych źródłach, podobno był to pierwszy utwór, który zaprogramował za jego pomocą) i Synchronicity I. Jak dalej czytamy, wokalista zespołu „zdawał się czerpać przyjemność z przesuwania jego pracy do granic możliwości” i porównał go do komputera HAL z filmu Stanley’a Kubricka pt. 2001: A Space Odyssey (1968).

Co ciekawe, instrument ten był również jednym z najważniejszych elementów muzyki innego zespołu, o którym trudno powiedzieć „postpunkowy” czy choćby New wave , Depeche Mode. Czytamy:

Oberheim stał się marką wybieraną przez wiele zespołów rockowych, ale model OB-8 znalazł fanów w wielu innych kręgach. Jego, godnymi uwagi, zwolennikami byli Soul II Soul, Prince, Simple Minds i Depeche Mode – OB-8 zapewnił bas na albumie Construction Time Again z 1983 roku.
⸜ DAVE GALE, Vintage Rewind: Oberheim OB-8 – The Spirit Of The 80s, → MUSICTECH.com, 3 stycznia 2018, dostęp: 30.09 2024.

Nie dość, iż zespół ten ochrzcił jego nazwą jeden ze swoich utworów, to jeszcze intensywnie wykorzystywał go na swoich pierwszych płytach. A ostatnio, zarówno w czasie koncertów. Na stronie polskiego fandomu czytamy:

Nad Rolandem jako górny klawisz, pojawiła się nowość w scenicznym sprzęcie depeche MODE, czyli klawisz Oberheim OB.-X8 Tour. (…) Ten model nazwany OB-X8 Tour łączy w sobie adekwatnie 3 inne instrumenty: OB-X, OB-XA, OB-8. Firma Oberheim postanowiła stworzyć coś, co muzycy pragnący mieć na scenie analogowy instrument na pewno docenią.
Instrument posiada klawiaturę przygotowaną przez potentata w tym zakresie, firmę FATAR. 4600 gotowych do użycia lub edycji brzmień, 8 głosową polifonię, oryginalne filtry Curtis oraz delikatne filtry VCF dające takie specyficzne ciepłe analogowe brzmienie. Całość tego cacka zamknięta jest w drewnianej obudowie z drewna orzechowego. Instrument ten służy do odgrywania głównie, krótkich charakterystycznych melodii znanych ze starych utworów depeche MODE dodatkowych dźwięków ubarwiających aranż, głównie partii efektowych, które na poprzednich trasach były domeną Fletcha.
⸜ JARI, Na czym Depeche Mode grają na koncertach, → 101dm.pl 20.06.2022.

Ostateczne dogrywki ścieżek i miks płyty Synchronicity zostały wykonane w ciągu zaledwie dwóch tygodni w Le Studio w Morin-Heights, od połowy stycznia do lutego 1983 roku, ponownie korzystając z konsoli SSL, choć nieco innej. Summers zastanawiał się nad przejściem od nagrywania do miksowania:

Dopiero gdy wzięliśmy tydzień wolnego [po nagraniu albumu na Montserrat] i zaczęliśmy go słuchać w Kanadzie, prawie po raz pierwszy, zdaliśmy sobie sprawę, iż jest dobry. Kiedy nagrywasz, przez twój umysł przechodzi ta straszna, straszna wątpliwość – „po prostu nie możemy już tego robić”. To niewiarygodne. Potem w końcu wychodzisz ze studia i cała sprawa zaczyna nabierać własnego życia i tożsamości.
⸜ PAUL COLBERT, Summers, „One Two Testing” № 10, maj 1984 za: → www.MUZINES.co.uk, dostęp: 4.10.2024.

Padgham wspomniał w wywiadzie dla magazynu „Studio Sound”, iż wyglądało to w ten sposób: rano wykonywał większość prac mikserskich, a w tym czasie zespół jeździł na nartach. Muzycy wracali do studia, aby pomóc dopracować miks, sugerując kilka zmian i tak w kółko. Wikipedia dodaje, iż w późniejszych wywiadach wspominał jednak, iż z powodu napięć w grupie, „co najmniej jeden członek zespołu był obecny w studiu, podczas gdy inni byli na nartach”. Po czym dodał, iż chociaż napięcie w pokoju było czasami aż wyczuwalne, „pod wieloma względami właśnie ono jest tym, co doprowadziło do powstania tak dobrego albumu”; więcej → TUTAJ.

