Test: StrikerVR Mavrik – karabin haptyczny dla Meta Quest 3

konsolowe.info 14 godzin temu
Zdjęcie: Test: StrikerVR Mavrik – karabin haptyczny dla Meta Quest 3


Od minionego miesiąca testuję karabin haptyczny dla dedykowany goglom Meta Quest 3, StrikerVR Mavrik. Czy warto zainteresować się tym kontrolerem? Odpowiedź znajdziecie w niniejszym teście.

Do gogli Meta Quest 3 stworzono imponującą ilość akcesoriów. Na naszym portalu mieliście okazję czytać testy powerbanków, opasek, uchwytów na kontrolery Touch+ czy stacji dokującej. Oczywiście nie próżnujemy i przygotujemy dla Was artykuły na temat jeszcze wielu sprzętów uprzyjemniających użytkowanie Questa. Dziś jednak zajmę się akcesorium, które jest dość trudne w ocenie. Z jednej strony absolutnie nie należy ono do obowiązkowych zakupów (w przeciwieństwie do chociażby alternatywnej opaski na gogle). Z drugiej natomiast korzystanie z opisywanego dziś kontrolera stanowi interesujące doświadczenie. Jednak czy cena wynosząca ponad 2,000 złotych jest w tym przypadku odpowiednia? Dowiecie się tego z niniejszego testu. Nie pozostaje mi więc nic innego jak tylko zaprosić Was do lektury.

Pierwsze wrażenia i o(d)pakowanie Striker VR Mavrik

Kiedy tylko kurier dostarczył mi kontroler, byłem zaskoczony rozmiarem kartonu. Jego wymiary wynoszą bowiem aż 57,5 cm x 30 cm x 9 cm. Po zajrzeniu do pudła moim oczom ukazała się świetna obwoluta. Prezentuje się ona rewelacyjnie – czerń, w którą wkomponowane są fale sprawia wrażenie produktu premium. Odczucie to utrzymuje się po zsunięciu obwoluty. Wtedy zobaczymy biały elegancko karton z logo producenta na środku. Podnosząc wieko, zobaczymy dość duży nadruk z zestawieniem zawartości zestawu. Znajdziemy w nim oczywiście głównego bohatera dzisiejszego artykułu – kontroler Mavrik. Kontroler leży w wyprofilowanej materiałowej wyściółce, pod którą znajdziemy specjalną nasadkę (umieszczoną w worku strunowym). Przypomina ona celownik i montujemy ją na górnej szynie karabinu. Najpierw odkręcamy śrubkę z boku, po czym wkładamy lewy kontroler Touch+, a następnie mocujemy „celownik” na szynie i przykręcamy go. Efekt wygląda świetnie, ale o samym kontrolerze jeszcze napiszę. Teraz wrócę do sprawdzania zawartości kartonu.

Pod kontrolerem, w osobnej przegródce znajdziemy bardzo ładnie uporządkowane kolejne elementy. Są to dokumentacja techniczna, jak również aż 100-watowy zasilacz. Warto zaznaczyć, ze znajdziemy końcówki zarówno do kontaktów amerykańskich, jak i angielskich oraz europejskich. Za tę wszechstronność należy się ode mnie spory plus. W kartonie umieszczono jeszcze szmatkę z mikrofibry (oczywiście z logo producenta), a także długi – mierzący aż 2 metry – porządny, mocny kabel USB CUSB C. Posłuży nam on oczywiście wyłącznie do ładowania kontrolera. Odłóżmy więc teraz karton na bok i przyjrzyjmy się głównemu bohaterowi dzisiejszego artykułu.

Jakość kontrolera i łączność

Wizualnie kontroler przedstawia się naprawdę świetnie i elegancko – nie miałem wrażenia obcowania z tandetnym plastikowym akcesorium. Można za to dać się nabrać, iż mamy przed sobą prawdziwy futurystyczny karabin, który po prostu chce się chwycić w dłonie. Kiedy już to zrobimy, momentalnie odczujemy jego stosunkowo dużą wagę. Wynosi ona bowiem ponad 1,5 kilograma. Uważam, iż jest to jedna z największych zalet tego akcesorium. Dzięki temu złudzenie korzystania z prawdziwej broni jest niesamowicie silne. Kontroler posiada też sporo przycisków (a choćby elementów dotykowych), dzięki czemu w zasadzie zbędne jest używanie prawego kontrolera. Zanim jednak będziemy mogli „strzelać” z tego karabinu, niezbędne jest odpowiednie przygotowanie gogli wirtualnej rzeczywistości. W związku z tym przede wszystkim ze sklepu Horizon pobieramy darmową aplikację Striker Connect. Uruchamiamy ją, a następnie włączamy karabin odpowiednim przyciskiem na dole kontrolera. Natomiast w menu ustawień gogli udajemy się do sekcji Bluetooth, gdzie wypieramy sparowanie gogli ze sprzętem o nazwie Mavrik.

