Teściowa i jej plany na działce

polregion.pl 2 tygodni temu

No pewnego dnia moja teściowa, Barbara Nowak, rzuciła nowiną, od której opadła mi szczęka. Okazuje się, iż tego lata zabiera na działkę wnuki od swojej córki Kasi – Zosię i Kubę, a naszą Maję, naszą sześcioletnią córeczkę, postanowiła przywieźć do nas na całe wakacje! I to bez słowa konsultacji! Kiedy spróbowałam zaprotestować wraz z moim mężem Pawłem, Barbara tylko prychnęła: „Wszystko w porządku, Asiunia! Nie mogę przecież zabrać wszystkich wnuków!”. W porządku? Czy teraz nasze życie ma się dostosowywać do jej królewskich rozkazów? Wciąż jestem wkurzona i muszę się wygadać, bo inaczej eksploduję.

Zaczęło się kilka tygodni temu, gdy teściowa zadzwoniła i mimochodem oznajmiła swoje „plany”. Wtedy jeszcze nie zrozumiałam, o co jej chodzi. „Asiu – mówi – w tym roku biorę Zosię i Kubę na działkę. Są już duzi, łatwo się z nimi obchodzić, a Majka niech zostanie z wami”. Najpierw pomyślałam, iż żartuje. Maja uwielbia działkę Barbary – jest tam ogród, huśtawki, rzeczka niedaleko. Co roku jeździła tam na kilka tygodni, a my z Pawłem byliśmy zachwyceni: Maja szczęśliwa, my odpoczywamy. Ale żeby teściowa postanowiła w ogóle nie zabierać naszej córki, tylko przywieźć ją do nas jak paczkę? To już przesada!

Od razu powiedziałam Pawłowi: „Słyszałeś, co twoja matka wymyśliła? Dlaczego decyduje za nas?”. Paweł, jak zwykle, próbował złagodzić sytuację: „Asia, no mama chce spędzić czas z wnukami od Kasi. A Majka i w domu będzie dobrze, damy sobie radę”. Damy radę? Oczywiście, iż damy, ale nie o to chodzi! Dlaczego Barbara nie zapytała nas o zdanie? Oboje z Pawłem pracujemy, mieliśmy plany na lato – chcieliśmy wziąć urlop, pojechać z Mają nad morze. A teraz co? Mamy odwołać wszystko, bo teściowa tak zdecydowała? I ta jej fraza o „porządku” – jakby robiła nam łaskę!

Postanowiłam porozmawiać z nią wprost. Zadzwoniłam i mówię: „Barbara, dlaczego się nie naradziłaś? Majka kocha waszą działkę, a my liczyliśmy, iż jak zwykle tam pojedzie”. A ona na to: „Asia, nie zaczynaj. Zosia i Kuba dawno u mnie nie byli, więc ich biorę. A Majka jest wasza, więc wy się nią zajmijcie”. Mało mi telefon nie wypadł z ręki. Zajmijcie się? Czyli Majka to już nie jej wnuczka? I dlaczego dzieci Kasi są priorytetem? Wiem, iż Kasia, córka teściowej, mieszka bliżej działki, i Barbara zawsze więcej czasu spędza z jej dziećmi. Ale tak otwarte faworyzowanie to już bezczelność.

Próbowałam wytłumaczyć, iż mamy własne plany, iż Majce będzie przykro, iż nie jedzie na działkę. Ale teściowa przerwała: „Asia, nie dramatyzuj. Majka posiedzi w domu, a ja nie jestem z gumy, wszystkich nie wywiozę”. Nie z gumy? A kto jej każe być z gumy? Nigdy nie narzucaliśmy Majki, zawsze wszystko ustalaliśmy wcześniej. A teraz ona po prostu stawia nas przed faktem. Paweł, zamiast mnie wesprzeć, tylko wzrusza ramionami: „Mama lepiej wie, Asia. Nie kłóćcie się”. Nie kłóćcie się? Już jestem o krok od spakowania Majki i zawiezienia jej na tę działkę, niech Barbara spróbuje odmówić własnej wnuczce w twarz!

Najbardziej boli mnie to, iż to wszystko dotyczy Majki. Już pyta: „Mamo, kiedy pojedziemy do babci na działkę? Chcę się huśtać i zbierać truskawki!”. Nie wiem, co jej odpowiedzieć. Powiedzieć, iż babcia wybrała inne wnuki? To przecież dziecko, nie zrozumie, ale będzie smutne. A ja nie chcę, żeby moja córka czuła się mniej kochana. choćby zaproponowałam teściowej kompromis: niech weźmie wszystkie trzy wnuki choć na miesiąc, a my z Pawłem pokryjemy koszty. Ale ona uparła się: „Asia, już podjęłam decyzję. Nie przeszkadzaj”. Nie przeszkadzaj? Czyli ja jestem już obcą osobą w życiu własnej córki?

Porozmawiałam z Kasią, licząc, iż przemówi mamie do rozumu. Ale ta tylko rozłożyła ręce: „Asia, mama sama decyduje. Zosia i Kuba dawno marzyli o działce, a Majka pozostało mała, niech i w domu posiedzi”. Mała? Majka jest tylko rok młodsza od Zosi, jaka to różnica? Zrozumiałam, iż od Kasi nie doczekam się pomocy – cieszy się, iż jej dzieci są faworyzowane. A my z Pawłem zostaliśmy sami z tym „porządnym” rozwiązaniem teściowej.

Teraz zastanawiam się, co robić. Może machnąć na to ręką i pojechać z Mają nad morze, jak planowaliśmy? Ale przykro mi, iż Barbara tak łatwo wykreśla naszą córkę ze swoich planów. A może porozmawiać z Pawłem, żeby wreszcie postawił matce ultimatum? Ale wiem, iż on nie lubi z nią dyskutować. Mówi: „Asia, to moja mama, kocha Majkę, po prostu chce być sprawiedliwa”. Sprawiedliwa? Czyli jak – jednej wnuczce daje działkę, a drugą wysyła jak paczkę?

Jeszcze nie wiem, co zrobić. Ale jedno jest pewne – nie pozwolę, żeby Majka czuła się niechciana. jeżeli Barbara myśli, iż może rozdawać swoje „porządne” rozkazy, to się myli. Znajdziemy sposób, żeby te wakacje były dla Majki niezapomniane – z działką czy bez. A teściowej jeszcze przypomnę, iż wnuki ma nie tylko od Kasi. I jeżeli chce być babcią dla wszystkich, niech nauczy się rozmawiać, a nie rozkazywać. Na razie jednak tylko próbuję nie wybuchnąć z powodu tej „sprawiedliwości” i zastanawiam się, jak wytłumaczyć Majce, czemu babcia zachowała się tak dziwnie.

Idź do oryginalnego materiału