Wydanie

Oryginalnie płyta Synchronicity ukazała się na krążku LP, równocześnie w wielu krajach, w kilku kolorach winylu oraz z nieco zmienianymi okładkami; ukazała się również kaseta magnetofonowa oraz 8-ścieżkowy kardriż. Na LP zamieszczono dziesięć utworów, a jedenasty, Murder by Numbers, dołożono w wydaniach CD oraz na kasecie. Trudno to dzisiaj pojąć, ale wytwórnie promowały w teh sposób CD, zniechęcając do winyli. We wszystkoch kolejnych wersjach CD ten utwór również występował.

W tym samym roku, co oryginalny longplay, w Japonii wychodzi wersja CD z preemfazą. Ciekawostką jest wersja LP zakodowana w systemie DBX, również z 1983. Wersja CD w Europie i USA, a także w innych miejscach, zostaje wydana dopiero w 1984 roku. W grupie wydawnictw z tytułem Synchronicity znajdziemy również taśmy szpulowe, pliki, płyty Mini Disc, CD-R, a także SACD.

W 1986 na rynek trafia specjalna, klubowa wersja Compact Disc w ramach serii „Audio Master Plus Series”, z której skorzystamy, porównując do niej nową płytę SACD. Discogs pisze, iż seria ta, wymyślona przez A&M Records, została zainaugurowana 18 października 1983 roku. Płyty LP były dla niej masterowane w systemie half-speed i tłoczone na „audiofilskiej mieszance” opracowanej dla A&M przez prouducenta o nazwie Vitec, a kasety magnetofonowe były nagrywane na taśmie BASF CrO₂ z Dolby HX Pro. Niestety nie wiadomo, jakie zmiany wprowadzano w wersjach CD.

⸜ Nowa wersja przynosi sporo, niepublikowanych wcześniej zdjęć – książeczę wsuwa sie do środkowego elementu okładki, co jest bardzo niewygodne

W 1989 roku ukazuje się remaster Mobile Fidelity na płycie Gold-CD. W 1992 wytwórnia powtórzyła tę reedycję ale przy wykorzystaniu techniki Ultradisc II. Pierwszy oficjalny remaster A&M pochodzi z 1995 roku. W 2003 roku ukazuje się wersja SACD. Dopiero jednak edycja z roku 2024 przynosi tak dużą liczbę materiałów dodatkowych.

W największym, sześciodyskowym wydaniu znajdziemy oryginalną płytę, bonusy z singli, niepublikowane, alternatywne podejścia, wersje instrumentalne oraz demo. Dodatkowo zapis koncertu z Oakland Coliseum w Kalifornii we wrześniu 1983 roku, 64-stronicową, kolorową książkę w twardej oprawie, notatki i wywiady, nowe zdjęcia, archiwalne pamiątki, jak również cztery drukowane fotografie w twardej oprawie w etui. Dave Simpson, pytany przez dziennikarza „The Guardian” mówił:

Dlaczego [album The Police z 1983 roku] Synchronicity jest teraz wznawiany [jako rozszerzony box set]? The Police doznali objawienia dzięki filmowi dokumentalnemu The Beatles, Get Back. Każdy z nas nauczył się, w swoich oddzielnych wieżach z kości słoniowej, iż ostateczny master nie jest w żaden sposób umniejszany przez pokazanie szkiców lub wersji demo po drodze.
Ghost in the Machine [poprzedni album] zabrał nas na stadiony, a Synchronicity uczynił nas jeszcze większymi, ale sesje nagraniowe były bardzo mroczne. Biliśmy się nawzajem. Śmiejemy się z tego od tamtego czasu, ale powrót do tej czarnej dziury nie jest czymś, do czego dążyliśmy. Ale słuchanie demówek i piosenek, które nie trafiły na płytę było świetną zabawą, więc będzie więcej wznowień. Zaczynamy od końca i idziemy wstecz, jak w Wagnerowskim Ring Cycle.
⸜ DAVE SIMPSON, Stewart Copeland: ‘The Police’s recording sessions were very dark. We beat the crap out of each other’, „The Guardian”, 11 lipca 2024, www.THEGUARDIAN.com, dostęp: 27.09.2024.
⸜ Wersja, którą recenzujemy pochodzi z Japonii. To dwie płyty SHM-CD i trochę materiałów dodatkowych. Wydawca dorzucał również osobną naklejkę z okładką albumu