Należy pamiętać, iż aplikacja Striker Connect musi być włączona w tle podczas grania w tytuły obsługujące to akcesorium. Więcej o nich dowiecie się z dalszej części artykułu. Na koniec tej części testu czuję się w obowiązku napisać, iż akumulator w „karabinie” wystarcza na około 4 godziny rozgrywki. O stanie baterii, podobnie jak o jej ładowaniu, informuje nas pasek świetlny biegnący wzdłuż „lufy”. Efekt jest bardzo przyjemny wizualnie, co zresztą możecie zobaczyć na jednym ze zdjęć. Pełne naładowanie kontrolera (za pomocą wspomnianej wcześniej 100-watowej ładowarki) zajmuje zaledwie niespełna godzinę. Jest to więc bardzo dobry wynik.

Testy praktyczne – gry, a kontroler-karabin Mavrik

Tower Tag: Home Edition

W dniu publikowania testu kontrolera Mavrik od Striker VR jest niestety kompatybilne wyłącznie z trzema grami. Są to Tower Tag, Laser Limbo oraz Under Cover. Naturalnie nie omieszkałem sprawdzić tych tytułów. Zacznijmy od Tower Tag. Startujemy na zawieszonej w powietrzu platformie z jedną wieżą na środku. Wychylając się z kontrolerem, możemy celować i strzelać do oddalonych przeciwników. Ruchy karabinu są śledzone bardzo dobrze i wibracje kontrolera bardzo fajnie dają znać o wystrzelonych pociskach. Nie brakuje też przemieszczania się między platformami. Aby tego dokonać, najpierw musimy ją przejąć. Celujemy więc w czubek wieży na docelowej platformie oraz przytrzymujemy okrągły panel dotykowy zlokalizowany nieopodal lufy. Teraz wystarczy tylko niejako szarpnąć bronią w górę, aby przyciągnąć się do tej platformy. Alternatywnie można skorzystać z wychylenia gałki analogowej, aczkolwiek nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie; pamiętajmy, iż lewy kontroler jest w dość nienaturalny sposób wetknięty do modułu celownika.

W Tower Tag możemy grać zarówno samotnie (z botami), jak i w trybie wieloosobowym. Znalezienie kogoś do gry w „multi” graniczy niestety z cudem. Nastawcie się więc lepiej na samotną rozgrywkę. Na szczęście zarówno samemu, jak i w trybie sieciowym będziemy zdobywać kolejne poziomy. Sama gra działa gwałtownie i nie mogę narzekać na jej płynność. Nie jestem jednak niestety do niej przekonany – zbyt często uważała, iż byłem poza polem gry, mimo iż teoretycznie stałem we właściwym punkcie. Pamiętajcie też, żeby koniecznie po włączeniu gry wybrać w jej ustawieniach leworęczność (korzystamy przecież wyłącznie z lewego Toucha+) oraz zaznaczyć opcję Striker VR.

Laser Limbo

W moim przekonaniu to właśnie w Laser Limbo kontroler Striker VR Mavrik sprawdza się najlepiej i to właśnie w tę produkcję grało mi się najprzyjemniej. Akcja dzieje się de facto w naszym prawdziwym otoczeniu; Laser Limbo korzysta bowiem z trybu mieszanej rzeczywistości. Najpierw skanujemy nasz pokój czy obszar, w którym chcemy działać. Następnie dodajemy ewentualne przeszkody, w które nie chcemy wejść – w moim przypadku był to chociażby grzejnik elektryczny, którego kształt nie został automatycznie wykryty. W kolejnym kroku możemy zdecydować się na grę w trybie wieloosobowym lub samotnie przeciwko botom. Musimy też dostawić (decydując się na stworzenie własnej mapy) punkty odrodzenia oraz wybrać miejsce, w którym zawiesimy tablicę z wynikami.

