Po olbrzymim sukcesie, który odniosło w 2015 roku Until Dawn, Supermassive Games postanowiło nie iść po linii najmniejszego oporu i zamiast kontynuacji, zabrali się za składanie antologii horrorów – The Dark Pictures Anthology. Oczekiwania były spore, podsycane poniekąd przez długi czas oczekiwania, ale – jeżeli wierzyć naocznym świadkom – temu, co fani dostali w 2019 roku, daleko było do jakości poprzedniego działo studia. Przyznam, iż zawiedzione głosy mocno odstraszyły mnie wówczas od sięgnięcia po The Dark Pictures Anthology: Man of Medan, ale oto nadszedł moment, by zmierzyć się ze strachem.
Spis Treści
- Fabuła
- Rozgrywka
- Tempo historii
- Praca kamery
- Wersja next-gen
- Oprawa
- Podsumowanie
Kup The Dark Pictures Anthology: Man of Medan (XSX)
Na główkę w niebezpieczeństwo
Zamiast klasycznego slashera z grupą nastolatków uwięzioną w górskim schronisku, tym razem dostajemy opowieść zdecydowanie mniej oczywistą, zahaczającą jednocześnie o mity i legendy, jak i horror naukowo-psychologiczny. Zresztą przez dłuższy czas Man of Medan przypomina bardziej dreszczowiec, aniżeli grę grozy, zważywszy, iż wcielamy się tu w szóstkę nurków-amatorów, którzy w trakcie jednej z wypraw zostają porwani przez grupkę piratów, by niedługo później trafić na wrak nawiedzonego statku. Więcej zdradzać oczywiście nie zamierzam, tyle wystarczy, by zrozumieć tematykę scenariusza bez ujawniania szczegółów.
Relacje między bohaterami zależą między innymi od naszych wyborów.Serce bądź głowa
Poza tym, choćby jeślibym je zdradził, to istnieje spora szansa, iż Wasza opowieść potoczy się zupełnie inaczej. Podobnie jak w Until Dawn, tak i w Man of Medan nasze działania wpływają w sposób znaczący na jej przebieg. Od podjętych decyzji zależy przede wszystkim, kto (i czy w ogóle ktokolwiek) z naszej grupy dożyje do napisów końcowych. Niekiedy konsekwencje podjętych działań ujawnią się dopiero po jakimś czasie, więc często działać musimy po omacku. Gra wprawdzie podrzuca nam co jakiś czas podpowiedzi (powracają chociażby przepowiednie śmierci, tym razem w formie obrazów), ale w ferworze akcji czasem trudno je sobie przypomnieć, toteż wciąż całość wpisuje się w motyw kierowania się sercem bądź umysłem.
Twórcy słusznie – w mojej opinii – postanowili nie zmieniać formuły. Man of Medan to zatem ponownie namiętny romans gry przygodowej i interaktywnego filmu. Przyznam, iż przez dobrą chwilę zastanawiałem się nad pierwszym z tych terminów, bo zagadek tutaj nie uświadczycie. Pierwszy rozdział The Dark Pictures Anthology oferuje wprawdzie nieco eksploracji i niekiedy znaleźć można przydatne w późniejszych etapach przygody przedmioty, ale głównie natykamy się na notatki bądź poszlaki, pozwalające na uzyskanie odpowiedzi na liczne pytania dotyczące fabuły, a także potencjalnie odblokowanie nowych ścieżek, którymi podąży historia.
Klimat jest bardzo gęsty i niepokojący.Owczy pęd
Skoro zatem Man of Medan tak bardzo przypomina Until Dawn, to w czym problem? Cóż, całość rozbija się o szczegóły. Opowiedzianą w grze historię uważam za jedną z ciekawszych spośród tych, które dane było mi poznać w ostatnim czasie, ale wyraźnie cierpi ona przez pośpieszne tempo narzucone scenariuszowi. Man of Medan to produkcja na jakieś cztery godziny, w które scenarzyści próbowali wepchnąć nieco zbyt dużo. W efekcie opowieść gna na złamanie karku, rzadko kiedy dając nam chwilę, by złapać oddech i zastanowić się nad tym, co dzieje się dokoła bądź lepiej poznać bohaterów i zgłębić rozwijające się między nimi relacje. W efekcie kiedy nareszcie zaczynamy sympatyzować z protagonistami (co w niektórych przypadkach jest dość ciężkie, zwłaszcza w przypadku Conrada, bo wszystkie Konrady to dupki), gra w zasadzie się kończy.
