Nina Terentiew należała do grona osób, które realnie kształtowały polską telewizję. Jej nazwisko stało się synonimem konsekwencji, wyczucia formatu i odwagi w podejmowaniu decyzji programowych. Za imponującą karierą stała jednak cena, jaką przyszło jej zapłacić w sferze prywatnej. Pewnie wiele osób zaskoczy również fakt, iż w pewnym okresie była macochą jednego z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy informacyjnych w kraju.
REKLAMA
Zobacz wideo Rodzice blokowali karierę Grabowskiej? Zdradza, czy tata jest krytykiem
Nina Terentiew o swoim życiu prywatnym mówi niewiele. Przez pewien czas była macochą Piotra Kraśki
kilka osób pamięta, iż Terentiew swoją drogę zawodową rozpoczęła w Telewizji Polskiej już na początku lat 70. Przez ponad 30 lat odpowiadała tam za rozwój i nadzór nad rozrywką, współtworząc programy, które do dziś wspominane są jako ikony swojej epoki. Choć zawodowo była nieustannie na pierwszym planie, swoje życie prywatne trzymała z dala od medialnego szumu.
Wiadomo, iż Terentiew była dwukrotnie zamężna. Jej pierwszym mężem był dziennikarz Robert Terentiew, z którym ma syna Huberta. Dawni zakochani mimo rozstania utrzymują dziś dobre relacje. Po pierwszym małżeństwie związała się z Tadeuszem Kraśką, starszym od niej o sześć lat. Tym samym przez pewien czas była macochą Piotra Kraśki, który, jak wiemy, dzisiaj jest jedną z twarzy TVN.
Nina Terentiew wyjawiła, iż praca zawodowa odcisnęła pięto na jej życiu prywatnym. Tej jednej rzeczy żałuje
Gdy w 2006 roku Terentiew dołączyła do telewizji Polsat, bardzo gwałtownie powierzono jej funkcję dyrektorską, a już rok później miała realny wpływ na strategiczny kierunek stacji. Sama cesarzowa polskich mediów nigdy nie ukrywała, iż intensywna praca zawodowa miała swoje konsekwencje. "Kiedy 30 lat i 20 kilo temu zaczynałam przygodę z telewizją, nie miałam pojęcia, iż sukces kawałek po kawałku odbiera życie prywatne" - wyznała w wywiadzie dla "Vivy!".
Podczas udzielnych wywiadów Terentiew mówiła wprost, iż praca zawodowa odcisnęła piętno na jej życiu prywatnym. "Moja miłość do telewizji była odwzajemniona. I choć żałuję, iż za mało czasu spędziłam z synem i nie przeczytałam mu na dobranoc tych wszystkich książek, które chciałam, to jednak byłam szczęśliwa" - podkreślała w rozmowie z Interią.