Po załadowaniu poziomu naszym zadaniem na ogół likwidowanie wszystkich dronów, jakie zobaczymy. Nie jest to bynajmniej proste – często musimy gwałtownie poruszać się po pokoju i szukać nowych broni, aby mieć na co zmienić giwerę z pustym magazynkiem. Gwarantuję Wam, iż będziecie mogli nieźle się napocić, starając się strzelać do przeciwników, jednocześnie unikając ich ognia. Wszystko to w połączeniu ze świetnie zaimplementowanymi wibracjami, które – co niesamowicie istotne – diametralnie różnią się między rodzajami broni. Zupełnie inaczej poczujecie się, strzelając z kosmicznego karabinu, pistoletu maszynowego, czy granatnika. Tego doświadczenia nie da się opisać, to trzeba samemu przeżyć. Laser Limbo z całkowitą pewnością jest najlepszą grą dostarczaną w zestawie z kontrolerem.

Under Cover

Ostatnim tytułem, który jest zgodny z „karabinem” Striker VR Mavrik jest Under Cover. Produkcja ta odznacza się oczywiście – co jasno widać na powyższym materiale filmowym – komiksowym podejściem do stylu wizualnego. Założenia gry są proste – trafiamy do pomieszczenia, w którym musimy zmierzyć się z falą przeciwników. Im szybciej i celniej się z nimi uporamy, tym więcej punktów zdobędziemy. Niestety, nie ma co owijać w bawełnę – grafika w Under Cover absolutnie nie zachwyca i zdecydowanie za często miałem przed nosem skandalicznie wręcz rozmazane tekstury.

Na plus zaliczam natomiast zróżnicowanie broni – warto rozglądać się po poziomach, bo często możemy znaleźć poukrywane spluwy, które aktywujemy, strzelając do nich. Również w przypadku tej broni wibracje kontrolera fenomenalnie korespondują z siłą ognia i rodzajem giwery. Nie mogę też nie docenić mechaniki chowania się za przeszkodami. Aby to zrobić, musimy po prostu fizycznie ukucnąć. Co prawda można zamiast tego zdecydować się na kucanie dzięki przycisku, ale ja nie jestem fanem takiego rozwiązania. Sesje z Under Cover zastąpiły mi choćby z powodzeniem ćwiczenie z wykorzystaniem aplikacji fitness. Tytuł ten obsługuje zarówno rozgrywkę jednoosobową, jak i dwuosobowy tryb współpracy.

Podsumowanie

No i mam niemały problem z jednoznacznym ocenieniem karabinu-kontrolera Striker VR Mavrik. Z jednej strony karabin jest wykonany absolutnie fenomenalnie i z dbałością o najmniejsze szczegóły. Posiada wybitne wibracje, które w połączeniu ze sporą wagą kontrolera skutecznie pozwalają nam odnieść wrażenie korzystania z prawdziwej broni. Doceniam też przyjemne efekty dźwiękowe dochodzące z kontrolera (na przykład chłodzenia po oddaniu długiej serii strzałów). jeżeli nie przeładujemy broni, to będziemy też czuli zdecydowanie lżejsze wibracje i nie będziemy w stanie skutecznie prowadzić ostrzału. Podoba mi się także mnogość przycisków, co sprawia, iż nie potrzebujemy kontrolera Touch – wszystko możemy obsługiwać przyciskami na „karabinie”. Miłym dodatkiem jest też gustowne podświetlenie, które nie wydaje mi się kiczowate. Podoba mi się również czas pracy na baterii, szybkie ładowanie akumulatora oraz dołączenie do zestawu 100-watowej ładowarki, jak i trzech obsługujących ten kontroler gier.

Nie mogę jednak nie dostrzec dość wysokiej ceny urządzenia – za taką zabawę trzeba zapłacić ponad 2,000 złotych. Na szczęście, jak dowiedziałem się od producenta, w przyszłości więcej gier dostanie obsługę Mavrika – ten kontroler zdecydowanie ma potencjał zawojować rynek i sprzętowo absolutnie nie mogę się do niego przyczepić. Problem pojawia się niestety jeżeli spojrzymy na listę kompatybilnych tytułów. Oczywiście kiedy tylko dowiem się czegoś więcej na temat konkretnych przyszłych obsługujących ten „karabin” gier, dam Wam znać. Pamiętajcie więc, aby regularnie zaglądać na naszą stronę.

Jak Wam podoba się taki kontroler? Czy podobnie jak ja jesteście nim zachwyceni? A co sądzicie o współpracujących z nim produkcjach? Dajcie nam znać w komentarzach.

Kontroler do testu zapewnił producent akcesorium, firma Striker VR.
Idź do oryginalnego materiału