Patrz pod nogi!
W moim przypadku bolesna okazała się również rozgrywka. Nie chodzi mi choćby o stosunkowo częste (aczkolwiek dość łatwe) sekwencje QTE, których zawalenie może się skończyć śmiercią bohatera, ani też choćby o rytmiczną minigrę we wstrzymywanie oddechu, a o prezentację. Z Until Dawn zapoznałem się dopiero przy okazji zeszłorocznego remake’u, który zmienił przede wszystkim kamerę – zamiast predefiniowanych ujęć, akcję obserwowaliśmy zza pleców protagonistów. Man of Medan wciąż korzysta ze statycznej pracy kamery, co pozwala twórcom na większą kontrolę i wolność w kreowaniu atmosfery poprzez ujęcia, ale jednocześnie okazuje się zwyczajnie upierdliwe, kiedy po raz enty blokujemy się na elemencie otoczenia przez utrudnioną ocenę odległości. Niby drobnostka, ale w ciągu tych czterech godzin kląłem na ten aspekt więcej niż raz.
Szaro-brunatna kolorystyka statku potrafi zmęczyć.Mniej filmowe doświadczenie
Co ciekawe, Man of Medan również otrzymał w 2022 roku odświeżoną wersję, dedykowaną konsolom obecnej generacji, która na Xboksach dostępna jest za darmo w ramach usługi Smart Delivery. Edycja ta wprowadza drobne zmiany to tu, to tam, ale bynajmniej nie jest to nic drastycznego, może z wyjątkiem wybieralnego poziomu trudności. Najważniejszą zmianą w moim odczuciu jest natomiast tryb 60 FPS, aczkolwiek można się tutaj kłócić, czy w tego typu grze lepszym wyborem nie będzie aby tryb jakości z „filmowymi” 30 klatkami. Samo działanie gry niestety okazuje się problematyczne. Wprawdzie całość działa płynnie, a na psujące grę błędy się nie natknąłem, ale notorycznie psuły się animacje, przeskakując nagle z jednej w drugą i psując tym samym poważną atmosferę.
Falowanie
To problem przede wszystkim dlatego, iż ciężki klimat The Dark Pictures Anthology: Man of Medan to jeden z największych atutów tego tytułu. Owszem, gra widocznie zestarzała się od momentu premiery i teksturom brak niekiedy ostrości, ale w dużej mierze maskowane jest to przez wszędobylski mrok. Wraz z klimatyczną muzyką i odgłosami „żyjącego” statku tworzą fenomenalną atmosferę grozy, acz wspomaganą niekiedy tanimi straszakami znikąd (na szczęście niezbyt często). Trzeba natomiast uczciwie przyznać, iż wnętrza okrętu są na dłuższą metę nieco nużące. To środowisko raczej jednolite, więc łatwo o wrażenie, iż kręcimy się w kółko po tych samych lokacjach. Pod względem prezentacji nieco do życzenia pozostawia też niestety toporny montaż ujęć w trakcie dialogów, a także sama gra aktorska, która jest w najlepszym wypadku akceptowalna. Mowa o angielskich aktorach – polskich głosów czy choćby napisów niestety brak.

Nie wszystko złoto, co się świeci
Gdy po raz pierwszy odpaliłem The Dark Pictures Anthology: Man of Medan, byłem dość mocno zawiedziony, zakładając, iż kolejne kilka godzin będę się nieco męczył. Tymczasem dość gwałtownie kupiła mnie interesująca, choćby jeżeli nieco pośpieszna historia z tajemniczym okrętem w roli głównej oraz fenomenalny, niepokojący klimat. Man of Medan nie jest równie dobrą produkcją, co Until Dawn, ale wszystko to, co czyniło tamten tytuł tak wyjątkowy, działa również tutaj, choćby jeżeli nie zawsze na tym samym poziomie. Wciąż zatem odkrywanie tajemnicy sprawia masę satysfakcji, konieczność decyzji podnosi ciśnienie, a sceny akcji przyprawiają o palpitacje serca. Zdecydowanie warto Man of Medan sprawdzić, choć uprzednio ostudziwszy ociupinkę swoje oczekiwania.
The Quarry – recenzja (PS4). Horror na letnim obozie
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse.