Dźwięk

˻ PROGRAM ˺ » CD 1 • 1. Synchronicity I, 2. Walking in Your Footsteps, 3. O My God, 4. Mother, 5. Miss Gradenko, 6. Synchronicity II, 7. Every Breath You Take, 8. King of Pain, 9. Wrapped Around Your Finger, 10. Tea in the Sahara, 11. Murder by Numbers
» CD 2 • 1. Truth Hits Everybody (Remix), 2. Man In A Suitcase (Live At The Variety Theatre, Los Angeles, USA / 16th January 1981), 3. Someone To Talk To, 4. Message In A Bottle (Live At The Gusman Cultural Center, Miami, USA / 26th October 1979), 5. I Burn For You, 6. Once Upon A Daydream, 7. Tea In The Sahara (Live At The Omni, Atlanta, USA / 3rd November 1983), 8. Every Breath You Take (Backing Track), 9. Roxanne (Backing Track), 10. Wrapped Around Your Finger (Live At The Omni, Atlanta), 11. Every Bomb You Make, 12. Walking On The Moon (Live At The Omni, Atlanta), 13. Hole In My Life (Live At The Omni, Atlanta), 14. One World (Not Three) (Live At The Omni, Atlanta), 15. Invisible Sun (Live At The Omni, Atlanta, USA / 2nd November 1983), 16. Murder By Numbers (Live At The Omni, Atlanta, USA / 2nd November 1983), 17. Walking In Your Footsteps (Derangement), 18. Tea In The Sahara (Derangement)

Płyta Synchronicity zawsze wydawała mi się jasna i mało nasycona. Przez lata słuchałem jej z LP wydanego przez jugosłowiańską wytwórnię Yugoton, z której pochodziły rónież moje cztery pierwsze płyty Depeche Mode. I tak właśnie ten album brzmiał. Kiedy przyszedł czas na krążki CD to wrażenie tylko się umocniło.

Zremasterowana wersja tego przełomowego dla muzyki popularnej albumu brzmi nieco inaczej, ale generalna zasada pozostała bez zmian – brzmienie ustawione jest dość wysoko i brakuje w nim wypełnionego środka pasma. Już tytułowy ˻ 1 ˺ Synchronicity pokazuje Stinga daleko w planach, z niemal całą przekazu energią skupioną na osi. Nie jest to zbyt selektywne brzmienie. Ale zaraz po wejściu basu i stopy perkusji otrzymujemy coś więcej, to jest pogłębiony średni bas. Ten jest lekko przedłużony, wyraźnie słychać dążenie do dociążenia dźwięku. Nie jest to całkiem udane, bo górny środek pasma wciąż jest raczej przejaskrawiony, ale jest już całkiem nieźle.

Znacznie lepiej te zbiegi wypadły w kolejnym, ˻ 2 ˺ Walking In Your Footsteps. Słychać tu sporo dźwięków syntezatora, z podgrywkami gitara rozłożonymi po kanałach i z dużym delay’em. Brzmienie jest cięższe, a głos Stinga nie jest już tak wyżarzony, jak to zapamiętałem z poprzednich wersji. Równie ciekawie rozpoczyna się ˻ 3 ˺ O My God, bo bas prowadzony jest klarownie i ma niezłą masę, przynajmniej jeżeli chodzi o jego średni i wyższy zakres. Także i stopa perkusji uderza klarownie i jest w niej spora energia. Werbel jest dość jasny, ale to jedna z cech tego albumu – jego szybkie, suche uderzenie formuje odbiór większości utworów.

Ponownie jaśniej robi się w ˻ 4 ˺ Mother, utworze w prostej linii postpunkowym. Przepuszczony przez efekt i equalizer głos Stinga jest mocny, jaskrawy, niemal przerażający – ale taki właśnie ma być. Perkusja jest tylko zaznaczona, nie ma dużej energii. Ta dostarczana jest przez syntezatory.

⸜ Wersja klubowa z 1986 roku miała nieco inną okładkę niż reedycja

Niżej i gęściej robi się w ˻ 5 ˺ Miss Gradenko. Nie pisałem o tym jeszcze, ale blachy perkusji nie są tu specjalnie dobitne. Mają niezłą wagę i barwę, ale nie zostały wyeksponowane. Jasny charakter płyty wypływa bowiem niemal wyłącznie z podkreślonej wyższej średnicy. Daje to wyższą selektywność wokalowi, a Sting śpiewa głównie w wyższych rejestrach, wydobywa też z miksu gitary. To dobrze, ponieważ, tak generalnie, nie jest to specjalnie rozdzielcze nagranie. Jak mówiłem, niemal cały ciężar spoczywa na dźwięku dochodzącego z osi odsłuchu. Wokal jest wtopiony mocno w miks i ustawiony daleko od nas, przez co jest po prostu jeszcze jednym instrumentem. Czasem, jak w zwrotkach ˻ 6 ˺ Synchronicity II jest mocniejszy, ale przez całą płytę jest jednak utrzymywany daleko od nas.

