Ten wciągający dramat kryminalny z Judem Law to jeden z najlepszych seriali, jakie ostatnio pojawiły się w streamingu

glamour.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: fot. materiały prasowe Netflix


Użytkownicy Netfliksa – prekursora i giganta filmowego streamingu – często narzekają, iż mimo ogromnej ilości oferowanych na tym serwisie seriali tak naprawdę kilka jest wartych obejrzenia, a na dodatek trudno je znaleźć pośród mnóstwa przeciętnych i podobnych do siebie produkcji. Od czasu do czasu w jego ofercie pojawiają się jednak seriale, które pozwalają wierzyć, iż w korporacyjnych strukturach Netfliksa pozostało miejsce na kreatywność. Doświadczyliśmy tego oglądając choćby „Awanturę”, „Dojrzewanie”, „Reniferka” czy „Dept.Q”, a teraz jedna z ich najnowszych premier ma szansę dołączyć do tego szacowanego grona. To miniserial zatytułowany „Black Rabbit”, na który zdecydowanie warto poświęcić swój czas. Pod warunkiem, iż nie boicie się mocnych, kryminalnych historii, które są również poruszającym dramatem rodzinnym.

O czym jest „Black Rabbit”?

Tytułowy „Black Rabbit” to świetnie prosperujący bar na Manhattanie, założony przez dwóch braci – charyzmatycznego Jake’a (w tej roli znakomity, nieoczywisty, przykuwający uwagę Jude Law) oraz nieudacznego Vince’a (granego z neurotycznym wyczuciem przez Jasona Batemana). Z czasem ich drogi się rozeszły, ale początkowo nie mamy o niczym pojęcia, bo w pierwszym odcinku od razu zostajemy rzuceni na głęboką wodę. Huczną imprezę w barze przerywa wtargnięcie dwóch zamaskowanych napastników z bronią. Sytuacja gwałtownie eskaluje, padają strzały, ktoś obrywa i nagle akcja cofa się o kilka dni. Zaczynamy śledzić, jak doszło do tej dramatycznej sytuacji i napięcie cały czas rośnie.

Najpierw obserwujemy Jake’a, który prowadzi jeden najpopularniejszych barów w Nowym Jorku i wydaje się spełnionym człowiekiem sukcesu, ale okazuje się, iż marzy mu się coś więcej i wcale nie jest taki kryształowy, za jakiego chciałby uchodzić. A potem wkracza Vince, uzależniony od hazardu braciszek, który nieustannie przyciąga kłopoty. Tak się jakoś złożyło, iż znowu narozrabiał i uciekając przed konsekwencjami tego, co się stało, postanowił wrócić do Nowego Jorku. Dzwoni więc do brata i prosi o pomoc. Jake świetnie zdaje sobie sprawę, z czym może się wiązać przyjazd Vince’a, ale nie potrafi odmówić i sprowadza go do miasta. A wraz z nim problemy, które natychmiast zaczynają się piętrzyć wokół nieudacznego braciszka, gdy bezwzględni wierzyciele dowiadują się, iż wrócił i są gotowi zrobić wszystko, żeby odzyskać od niego swoje pieniądze.

„Black Rabbit” subiektywnie

Wydawałoby się, iż największymi atutami tego miniserialu, który składa się z ośmiu pełnych napięcia odcinków, są mroczny klimat, świetne tempo, umiejętnie dobrana muzyka oraz dobrze napisani i zagrani bohaterowie. Ale jest tu coś jeszcze. Coś, czego początkowo nie widać. Rzecz w tym, iż twórcy „Black Rabbit” – Zach Baylin i Kate Susman – prezentując nam to świetne widowisko, jednocześnie bardzo wolno odkrywają narracyjne karty, które wyjaśniają, o czym tak naprawdę jest ta historia. A kiedy pod koniec wszystko staje się jasne, nagle dociera do nas, iż w gruncie rzeczy nie jest to opowieść kryminalna, ale przejmująca historia przezwyciężania rodzinnej traumy, która w finale, trochę z zaskoczenia, zrzuca w serce widza emocjonalną bombę. Nie mówicie, iż nie ostrzegałem.

Warto podkreślić, iż aktorsko cały ten serial spoczywa na barkach fenomenalnego duetu Law – Bateman. Jest między nimi niebywale mocna chemia. Na ekranie ich relacja iskrzy, rozczula, denerwuje, daje do myślenia i cały czas budzi silne emocje. Ani przez moment nie jest banalna, nieciekawa czy nieautentyczna. Panowie mieli co zagrać i zrobili to koncertowo. Reszta ekipy aktorskiej też stanęła na wysokości zadania, „Black Rabbit” udał się pod każdym względem.

Gdzie obejrzeć „Black Rabbit”?

Serial dostępny jest w serwisie Netflix.

View oEmbed on the source website
Idź do oryginalnego materiału