Teściowa i jej działkowe plany

polregion.pl 1 miesiąc temu

Teściowa i jej wiejskie plany

Kilka dni temu moja teściowa, Bogumiła Nowak, rzuciła wiadomość, od której opadła mi szczęka. Okazało się, iż tego lata zabiera na wieś wnuki od swojej córki Katarzyny — Zosię i Wojtka, a naszą Małgosię, naszą sześcioletnią córeczkę, postanowiła przywieźć do nas na całe wakacje! I to bez słowa konsultacji! Gdy próbowałam zaprotestować razem z mężem, Markiem, Bogumiła tylko prychnęła: *”Wszystko sprawiedliwie, Aniu! Nie mogę przecież zabrać wszystkich wnuków!”* Sprawiedliwie? Czy nasze życie ma się teraz podporządkowywać jej królestwu? Wciąż kipię ze złości i muszę się wygadać, bo inaczej eksploduję.

Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu, gdy teściowa zadzwoniła i mimochodem oznajmiła swoje *plany*. Wtedy jeszcze nie zrozumiałam, do czego zmierza. *”Aniu — mówi — w tym roku biorę Zosię i Wojtka na wieś. Są już duzi, z nimi łatwo, a Małgosia niech zostanie z wami.”* Myślałam, iż żartuje. Małgosia uwielbia wieś Bogumiły — tam jest sad, huśtawki, niedaleko płynie rzeczka. Co roku jeździła tam na kilka tygodni, a my z Markiem byliśmy zachwyceni: Małgosia szczęśliwa, my odpoczywamy. Ale żeby teściowa nagle postanowiła nie zabierać naszej córki, tylko rzucić ją nam jak przesyłkę? To już przesada!

Od razu powiedziałam Markowi: *”Słyszałeś, co twoja matka wymyśliła? Dlaczego decyduje za nas?”* Marek, jak zwykle, próbował złagodzić sytuację: *”Aniu, no mama chce spędzić czas z wnukami od Kasi. A Małgosia i w domu będzie dobrze, damy radę.”* Dać radę? Oczywiście, iż damy, ale nie o to chodzi! Dlaczego Bogumiła nie zapytała nas o zdanie? Oboje pracujemy, mieliśmy plany na lato — chcieliśmy wziąć urlop, pojechać z Małgosią nad morze. A teraz co? Mamy wszystko odwołać, bo teściowa tak postanowiła? I to jej słowo o *sprawiedliwości* — jakby robiła nam łaskę!

Postanowiłam porozmawiać z nią wprost. Zadzwoniłam i mówię: *”Bogusiu, dlaczego nie porozmawiałaś z nami wcześniej? Małgosia kocha wieś, a my liczyliśmy, iż jak zwykle tam pojedzie.”* A ona tylko: *”Aniu, nie zaczynaj. Zosia i Wojtek dawno u mnie nie byli, więc ich biorę. A Małgosia została wam, więc się nią zajmijcie.”* Mało nie upuściłam słuchawki. Zajmijcie się? Czy Małgosia to już nie jej wnuczka? I dlaczego dzieci Katarzyny są ważniejsze? Wiem, iż Kasia mieszka bliżej wsi, a Bogumiła zawsze więcej czasu poświęca jej dzieciom. Ale tak otwarcie faworyzować je kosztem Małgosi — to już bezczelność.

Próbowałam tłumaczyć, iż mamy swoje plany, iż Małgosi będzie przykro, iż nie pojedzie. Ale teściowa przerwała: *”Aniu, nie dramatyzuj. Małgosia i w domu posiedzi, a ja nie jestem z gumy, wszystkich nie zabiorę.”* Nie z gumy? A kto jej każe być z gumy? Nigdy nie narzucaliśmy Małgosi, zawsze dopełnialiśmy ustaleń. A teraz ona po prostu stawia nas przed faktem. Marek, zamiast mnie wesprzeć, tylko wzrusza ramionami: *”Mama wie najlepiej, Aniu. Nie kłóćcie się.”* Nie kłóćcie się? Ja już jestem o krok od spakowania Małgosi i zawiezienia jej na tę wieś — niech Bogumiła spróbuje odmówić własnej wnuczce w oczy!

Najbardziej boli mnie to, jak to wpłynie na Małgosię. Już pyta: *”Mamo, kiedy pojedziemy do babci na wieś? Chcę się huśtać i zbierać jagody!”* Nie wiem, co jej odpowiedzieć. Powiedzieć, iż babcia wybrała inne wnuki? To dziecko, nie zrozumie, ale będzie smutne. A ja nie chcę, by moja córka czuła się mniej kochana. Zaproponowałam choćby teściowej kompromis: niech weźmie wszystkie troje wnuków choć na miesiąc, a my z Markiem pokryjemy koszty. Ale ona się uparła: *”Aniu, już zdecydował”Aniu, już zdecydowałam. Nie mieszaj się.”

Idź do oryginalnego materiału