W tym artykule:
1. Dlaczego warto obejrzeć „Eternautę” na Netflix?
2. „Eternauta” - realizacja na poziomie
3. Eternauta – znaczenie tytułu i zapowiedź ciągu dalszego
„Eternauta” to jedna z tych historii, które zaczynają się niepozornie, a potem wciągają do tego stopnia, iż nie możesz przestać oglądać. To serial oparty na kultowym komiksie science fiction autorstwa Héctora Germána Oesterhelda i Francisco Solano Lópeza. Publikowana po raz pierwszy w latach 50. historia uważana jest za jeden z najważniejszych tytułów komiksowych Ameryki Łacińskiej. W nowej wersji Netflixa opowieść zostaje przeniesiona do współczesnego Buenos Aires – z zachowaniem najważniejszych motywów oryginału, ale z nowym kontekstem społecznym i aktualną dynamiką. Już w pierwszym odcinku widz zostaje wrzucony w wir niezwykłych wydarzeń. Z pozoru niewinny opad śniegu zamienia się w śmiertelne zagrożenie – każda osoba, która wyjdzie na zewnątrz bez ochrony, ginie natychmiast po kontakcie z białym puchem. Miasto zamiera. Technologia przestaje działać. Bohaterowie, którzy przetrwali tylko dzięki przypadkowi, muszą teraz zrozumieć, z czym adekwatnie mają do czynienia – i jak długo uda im się utrzymać przy życiu.
Dlaczego warto obejrzeć „Eternautę” na Netflix?
Choć historia brzmi jak typowy scenariusz postapokaliptyczny, serial zaskakuje skalą, głębią i tempem rozwoju fabuły. Zaczyna się od katastrofy, ale bardzo gwałtownie przechodzi w thriller psychologiczny, survival i dramat egzystencjalny jednocześnie. To nie tylko opowieść o przetrwaniu w ekstremalnych warunkach, ale też o relacjach, odpowiedzialności i tym, co zostaje z człowieczeństwa, gdy świat się wali.
Ten nowy film z Ramim Malekiem to kino akcji na miarę XXI wieku. Technologia wygrywa z siłą mięśni
W „Amatorze” Rami Malek wciela się w analityka CIA, który chce pomścić żonę. Nikt nie daje mu szans. Ale czy słusznie? Czy w tym wypadku liczy się wyłącznie siła i sprawność fizyczna?
Zaskakuje też fakt, iż bohaterowie nie są jednowymiarowi – myślą logicznie, uczą się na błędach, a ich działania mają sens. To sprawia, iż trudno nie przejmować się ich losem. Scenariusz nie serwuje tanich twistów, ale stopniowo odkrywa kolejne warstwy historii, jednocześnie pozostawiając przestrzeń na domysły i spekulacje. Twórcy nie idą na skróty – a to w tego typu produkcjach rzadkość.
„Eternauta” - realizacja na poziomie
Wizualnie „Eternauta” prezentuje się doskonale – scenografia, zdjęcia i efekty specjalne dorównują produkcjom z wyższej półki. Klimat serialu przywołuje skojarzenia z ambitnym kinem postapo – nie tylko dzięki świetnej pracy kamery, ale też dbałości o szczegóły w projektowaniu świata po katastrofie. W główną rolę Juana Salvo wciela się Ricardo Darín, a towarzyszą mu m.in. Carla Peterson, César Troncoso i Andrea Pietra. Cała obsada spisuje się bardzo dobrze, budując wiarygodne napięcie i emocje.
Eternauta – znaczenie tytułu i zapowiedź ciągu dalszego
Samo słowo eternauta to neologizm łączący „wieczność” z „podróżą” – sugerując podróżnika, który nie tylko przekracza granice czasu i przestrzeni, ale też przechodzi przez kolejne stany świadomości, kryzysy i przełomy. W tym sensie tytułowy bohater to nie tylko uciekinier z apokalipsy, ale też metafora nas wszystkich, próbujących znaleźć sens w chaosie. Pierwszy sezon kończy się z przytupem, a co ważne – drugi jest już potwierdzony. jeżeli więc szukasz serialu sci-fi, który nie traktuje widza jak idioty, a jednocześnie daje emocjonalną jazdę bez trzymanki – „Eternauta” może być najlepszym wyborem na najbliższy weekend.