Zupełnie inną barwę otrzymujemy w ˻ 7 ˺ Every Breath You Take, jakby z zamysłem zaplanowano go na singiel i zaprogramowano jako „przebój”. Jest niżej, jest cieplej, jest gęściej. Ani selektywność, ani rozdzielczość nie są poprawione, ale już to drobne przesunięcie powoduje, iż płyty słucha się znacznie lepiej. Nawet, kiedy w refrenie wchodzą mocniejsze gitary, a dźwięk otwiera również dźwięk fortepianu, to nie jest to zły ruch.

˻ 8 ˺ King of Pain rozpoczyna się od lekkiego brzmienia, a bas jest grany w wyższych partiach. Ale, jakoś tak jest, jego wyraz jest podobny do tego, który został uchwycony w Every Breath… Czyli jest niżej. W tym przypadku na werblu nałożono pogłos z bramką, która ścina go po jakimś czasie, co daje fajny efekt.

Ale najniżej i najciężej jest w ˻ 9 ˺ Wrapped Around Your Fingers. Niski bas, ładny, nasycony, ale i selektywny, do tego niski dźwięk syntezatora. Sting wciąż jest daleko w osi, ale wydaje się mocniejszy i wyraźniejszy. Być może chodzi po prostu o to, iż w miksie jest mniej instrumentów, przynajmniej w zwrotce. Ale choćby w krótkim refrenie gitary mają przyjemną barwę, bo ciężką i niską.

⸜ Wydanie z 1986 roku

Ten sam kierunek utrzymano w przedostatnim na płycie utworze, ˻ 10 ˺ Tea In The Sahara. Wreszcie gitara basowa uderza tu nisko i mocno. Tak powinien brzmieć cały album! Kończący płytę ˻ 11 ˺ Murder by Numbers, kawałek adekwatnie jazzowy, przygotowujący nas do tego, co Sting przygotuje na swojej pierwszej solowej płycie, Jest lżejszy, a wokal ma jasną barwę. Czyli wracamy do początku. I choćby mocne w zamyśle uderzenie stopy perkusji jest dość lekkie i gwałtownie gaszone.

» PORÓWNANIE • Odpalając wydanie tej płyty z 1986 roku, które ukazało się w ramach prestiżowej „Audio Master Plus Series”, zostaniemy zaskoczeni jej barwą. Podobnie, jak w przypadku wielu innych reedycji CD z początków tego formatu, brzmienie jest zaskakująco dobre. Jest wyraźnie ciemniejsze niż reedycji na SACD i gęstsze. Teraz słychać, iż nowa wersja stara się otworzyć brzmienie, które w oryginale jest nieco zamknięte i mało selektywne. Wciąż lekkie, nie ma tu zbyt wiele niskich dźwięków, ale i ciemne.

Głos Stinga jest na tym wczesnym CD zgaszony i nie aż tak dobrze czytelny, jak w reedycji, ale nie jest przez to wcale mniej przyjemny, a wręcz przeciwnie. Bas jest dość lekki, nie ma nasycenia, które udało się osiągnąć w kilku miejscach na reedycji, ale też nie ma na co narzekać. I, to ważne, sygnał musiał być znacznie mniej skompresowany niż na SACD, ponieważ jest mniej jazgotliwy.

⸜ Na krążku z 1986 roku naniesiono logotyp serii „Audio Master Plus”; jak widać master pochodzi z 1983 roku
Podsumowanie

Reedycja przygotowana na 40-lecie wydania płyty Synchronicity ma na celu otwarcie dźwięku i wydobycie większej ilości energii niż w poprzednich wydaniach, zarówno cyfrowych, jak i analogowych. I to się udało. Jej brzmienie jest jaśniejsze, bardziej dobitne i bardziej selektywne. Ale też, czasami, po prostu zbyt jasne. Dlatego też widzę tę wersję jako płytę przeznaczoną dla tych, którzy chcą słyszeć więcej tego, co się dzieje w miksie, chcą dźwięku bardziej energetycznego i przejrzystego. Ale jeżeli rażą państwa w nagraniach rozjaśnienia, przez część odsłuchu możecie być nie do końca usatysfakcjonowani.

»«
JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch został przeprowadzony w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Płyty odtwarzane były na odtwarzaczu SACD Ayon Audio CD35 HF Edition. Sygnał przesyłany był do lampowego przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III, a następnie do wzmacniacza mocy Soulution 710 oraz kolumn Harbeth M40.1. Okablowanie – Crystal Cable Absolute Dream, Siltech Triple Crown, z zasilaniem Siltech, Acoustic Revive i Acrolink.

www.UNIVERSALMUSIC.com

tekst WOJCIECH PACUŁA

zdjęcia „High Fidelity”

«●»

Idź do oryginalnego materiału