Magdalena Wojakowska: Dionizy, wystąpisz podczas festiwalu Law of the Desert — na największej pustyni Europy. To dość nieoczywiste miejsce dla tenora… Co Cię tam przyciągnęło?
Dionizy Wincenty Płaczkowski: Właśnie ta nieoczywistość. Pustynia Błędowska to niezwykła przestrzeń — surowa, symboliczna, bardzo intensywna. Rok temu słuchałem tam m.in. Natalii Grosiak ( Mikromusic), uwielbiam jej głos i muzykalność, cudnie się niósł w tej otwartej, pustynnej przestrzeni. Law of the Desert to nie tylko festiwal, to stan umysłu. Desert Mode to świadome przełączenie się na inny rytm — z dala od hałasu, w stronę natury i własnej wrażliwości. To doskonale współgra z tym, czym dla mnie jest muzyka. Postanowiłem po raz pierwszy opuścić ramy klasyki i dać się poprowadzić temu, co współczesne, otwarte i żywe — czyli jazzowi.
MW: Czyli czeka nas premiera nowego Dionizego?
DWP: Można tak powiedzieć. Wystąpię w duecie ze Stanisławem Pańtą — znakomitym pianistą i syntezatorowym czarodziejem, który porusza się między klasyką a jazzem z niebywałą lekkością. W naszym repertuarze pojawią się utwory Masseneta, Karłowicza, neapolitańskie pieśni, ale też amerykańskie ballady i współczesne aranżacje — wszystko w zupełnie nowym, bardziej intymnym i lirycznym wydaniu. Operowy głos w jazzowej odsłonie — nie mogę się doczekać, jak to zabrzmi w pustynnym pejzażu.
MW: Brzmi jak „tenor w trybie Desert Mode”…
DWP: Dokładnie! [śmiech] Dla mnie to okazja, by na nowo usłyszeć własny głos. Pustynia działa jak wzmacniacz tego, co prawdziwe. W dodatku wykonamy także wyjątkowy duet — „Élégie” Masseneta z cudowną wiolonczelistką Dobrawą Czocher, którą szalenie cenię. Wierzę, iż będzie to jeden z tych momentów, które zapadają w pamięć.
MW: To Twoje pierwsze tak dalekie wyjście poza klasyczny repertuar?
DWP: Tak, i to świadomy krok. Ostatnie sezony to dziesiątki koncertów z repertuarem głównie klasycznym, wielkie sale, filharmonie, występowałem w koncertowej inscenizacji Madama Butterfly z Aleksandrą Kurzak, Roberto Alagną i Andrzejem Dobberem, IX Symfonia Beethovena czy Messa di Gloria Pucciniego. Mogłem zadebiutować w rzadko wykonywanej operze „Hrabina” Stanisława Moniuszko w reżyserii legendarnej Krystyny Jandy. Ale dziś potrzebuję czegoś bardziej organicznego. Chcę tworzyć przestrzeń do słuchania — nie tylko muzyki, ale też samego siebie. Warsztat klasyczny daje szerokie możliwości. Poznałem rok temu w Warszawie Erica Worthama II czyli pianistę Adele, który zagrał z nią 100 koncertów na rezydencji w Vegas oraz 10 monachijskich dużych koncertów które zobaczyło 750.000 osób, przekonał mnie aby szerzej patrzeć na repertuar i nie zamykać się na jazz. Planujemy choćby wspólny występ. Na pewno duży wpływ na mój rozwój muzyczny ma klub Jassmine, który zaprasza do siebie największą śmietankę współczesnych muzyków. Można ich często zobaczyć jedynie na takich festiwalach jak North Sea Jazz czy Montreux. To wielki przywilej mieć klub na takim poziomie w swoim mieście. Obserwować te wybitności na scenie a później móc z nimi zamienić słowo, dowiedzieć się więcej o tym dlaczego tworzą tak wolne gatunki muzyczne i co ich inspiruje. Można się tam poczuć jak w NYC czy Londynie ale w bardzo luksusowym wydaniu. Rozmawiamy o koncercie ale muszę na tę okazję przygotować coś absolutnie wyjątkowego!
MW: Czego możemy się spodziewać po Twoim występie?
DWP: Emocji. Liryki. Pustynnego światła. I głosu, który będzie próbą połączenia dwóch światów — klasycznego i współczesnego. Kocham kantylenę włosko-amerykańską jak Bennett czy Sinatra ale siedzi we mnie też niezliczona ilość godzin słuchania takich głosów jak Franco Corelli, Jose Carreras czy Mario del Monaco. Jak można te dwa światy i wrażliwość repertuaru który często nie jest tak odległy w swoim dramatyzmie połączyć, jak można szukać niuansów w dynamice i znajdywać wspólny mianownik między pieśnią neapolitańską a polską piosenką. Chcę być bliżej słuchacza, mieć większą wolność na scenie. Kreować swój autorskie projekty muzyczne. Świat się zmienia a z nim estrada, również ta klasyczna. A co do Festiwalu - Desert Mode to nie tylko hasło — to próba złapania równowagi między tym, co cyfrowe, a tym, co ludzkie. Wierzę, iż muzyka jest do tego idealnym narzędziem.
MW: Na koniec – dlaczego warto przyjechać na Law of the Desert?
DWP: Bo to coś, czego nie da się powtórzyć. Pustynia, sztuka współczesna, instalacje, duchowość, natura, nocne rozmowy, świt przy jogowych dźwiękach i – przede wszystkim – autentyczne spotkanie z drugim człowiekiem. Desert Mode to luksus bycia naprawdę. Sam nie mogę się doczekać koncertu genialnej Dobrawy Czocher oraz dynamicznej, ambientowej przestrzeni którą stworzy dla nas tylko tam wyjątkowy Pantha du Prince! Już na samą myśl mam ciarki!
Dionizy Wincenty Płaczkowski
Tenor dramatyczny łączący klasykę z nowoczesnością. Laureat konkursów operowych, współpracował z największymi artystami sceny klasycznej i rozrywkowej. Znany z roli w serialu HBO Ślepnąc od świateł, w którym wcielił się w postać Remika, gdzie nagrał również arie Cavaradossiego z Tosci Pucciniego. W 2025 roku debiutuje w nowej roli – jako interpretator ballad, pieśni i jazzu.